" Zostań "
Oczami Ariany
Reszta podróżny kołem spędziliśmy rozkoszując się pięknym widokiem na Londyn. Nathan cały czas obejmując mnie od tyłu, co chwilę szeptał mi coś do ucha. Zazwyczaj wskazywał gdzie co jest, ale nie ograniczał się tylko do tematu miasta. Mówił również że cieszy się że jest ze mną i że sprawiłam mu radość zgadzając się na wyjazd do Gloucester. Przyznam szczerze że fakt że czułam jego oddech na karku i ogólnie jego bliskość podobał mi się, ale musiałam mieć się na baczności, bo przecież on ma dziewczynę. Amy dalej istnieje i dalej są razem. Nie wydaje mi się żeby mieli ze sobą zerwać. Nie ma co się łudzić. Ten wyjazd, do jego rodzinnego miasta... nie wiem co o tym myśleć. Z jednej strony chce zobaczyć jego świat, ale tam jest jego dziewczyna. Zazdrość mnie zje od środka, nie wiem czy to wytrzymam.
- O czym myślisz ? - spytał nagle.
- O tym wyjeździe.- powiedziałam nie ukrywając tego że nie wiem co tam będzie.
- Boisz się ? - zdziwił się
- Nie... tylko nie wiem czy tam pasuję.
- To będzie okazja żeby się przekonać - zaśmiał się melodyjnie . - Zobaczysz spodoba ci się tam. Kocham tamto miejsce, chociaż zmieniło się, ludzie się zmienili... pewnie gdybym tam został nie odczuwałbym tego.... wydaje mi się że dużo straciłem... - zamyślił się.
- Chciałbyś nie być w zespole ? - spytałam po chwili ciszy najprawdopodobniej przerywając jego refleksje.
- Nie - zapewnił natychmiastowo - chodzi o to że chciałbym potrafić lepiej godzić zespół, rodzinę i znajomych. Mam sobie za złe że zostawiłem moją siostrę, że ją krzywdziłem swoją nieobecnością, jak i resztę rodziny...za bardzo zatraciłem się w sławie.
- Mówiłeś o tym chłopakom ? Moglibyście załatwić trochę czasu dla rodzin. Zrezygnować z jednego czy dwóch koncertów, ograniczyć imprezy, a za ten czas odwiedzić innych prócz rodziców, rodzina to przecież też wujek, ciocia, babcia o nich też trzeba zadbać
- To nie takie łatwe, zresztą było by dużo im opowiadać, a ja nie potrafię się przed nimi tak otworzyć jak przed tobą.
- Jak to jest ? - zaintrygował mnie swoim wyznaniem.
- Chciałbym wiedzieć - zaśmiał się - Ale mi to odpowiada - wyszeptał mi do ucha.
Nasza trasa dobiegła do końca. Nathan załapał mnie za rękę i wyprowadził z kapsuły. Poszliśmy w kierunku, w którym przyszliśmy. Tyle tylko że zatrzymaliśmy się przy małym budynku.
- Wujku ? - zawołał Sykes.
Po chwili drzwi się otworzyły, a zza nich wyszedł starszy pan.
- Tak kochany ?
- Chce ci jeszcze raz podziękować za załatwienie wszystkiego - wskazał na London Eye.
- Och -westchnął - nie ma za co Mały. Jestem ci to winien za udobruchanie mojej żony. Przynajmniej pomogłem ci pokazać miasto swojej wybrance, może to... no wiesz...
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi - przerwałam wiedząc do czego dąży.
- Widocznie źle odebrałem sygnały. No bo trzymacie się przecież za ręce... - na te słowa wyswobodziłam rękę z uścisku Nathan'a i pozwoliłam jej spokojnie zwisać daleko od niego. - Przytulacie się, no i tak na siebie patrzycie.
- Wujku...
Nathan skarcił go wzrokiem, na co mężczyzna ucichł.
- Przepraszam, przepraszam. Ale po porostu moja intuicja mówi mi że między wami coś jest.
- Będzie lepiej jak pójdziemy. Jestem strasznie głodna.
- Ja również - zgodził się ze mną chłopak.
Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w stronę postoju taksówek. Tam razem szliśmy w pewnej odległości od siebie.Oczywiście nie trzymając się za ręce. Słowa wujka mojego przyjaciela utkwiły mi w głowie. Niby jak na siebie patrzymy ? Czy ja daje po sobie znać że on mi się podoba ? Że coś do niego czuję ? A jak on patrzy na mnie ? Nigdy na to nie zwracałam uwagi...
- Masz jakieś specjalne życzenie co do miejsca w którym mamy zjeść ? - spytał.
- Zdaję się na ciebie.
- Coś cię dręczy ? Jeśli chodzi o mojego wujka, to przepraszam. Ten człowiek ma nie równo pod sufitem i jest zupełnie nie ogarnięty.
- Rozumiem, nie masz za co przepraszać, nic się przecież nie stało - zapewniłam.
- Ale myślisz o tym, nieprawda ?
- Skąd niby wiesz o czym myślę ?
- Bo mówiąc bardzo szczerze też siedzi mi to w głowie.
- Jak my na siebie właściwie patrzymy ? - bezmyślnie to z siebie wyrzuciłam.
Chłopak milczał, wdawało się że jest czymś zamyślony.
- Nie było pytania - dodałam.
Nathan również i to puścił mimo uszu.
- To gdzie dziś zjemy ? - podjęłam jakikolwiek temat, by przerwać milczenie.
- W typowo brytyjskiej restauracji.
- A dokładniej ? Może znam nazwę.
- Nie wydaje mi się - powiedział obojętnie.
Sykes podszedł do jednej z taksówek i powiedział coś kierowcy.
- Wsiadaj - otwarł mi drzwi i poczekał aż wejdę, po czym obszedł samochód i zajął miejsce na przednim siedzeniu - Proszę nas wysadzić na Oxford Street przy " British Brothers Restaurant ".
Droga minęła szybko, na niczym szczególnym nie potrafiłam się skupić, więc oglądałam widoki za oknem, czekając aż będziemy na miejscu. Gdy taksówka się zatrzymała, opuściliśmy pojazd i stanęliśmy przed wielkim wejściem do owej restauracji.
- Na te podwózki wydasz tyle pieniędzy.
- Nie martw się o to - powiedział oschle.
- Co jest ? - wkurzyłam się - Jeśli nie chcesz żebym tu była to powiedz ? - zarzuciłam mu.
Już chciałam się odwrócić ale ten mnie załapał za rękę.
- Zostań.
- To wyjaśni mi czemu tak się zachowujesz ?
- Jak ? - spytał.
- Jakbym sprawiała ci problem.
- Przepraszam.Po prostu coś do mnie dotarło, ale nie mówmy o tym. Chodź - pociągnął mnie do środka.
Nathan poprosił o osobny stolik, przy którym moglibyśmy swobodnie rozmawiać. Po chwili zaprowadzono nas do niego. Nim zdążyliśmy spokojnie usiąść przyniesiono nam menu.
Od razu zaczęliśmy przeglądać karty.
- Czym mogę służyć ? - zawitała przy naszym stoliku kelnerka.
Dziewczyna była długonogą blondynka i nie przestawała patrzeć na Nathan'a.
- Na co masz ochotę ? - spytał się mnie chłopak.
- Nie wiem właśnie co wybrać - pożaliłam się.
- Skoro miał to być dzień w Londynie, może zjemy coś typowi brytyjskiego. Polecam rybę z frytkami.
- W takim razie po raz kolejny zdam się na ciebie.
- Czyli dwa razy ryba z frytkami ? - wtrąciła się kelnerka posyłając Sykes'owi zalotne spojrzenie, co on zignorował.
- Dokładnie, a i do tego dwie herbaty.
- Co by to było, gdybyś nie wypił herbatki - zaśmiałam się.
- Możesz już odejść - wygonił nadal nad nami stojącą dziewczynę.
- Trochę kultury - upomniałam go śmiejąc się.- Spodobałeś jej się i takim zachowaniem sprawiłeś jej przykrość.
- Ale mi się podoba ktoś inny.
- Kto ? Amy ?
Nie odpowiedział, a ja nie chcąc rozpoczynać kolejnego konfliktu nie dążyłam dalej. Po niedługim czasie, spędzonym po raz kolejny w milczeniu, przyniesiono nam zamówienie.
- Mogę zadać ci pytanie ? - nagle odezwał się Sykes.
- Czemu nie - odpowiedziałam po upiciu łyka herbaty.
- Gdyby nie twoja siostra, wróciłabyś do domu ? Do kanady ?
- Zanim odpowiem na nie, musisz ty odpowiedzieć na moje.
- Zgoda. - odpowiedział szybko.
- Więc tak, nawet jeśli twoja rodzina nie mieszkała by w Gloucester ty i tak pewnie byś tęsknił za tamtym miejscem prawda ?
- No... tak... to mój dom mimo wszystko.
- A więc sam widzisz, ty masz po co tam wracać, a ja do Kanady nie. Niby jest tam tata, moja siostra, rodzina i znajomi, ale tylko oni, bez nich nie chciałabym tam wracać, nie czuję się tam jak w domu, za dużo się tam zdarzyło i jest za wcześniej żebym chciała tam być, może kiedyś... kiedy będę na tyle dojrzała będę to doceniała, ale nie teraz. Może powiem inaczej... zazdroszczę ci... zazdroszczę ci tego że czujesz się tu w Londynie i w Gloucester jak w domu, że masz dom... ja nigdy tego nie zaznałam... niby jest mi przykro że nie jestem tam, wśród 'swoich'... ale nigdy nie czułam się tam jak w domu...oczywiście po śmierci mamy. Wtedy ten piękny ogromny dom, w którym się wychowywałam, stał się pustymi ścianami z meblami i rzeczami budzącymi wspomnienia.
- Czyli nie wróciłabyś.
- Czyli nie wiem - poprawiłam go.
- Wpadłem na pewien pomysł, ale boję się jak zareagujesz.
- Nie przekonasz się jeśli nie powiesz o co chodzi - uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Chciałbym pomóc ci sprowadzić tutaj Megan. - chciałam mu przerwać, ale uspokoił mnie gestem ręki i kontynuował - Mógłbym was u siebie na razie gościć, a później jeśli będziesz chciała znaleźć ci jakieś mieszkanie.
- Nathan - zaczęłam.
- Proszę nie przerywaj. - uśmiechnął się - Jeśli będziesz chciała Mieć tu Megan nie obejdzie się bez sądu, ponieważ zapewne twój ojciec nie odda jej tak po prostu tobie. Ale nie martw się i to już obmyśliłem. Twój tata będzie musiał później na nią płacić, więc będziesz miała na swoją siostrę pieniądze i po części na siebie. I tak wiem... chcesz się uczyć. Zespół albo tylko ja, to zależy od ciebie mógłby się złożyć na szkołę dla ciebie. A później pójdzie łatwo, z górki.
- Nie wiem jak daleko sięga twoja wyobraźnia, ale muszę ci odmówić. I to stanowczo - nie.
- Dlaczego ? Dlaczego nie chcesz ułatwić sobie życia ?
- Bo nie chcę czyjejś pomocy, ani nie chcę już nikogo ranić, a to ... to byłby cios poniżej pasa dla mojego taty. Za dużo namieszałam.
- Przemyśl to proszę... - jego głos się załamał.
- Przykro mi ale nie, nie zgadzam się i koniec tematu.
- Ariana...
- Dlaczego ci tak na tym zależy ? Dlaczego chcesz żebym została ?
- Bo tylko ty mnie rozumiesz. Tylko z tobą mi się tak rozmawia...
- Jak ?
- Jak z nikim innym. Czy ten powód ci wystarczy ? Mam wymieniać dalej ?
- Jest dość mocny, ale mimo wszystko muszę wrócić, przepraszam jeśli robię ci przykrość.
- A co mówi ci serce ? Czy ono tez chce żebyś wróciła tam gdzie jest ci źle ?
- Wydaje mi się że z rozumem wyjdę lepiej niż słuchając serca.
- Ale nie będziesz szczęśliwa.
- Będę jeśli już nikt nie będzie prze ze mnie cierpiał.
- Ja będę jeśli cię tu nie będzie.
- Nathan, czy naprawdę chcesz mi to robić ? Żebym nie potrafiła wybrać ?
- Nie, nie chcę , ale też nie chcę cię stracić.
- Proszę skończmy ten temat.
- Na razie skończmy go, ale wrócę do tego, bo zrobię wszytko żebyś tu została. - puściłam to mimo uszu i wzięłam się za prawie już zimny posiłek.
- Miałeś rację pyszności.
- Niezawodnie brytyjskie jedzenie - zaśmiał się.
Dokończyliśmy kolacje i zaczęliśmy się zbierać. Podeszła kelnerka i zaczęła zbierać naczynia. Puściła też oczko Nathan'owi gdy się oddalała. Od razu było widać co chciała. Cały czas obserwowałam Nath'a, ponieważ już kiedyś byłam w podobnej sytuacji, ale tym razem nie zwracał na nią żadnej uwagi i nie poszedł za nią. Od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy. To niezawodny dowód na to że się zmienił na lepsze.
I jest kolejny, jak widać bardzo przedłużam rozdziały, bo nie chcę kończyć tego bloga, mam do niego sentyment, ale ile mogę was jeszcze męczyć :D
Nie wiem kiedy dodam następny, bo teraz nie mam zbytnio dużo czasu, ale możemy ' zawrzeć umowę '. Więc jeśli będzie dużo komentarzy, więcej niż przy ostatnich rozdziałach postaram się dodać szybciej :D