poniedziałek, 26 listopada 2012

Rozdział 21


" Ty sobie uciekasz "


Oczami Ariany


Odłożyłam reklamówkę i kątem oka zauważyłam że jest w domu Jay. Krzyczał. Podeszłam do niego i zobaczyłam jak kłóci się z Nathan'em.
Wkroczyłam do akcji. Wbiegłam po schodach na których się znajdowali. 
- Co tu się dzieje  ? 
- Niech ci powie Pan Jestem We Wszystkim Najlepszy. - powiedział Jay.
- Zamknij się już. -odparł mu Nathan
- O co się kłócicie ? - uniosłam głos.
- O to że on po prostu chce sobie wyjechać.
- Nic ci do tego kretynie.
- Owszem mam do tego dużo, bo gdy ja chce nas pogodzić ty sobie uciekasz.
- Uciekam ? Ja chcę po prostu tylko odpocząć od takich frajerów jak ty ! 
- Jay ma rację. Najpierw między sobą załatwcie wszystko a później sobie jedź.
- Nie będziesz mi rozkazywać Suko !
- Nie mów tak do niej - Jay rzucił się na niego z pięściami. Na szczęście nie zdążył mu przyłożyć bo ich rozdzieliłam. 
- Jak wy się zachowujecie ? - byłam wkurzona, ale mimo wszystko cieszyłam się z tego że mnie tak broni. 
- Młody za dużo sobie pozwalasz. - odgryzł się Jay Nath'owi 
- Zamknij się  i przepuść mnie, bo zaraz spóźnię się na pociąg ! - popchną chłopaka, na co on tylko się zachwiał.
- Masz rację idź. Najlepiej uciec do mamusi. Wiecie co ?  Ja też wychodzę - powiedział i ruszył , a za nim Nathan  z walizką. 
Zostałam oszołomiona. Stałam tam aż do trzaśnięcia drzwiami po czym ruszyłam w pogoń za nimi. Wybiegłam przed dom i nie wiedziałam co robić. Jeden z tej, a drugi z tej strony. Zaczęłam krzyczeć na Jay'a żeby został, na co ten mi odpowiedział że nie ma już po co, bo The Wanted własnie się skończło. Podbiegłam do Nathana, który szedł w przeciwną do tamtego stronę.
- Nathan czekaj - powiedziałam i za chwilę byłam koło niego.
- Odczep się wreszcie.
- Nie ! - powiedziałam stanowczo.
- Aż tak bardzo ci się podobam  że za mną chodzisz ?
- Jesteś totalnym kretynem wiesz. Nie wiem jak w ogóle możesz ich tu teraz zostawiać. Skoro Jay przyszedł to miał jakiś plan zjednoczenia was.
- Zjednoczenia ? A czy my jesteśmy Ameryką , żeby jednoczyć się jak jakieś pieprzone stany ? Głucha jesteś ?  To już koniec.
- I tak po prostu się poddacie ? - nie przestawałam
- Żebyś wdziała, chociaż nie. Ty nic nie wiesz bo nigdy nie byłaś w zespole. 
- Ale wiedzę jak wszyscy cierpicie. 
- I tu się mylisz !
- Nawet to zaprzeczasz ? Jesteś tylko i wyłącznie tchórzem. Żal mi ciebie i twojego zasranego życia. Nie jesteś niczego wart ! - krzyczałam. 
Tak bardzo chciałam żeby byli znów razem, a on miał to wszystko gdzieś. Nie wytrzymałam. Musiałam na niego zacząć krzyczeć, bo do niego nic nie docierało. Jak on może być taki pusty  i nie czuły ? Myślałam że mimo tego jak traktuje dziewczyny, nie jest takim egoistą. Właśnie pokazał jak bardzo się myliłam. Myśli tylko o sobie, a innych zostawia. 
- Nagadałaś się już ?  Ja lecę ! - powiedział i wsiadł do taksówki. 
No tak trochę za nim szłam, że nawet nie zauważyłam jak doszliśmy na postój taksówek.
Stałam i patrzałam jak odjeżdża. 
- Ogarnij się! - pomyślałam. Odwróciłam się ana pięcie i prawie biegnąc udałam się do domu. Otworzyłam drzwi i pobiegłam na górę, tam zadzwoniłam do Mich i poinformowałam ją o wszystkim. Nieźle się wkurzyła na Nathana. 

Oczami Jay'a


Nie wytrzymałem, już po raz kolejny. Musiałem wyjść. Idąc do swojego mieszkania miałem łzy w oczach. Chłopacy tyle dla mnie znaczyli a to już koniec. Tak nie ma już The Wanted... Przynajmniej nie dla mnie. Wszystko okazało się być totalną porażką. Szczerze mówiąc nie mam po co już żyć Ale nie skończę ze sobą przez to że jakiś głupi Nathan powiedział mi coś. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem na zdobyty numer naszej założycielki.
- Tak słucham - odebrała.
- Cześ, to ja Jay - powiedziałem.
- Jay ? Mój Jay ? - było widać że się zdziwiła.
- Tak we własnej osobie. Muszę się z tobą spotkać.
- Dobrze się składa, bo akurat jestem w Londynie. 
- To genialnie.
- Jay wszystko w porządku ? Masz taki dziwny głos.
- Nic nie jest w porządku - powiedziałem a z oczu poleciała mi łza. Nie chciałem płakać, nawet jedna łza to za dużo - Kiedy masz czas  ?
- Właściwie nawet i teraz.
- A gdzie jesteś ? - spytałem już trochę bardziej żywy.
- Chciałam się przejść, więc jestem nie daleko twojego domu. 
- Poczekaj na mnie. Ja zaraz tam będę - rozłączyłem się i zacząłem biec.
Na miejscu od razu jej nie zauważyłem. Strasznie się zmieniła.
- Jay - powiedziała i przytuliła mnie - Miło cię znowu widzieć.
- Już myślałem że to fanka - powiedziałem i od razu pomyślałem o tym że będę za tym tęsknił. Za ludźmi którym na prawdę się podobaliśmy i coś dla nich znaczyliśmy - Mi ciebie też. Nie poznałem cię. Jesteś inna.
- To znaczy jaka ? 
- Ładniejsza - powiedziałem i chociaż na chwilę się uśmiechnęłam - Chodź do środka.
Udaliśmy się do mojego mieszkania. Od razu poprosiłem by usiadła i przygotowałem nam po soku. 
- O co chodzi ? - spytała po chwili.
- The... Wanted.... Rozpadliśmy się .
- Jak to Jay  ? 
I stało się zacząłem płakać. A przecież zawsze byłem taki twardy. Tylko, że tym razem coś na prawdę we mnie pękło. 
- Nathan powiedział parę słów za dużo i ja też nie wytrzymałem. Później ja powiedziałem za dużo reszcie i się pokłóciliśmy. Ale ja powiedziałem tylko to co myślę i tylko całą prawdę. Od jakiegoś czasu oddalamy się od siebie.
- Od jakiegoś czasu ? - spytała nasza była menadżerka.
- Tak od wtedy kiedy odeszłaś. Nie jest już tak jak dawniej. Niby byliśmy razem, ale osobno. 
- Przykro mi... co ja mogę zrobić żeby wam pomóc.
-Chyba... już nic.  Nathan wyjechał. Max ma ważniejsze sprawy. 
- Nathan wyjechał gdzie ? I jakie ważniejsze sprawy ?
- On po prostu uciekł do swoich rodziców, a Max musi być przy Mich, bo jej brat leży w szpitalu.
- A co z Tomem i Seev'em ? 
- Nie mam pojęcia. Nie bylem tam. 
- A kiedy Nathan wyjechał ? 
- Zanim do ciebie zadzwoniłem pokłóciliśmy się o to. Ja chciałem nas jakoś pogodzić a ten nawet o tym nie chciał słuchać, bo mu się spieszyło na pociąg. 
- Zacznijmy od tego że ochłoniesz trochę, a później razem pomyślimy nad wszystkim, ale na spokojnie, bez nerwów. 
- Dobrze. 

Oczami Nathan'a


Po co Jay przychodził. Wyszło na to że oznajmił tylko, że to koniec. Mam go gdzieś i ten cały beznadziejny zespół. Najchętniej bym nigdy do nich nie dołączał. Po co się starać skoro już nic się nie zrobi. Tak, tak jeszcze wczoraj przez to wszystko uroniłem nie jedną łzę, a dziś mnie to już nie obchodzi. No ale to nie ja powiedziałem, że to koniec. Może i jestem egoistą, ale dobrze mi z tym. W końcu spotkam się z rodziną i znajomymi. Nie będę musiał się martwic o nic, po prostu będę wolny. Nawet jeśli będę przez to cierpiał, a na pewno w gorszych chwilach pomyślę o The Wanted. Na razie nie mam ochoty przejmować się chłopakami. Wszytko wina Jay'a. On o tym zadecydował. Ja po prostu chciałem odpocząć, a ten się wkurzył. 


Oczami Michelle


Zadzwoniła do mnie Ariana. Powiedziała do czego doszło, i że to chyba już koniec zespołu chłopaków. Mimowolnie zakręciła mi się łza w oku. To nie może być prawda. Poprosiłam Ariane by szybciej zrobiła obiad, bo nie wytrzymam do wieczora. Muszę powiedzieć o tym Max'owi. Ale dopiero po odjeździe rodziców. Nie teraz. 
- Kto dzwonił ? - zapytał Max
- Ariana. Pytała się o obiad.
- Ale dlaczego masz łzy w oczach ? - męczył mnie dalej.
- Bo pomyślałam o tym że mój brat będzie nie szczęśliwy. On uwielbiał różne sporty, a szczególnie surfing, a teraz nawet nie będzie mógł wstać na własnych nogach - popłakałam się na samą myśl. Chociaż okłamałam Max'a i tak nie skłamałam w tym zdaniu. Naprawdę nie wiem jak on będzie żył. Załamie się. Jeśli tylko się kiedyś wybudzi....



Powiedziałam że dodam w najbliższym czasie, więc to zrobiłam. Mogłam dodać równie dobrze wczoraj, ale tak jakoś nie chciało mi się pisać.
Przepraszam że taki beznadziejny. Miałam lepsze plany co do tego rozdziało, ale wyszło takie gówno.
Oddaję go w wasze ręce i odmeldowuje się.
Do następnego :* 

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 20

" I sen się urywa . . . " 

Oczami Ariany

Biegnę przez las a za mną słychać czyjeś wołanie. Odwracam się i nagle coś mnie atakuje. Patrze potworowi w oczy, a ten zmienia się w chłopaka. Nie widzę dokładnie jego twarzy bo zasłania ją jego grzywka. Przejeżdża palcem po moim nadgarstku, a ja zwijam się z bólu. Głowa chłopaka jest coraz bliżej mnie. Podnosi się wyżej, a ja mam okazję spojrzeć mu w oczy. Tylko w oczy, bo reszty części twarzy nie ma. Zaczynam się bać, ale ten zbliża się do mnie. Zatapiam się w jego zielonym spojrzeniu, a ten szarpie mnie za rękę. Strasznie mnie to boli. Uciekamy. Chowamy się za jakimś drzewem. Chłopak znów się do mnie zbliża, tylko że jego twarz jest zamazana. Tajemniczy człowiek powoli znika. Jedyne co widzę to tylko zielony blask oczu. I sen się urywa...
Wybudziłam się powoli i spojrzałam po pokoju. Wstałam i podeszłam do okna. Złoto różowe niebo spowijała lekka mgiełka. Na oko było koło szóstej rano. Nie ma sensu już spać. Zresztą nawet by mi się to nie udało. 
Podeszłam do szafki i wyciągałam z niej pierwsze lepsze ubrania. Udałam się do łazienki. Przemyłam twarz zimą wodą. Cały czas przed oczami miąłem te niesamowite zielone oczy. Wydawały mi się take znajome a zarazem tajemnicze. Musiałam je już gdzieś widzieć. Tylko gdzie ? 
Przebrałam się i zeszłam na dół. Wszyscy jeszcze spali. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kawę. Usiadłam przy stole i wzięłam gazetę do ręki. Zaczęłam ją czytać od czasu do czasu popijając cappuccino. Wkurzona panująca ciszą odłożyłam gazetę. Było tak jakoś głucho, przez co jeszcze bardziej myślałam. W tym momencie tego nie chciałam, nie chciałam słyszeć swoich myśli. Do tego ten ból. Ciągle boli mnie nadgarstek.  Po upłynięciu czasu na szczęście zjawił się Max.
- Już nie śpisz ? - był zdziwiony? 
- Jak widać. A ty co tu robisz tak wcześniej ?
- Nie mogłem spać. Miałem dziwny sen, który mnie wybudził na dobre.
- Widzę że nie tylko ja tak mam.
- A co ci się takiego śniło ?
- Byłam w lesie i zaatakowało mnie coś. Ten dziwny stwór zmienił się w chłopaka. Nie miał on nic na twarzy oprócz oczu. Takich cudownych i hipnotyzujących oczu. Dałabym sobie rękę uciąć że gdzieś już takie widziałam. Do tego ta ręka.
- Co z ręką młoda ?- dopytywał.
- Szarpnął mnie za nią.
- Pokaż gdzie.
- Nie...to nic takiego. Pewnie się uderzyłam. Ja tak często mam że jak śpię to wywijam rękami w różne strony.
- To tym bardziej daj.
- Ale po co... nie ma sensu.
- Młoda mówię ci daj mi tę rękę - Powiedział a ja posłusznie wyciągnęłam ją przed siebie.
No to już po mnie. Ja zawsze muszę za dużo powiedzieć. Po co ja w ogóle mu zaczęłam opowiadać ten durny sen. Tak bardzo chciałam to zamaskować i mi to wychodziło, a teraz...
- To mi nie wygląda na uderzenie się. Kiedy się cięłaś ?- spytał jakby wkurzony.
- Ja sie nie cięłam - Odpowiedziałam szybko.
- No przecież widzę. Kiedy to robiłaś ?
- Dawno. - powiedziałam i pobiegłam do siebie. Trzasnęłam mocno drzwiami i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam płakać. Łzy lały się strumieniami. Max przyszedł za mną i zajął miejsce obok. Gdy sie już trochę uspokoiłam, chłopak wziął mnie przytulił i powiedział.
- Porozmawiaj ze mną.
- O czym ?
- O tym co cię męczy. Ariana możesz mi zaufać.
- Ale było minęło. -Chciałam jakoś skończyć temat. Nie lubię opowiadać o nie przyjemnych sytuacjach, do tego z przeszłości.
- Tylko że cię dalej boli. - specjalni pociągnął mnie za rękę na co ja ja syknęłam z bólu.
- Ból przeminie, rany się zagoją, a blizny się zamaskuję.
- Ja po prostu chcę znać powód. Chcę ci pomóc bo jesteś dla mnie ważna.
- Ale tu się nie da pomóc.
- To przynajmniej powiedz jak do tego doszło. Proszę...
- Skoro tak bardzo chcesz wiedzieć. Kiedyś, po zniknięciu mojej mamy tata zaczął pakować jej rzeczy do kartonów i chciał je wyrzucić. Po prostu wyrzucić. Ona już go nie obchodziła. Znalazł sobie kolejną. Nie mogłam tego ta k zostawić. Chciałam się dowiedzieć gdzie jest mama.  Wzięłam jeden z kartonów, bardzo trafnie. Znajdował się tam jej pamiętnik. Zamiast do szkoły poszłam do lasu. Znajdował się tam mój stary domek na drzewie. Nie byłam tam dawno Wszytko pozarastało. Powiedziałam Austin'owi że nie idę do szkoły bo się źle czuję. Chciałam być sama. Zaczęłam czytać wszystko co jej leżało na sercu.Ona cierpiała... a ja razem z nią. Czytałam i płakałam, tak jak ona wtedy. Doszłam do momentu gdzie nie chciała już żyć. Pisała że nie chciała żebym się urodziła i że byłam tylko jej ciężarem. Gdybym się nie urodziła nie musiała by być z moim tatą, który też dawał mi znaki że mnie nie chcę. W pewnej chwili wzięłam odłamek szkła i zaczęłam nim jeździć po ręce. Czytałam dalej i z każdym słowem robiłam sobie nowe rany. Ta bardzo chciałam zniknąć z tego świata... - łkałam - Krew wylewała się ze mnie, tak jak łzy... Byłam załamana. Zaczęłam tracić przytomność, ale znalazł mnie Austin. Był u mnie w domu żeby zobaczyć co ze mną jest. Tata powiedział mu że jestem w szkole. Domyślił się gdzie mogę być, bo dzień wcześniej wspominałam mu o domku i o tym pamiętniku. Przyszedł do mnie i jak mnie zobaczył był w szoku. Nie mówiąc nic przytulił mnie jak ty teraz - spojrzałam na Max'a - Wziął mnie do siebie i opatrzył mi razy. Pamiętam że wtedy krzyczałam na niego. Nie chciałam żeby ktoś mnie ratował. Gdy zasnęłam on wziął ten pamiętnik i chociaż plamy mojej krwi zasłaniały niektóre kawałki doczytał że moja mama mnie kocha ,mimo wszystko i chociaż początkowe lata dały jej w kość, nie chce mnie zostawiać. Mnie i Meg. Byłam głupia że nie skończyłam czytać i zaczęłam się ciąć. Ale wtedy czułam się taka nie potrzebna, samotna... - Skończyłam przecierając rękawem bluzy łzy.
- Każdy w swoim życiu popełnia błędy, a ty umiesz się do tego przyznać. Tak byłaś głupia i nie popieram twojego zachowania, ale pewnie bym tak samo zareagował.
I ta głucha cisza. Nienawidzę jej. Jaki mam zacząć temat ? Nie mogę mu pozwolić żeby myślał o tym i zadręczał się mną  Na szczęście Max mnie wyręczył i zapytał.
- Jedziesz z nami do szpitala?
- Nie ja chyba wybiorę się na zakupy i wrócę, by napisać ten głupi artykuł.
- To jak głupi to po co go piszesz ? - zadał mi pytanie.
- No przecież wiesz że do pracy.
- Chcesz iść do pracy, która twoim zdaniem jest głupia ?
- Nie powiedziałam tego. Powiedziałam że artykuł jest głupi.
- No a ty będziesz pisać cały czas artykuły. Właśnie na tym to polega. - powiedział rozbawiony.
- Ale tu chodzi o temat.
- Ok wygrałaś. - uciszył się, przym kończąc swój śmiech -  Mam tylko jeszcze jedną prośbę.
- Słucham, wal śmiało.
- Pomożesz mi przy śniadaniu, może Mich trochę poprawi się humor.
- Czemu nie -P Posłałam mu uśmiech.
Zeszliśmy na dól i zaczęliśmy wymyślać różne to dania. Skończyło się na tym że Max zrobi jajecznicę a ja kanapki. Od razu wzięliśmy się za robotę. W między czasie zrobiliśmy coś do picia i wyszło na to że on zje to śniadanie z Mich w sypialni. Chce zrobić jej pobudkę z podanym śniadaniem do łóżka. Max poprosił mnie też mym zaniosła porcję Nathanowi. Na szczęście nie musiałam tego robić. Nie zdążyłam się zebrać kiedy chłopak zjawił się na dole. Pokazałam mu co jest dla niego i od razu w ciszy wziął się za jedzenie. Ja posprzątałam trochę i dosiadłam się do stołu. Widziałam ze cały czas się na mnie patrzy, czego ja nie odwzajemniałam. Próbowałam unikać jego wzroku, tak jak i kontaktu z nim.
Po zjedzeniu wpakowałam wszystko do zmywarki i przebrałam się w normalne ubrania, w których mogę pokazać się światu. Mich poprosiła mnie bym kupiła coś na obiad i go przygotowała, bo przyjedzie z rodzicami. Zgodziłam się i wyszliśmy przed dom. Max zabrał swoją dziewczynę do auta i odjechali a ja poszłam do sklepu. Ruszając w drogę jedyne co wiedziałam to w jakim kierunku mam iść. Więc wybrałam się w tą stronę. Szłam chodnikiem oglądając wszystkie możliwe piękne miejsca i widoki. Z moimi krokami było widać więcej ludzi. To znaczy chyba że jestem na dobrej drodze. W końcu gdy doszłam do jakiegoś sklepu bez wahania weszłam do środka. Wzięłam koszyk i pomaszerowałam. Wyciągnęłam listę Mich z rzeczami jakie mam kupić. Zabrałam się za porządne zakupy. Gdy już miałam wszystkie produkty podeszłam do kasy. Niestety był przy niej tłum ludzi czekających.. Gdy już myślałam że się nie doczekam na moją kolej, kolejka się ruszyła i wyszło że ja stałam na samym przodzie. Kasjerka zaczęła wyjmować moje rzeczy z koszyka po czym podawała je mi, a ja wrzucałam wszystkie produkty do reklamówki. Pani za ladą dziwnie mi się przyglądała, po czym na chwilę wstała i wzięła gazetę. Spoglądała to na mnie to na papier.
- Czy to pani ? - pokazała mi okładkę.
- Ja ? Nie - skłamałam, chociaż widziałam siebie. stojącą razem z chłopakami - ale może pani mi dać tą gazetę. Poczytam sobie.
Zapłaciłam i szybko się stamtąd wyniosłam. Poszłam kawałek dalej, gdzie zauważyłam jakiś park. Usiadłam w nim na jakiejś ławeczce i wzięłam do ręki gazetę. Obróciłam na stronę, na której było wszystko o The Wanted a przy okazji coś o mnie. Zaczęłam czytać. Pisali że The Wanted ostatnio się nie pojawiło na gali rozdania nagród i że ostatnio zespól staje się nie widoczny oraz zanika. Doszłam do tego że pisali o dziewczynach chłopaków. Kilka słów o Kles i Mich. Było też o Nareesha'i i o mnie. Przy moim zdjęciu postawiono znak zapytania i napis z kim ja jestem i co w ogolę robię przy zespole. Napisano też parę niemiłych zdań że być może jestem ich fanką i nie daję im spokoju. Zamknęłam gazetę i wrzuciłam ją do swojej torby. Wzięłam się w garść i ruszyłam w stronę domu. Droga mi się strasznie dłużyła. W końcu gdy dotarłam już na miejsce z radością otworzyłam drzwi do domu po czym wparowałam. Odłożyłam reklamówkę i kątem oka zauważyłam że jest w domu Jay. Krzyczał. Podeszłam do niego i zobaczyłam jak kłóci się z Nathanem.


Dodałam, tak jak obiecałam. Krótki i głupi ale jest. To jest początek tego co będzie sie dopiero działo w następnym rozdziale. Musiałam was przy nudzić, bo następny będzie pełen akcji. Może dodam w najbliższym czasie, kto wie... To zależy od tego czy czas mi pozwoli.
Więc przepraszam za takie nudy...
I jeśli ktoś chce bym go informowała na tt niech napisze w komentarzu razem z swoim nickiem
Chce również podziękować Dreamer. za te miłe słowa pod tamtym postem. Naprawdę wiele dla mnie znaczą tak jak komentarze innych.

piątek, 23 listopada 2012

Liebster Awards 2,3,4

Więc znów nominację. Dziękuję wam bardzo dziewczyny. Nawet nie wiecie jak się z tego cieszę.
Postanowiłam, zmienić trochę zasady, bo nie wiem czy tak można, no ale.... Napisze tylko odpowiedzi do waszych pytań, a ja nominować ani zadawać pytań już nie będę, bo zrobiłam to w poprzednim poście :D 


Pytania od  Love : 

1. Od kiedy zaczęłaś się interesować TW?
Hmmm... prawie rok temu leciało w radiu GYC. Strasznie mi się spodobało. Chodziłam po domu i nuciłam oraz śpiewałam niektóre wersy tej piosenki. Wyszło na to że wpisałam sobie na yt i włączyłam jak chłopcy śpiewali w radiu. Strasznie mi sie spodobało. Zaczęłam szukać jakiś informacji o nich....i tada dam jestem ich fanką :D

2. Ulubiona dziedzina sportu?Szczerze mówiąc nie przepadam za sportem, ale to może ze względu na moją nauczycielkę z w-fu, za którą nie przepadam. Ale jak muszę wybrać to chyba siatkówka.

3. Kiedy się urodziłaś?
18.02.1998r.

4. Twoje hobby.
Uwielbiam rysować, a dokładniej szkicować. Parę moich rysunków, można zobaczyć na pierwszym blogu, ale to nic specjalnego. 

5. Co chciałabyś robić w przyszłości. 
I to jest mój problem. Muszę wybrać szkołę, do której pójdę dalej, a ja nie mam planów. Kompletnie nie mam pojęcia co chce robić.

6. Jeśli miałabyś wybrać pomiędzy miłością a przyjaźnią, co byś wybrała ?
 Nie wiem. Możliwe że przyjaźń, ale musiałaby być tego warta. Ne jakaś fałszywa tylko prawdziwa, w innym razie miłość.

7. Jakiego typu muzyki najczęściej słuchasz ? 
Nie ograniczam się do typów muzyki, ale najczęściej to jest pop.

8. Jaki cytat widnieje w twojej głowie, gdy masz ciężkie chwile ? 
No toś teraz mnie wkopała. Nie wiem jak ci na to pytanie odpowiedzieć. 

9. Osiągnęłaś w swoim życiu jakieś większe sukcesy ?
Zdecydowanie nie.

10. Gdybyś mogła skierować się do swojego idola tylko 2 słowa, jakie słowa by to były ?
Nie wiem. Zależy od okoliczności.

11. Największa wartość w życiu dla Ciebie,to...?
Rodzina 


Pytania od Alicee_ :

1. Dlaczego The Wanted ?
Ponieważ nie są sztuczni i tworzą wspaniałą muzykę 

2. Ulubiony członek The Wanted
Nathan

3. Dlaczego piszesz opowiadanie o The Wanted ? 
Moje pierwsze opowiadanie zawdzięczam pewnym osoba z naszej rodzinki, prze które powstało to, bo nieźle się wkręciłam i polubiłam pisać.

4. Ulubiona piosenka chłopaków.
Mam parę takich, ale z czasem mi się zmienia i mam fazę na inną. Teraz  ciągle słucham I found you.

5. Ulubiony kolor.
Zielony i fioletowy.

6. Kto oprócz The Wanted
Strasznie mi się to zmienia, bo przede wszystkim liczy się TW, a inne są tylko na parę dni. 
Ale jak już trzeba odpowiedzieć to Rita Ora.

7. Znak zodiaku ?
Wodnik

8. Najmniej lubiany z chłopaków.
Wszyscy są super. Skoro muszę wybrać , to chyba Siva.

9. Słodki czy ostry?  Chodzi o smak :p
Oczywiście że słodki :D

10. Ulubiony film? 
Harry Potter *___*

11.Ulubiony owoc?
Arbuz <3

Pytania od Gabi Py : 

1. Ile masz lat ? 
14

2. D której klasy chodzisz ? 
2b

3. Facebook vs Twitter ? 
Facebook 

4. Ulubiony smakołyk ?
Lody ( bez skojarzeń )

5. Ulubiona piosenka The Wnated ? 
Jak podawałam w pytaniu zadanym wcześniej, teraz aktualnie mam faze na IFY

6. Jay vs Tom ? 
Hmmmm... chyba Tom, chociaż Jay też jest super :D

7.Piszesz opowiadanie bo ... ?
Bo tak wyszło... Po prostu miałam pomysł i tak wyszło że założyłam bloga.

8. Ulubiony dzień tygodnia ? 
Sobota, bo moge rano wstać i nie myśleć o ty że znowu się spóźnię do szkoły :D

9. Masz rodzeństwo ? 
Tak. Dwie siostry i brata :D

10. Lubisz The Wanted za... ? 
Za ich styl bycia. Nie są sztuczni i mają świetne piosenki.

11. Masz jakieś zwierzę w domu  ?
Tak. Psa Alfie'go, w co dalej nie mogę uwierzyć, bo rodzice sie nigdy wcześniej nie chcieli zgodzić :D


Pytania od Loney:3 :

1. Masz plakaty w swoim pokoju? Jak tak to ile i kto na nich jest?
Mam. Niestety tylko pięć i oczywiście TW. Ale już nie długo bo zamierzam sobie pomalować ścianę ( Będę miała miasto na tle nocy z odrobinką galaxy )

2. Ile masz lat?
14

3. 1D czy TW.? 
TW

4. Lubisz nutelle.? 
Nie przepadam za nią

5. Jaką masz ocenę z matmy.? 
W tamtym roku na świadectwie 3

6. Prowadzisz pamiętnik? 
Tak 

7. Lubisz czekoladę? 

Zależy jaką 

8. Kto z całego TW jest twoim NAJWIĘKSZYM idolem?Nathan

9. Spotykasz na ulicy jednego z TW. Jaka jest twoja PIERWSZA reakcja.?No wreszcie mam okazję wziąć z nim ślub. Nie no żartuję. Pewnie bym krzyknęła OMG, lub coś w tym stylu, albo bym się upewniała osoby z którą bym była czy to naprawdę on. 

10. Masz aska.? jeżeli tak to jaki nick.
Nie nie mam :D


I to chyba na tyle :D Dziękuję jeszcze raz bo to dla mnie wyróżnienie :D
Następny rozdział byc może dodam jutro ;D

wtorek, 20 listopada 2012

Liebster Award

Więc zostałam wkręcona w to coś. Nie do końca rozumiem o  co w tym chodzi, ale czemu nie. 

Zacznę od odpowiedzi na pytania, zadane przez Kasi :), która mnie nominowała. 

1) Ile masz lat ?
Mam 14 lat. 

2) Od kiedy słuchasz TW ?
Od niecałego roku jako ich fanka, ale pewnie inne piosenki słuchałam już wcześniej, bo kojarzyłam słuchając pierwszy raz. 

3) Twoja ulubiona piosenka ?
I Found You 

4) Ulubiona książka ?
Wszystkie części Harry'ego Potter'a, Pamiętnik księżniczki i Ruby( oraz jej dwie inne części o innych tytułach)
 
5) Ulubiony film ? 
Harry Potter

6) Jak byś zareagowała na spotkanie któregoś z chłopaków z TW ?
Pewnie by się polały łzy i chyba bym się na niego rzuciła :D

7) Twój ulubiony członek zespołu ?
Nathan Sykes

8) Skąd pomysł na twojego bloga ?
 Pewna osoba zaczęła pisać opowiadanie inne niż te dotąd. Zainspirowała mnie i przez to przyszedł mi sam pomysł na tego bloga. Na początku te opowiadanie miało być o wiele inne ale tak wyszło że jest jakie jest. 


9) Odkąd piszesz ?
Nie wiem :D

10) Jakie masz motto ?
Podążać za marzeniami xD

11) Jakiej muzyki słuchasz ?
Różnej '____'


A teraz blogi, które ja nominuję :D 

1. http://best-friends-dont-have-to-pretend.blogspot.com/
2. http://londyn-narkotyki-the-wanted.blogspot.com/
3. http://ineedyoutolie.blogspot.com/
4. http://hannah-and-lou-story.blogspot.com/
5. http://mypersonalsoldier.blogspot.com/
6. http://polishstoryaboutthewanted.blogspot.com/
7. http://the-whole-life-of-the-insane.blogspot.com/
8. http://opowiadanietw.blogspot.com/
9. http://you-cant-give-up.blogspot.com/
10. http://twlovestoryy.blogspot.com/
11. http://stay-with-you-for-all-of-tome.blogspot.com/

Oczywiście jakbym mogła to bym o wiele więcej napisała. Kolejność nie ma znaczenie :D


Oto pytania do was :

1. Jakie jest Twoje Hobby ? 
2. Do której klasy chodzisz ?
3. Ulubione zwierzę  ?
4. Ulubiona piosenka ? 
5. Co według ciebie w życiu jest najważniejsze ?
6. Na co szkoda ci czasu ?
7. Czym kierowałaś się zakładając bloga ? 
8. Ulubiony film ?
9. Do jakiej gwiazdy jesteś podobna ?
10. Jaką sławną osobę najbardziej cenisz i za co ?
10. Słuchasz The Wanted ?






poniedziałek, 19 listopada 2012

Rozdział 19

" On miał wypadek "


Oczami Ariany

Po jej wyjściu nie wiedziałam co mam robić. Zaczęłam szukać jakiś ciekawych plotek i zdjęć, żeby wybrać jakąś parę na artykuł. Siedziałam przed komputerem prawie cztery godziny i nic mnie nie zainteresowało. 
Wykończona i dość wkurzona poszłam się wykąpać. Od razu po wejściu do łazienki puściłam do wanny gorącą wodę. Po kilku chwilach gotowa weszłam do niej. Byłam jak w siódmym niebie, do tego jeszcze zapach płynu do kąpieli i dużo piany. O tak !  Tego mi było trzeba. Mogłabym nawet tu spać. Niestety po jakimś czasie, sama nie wiem jakim, ale dla mnie było to zdecydowanie z krótko ktoś mi przerwał. 
- Ariana jesteś tam ? - usłyszałam głos za drzwiami.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Jak wyjdziesz chcę żebyś przyszła do Mich. Proszę tylko pośpiesz się. 
- A co się stało ?
- Jej brat, on miał wypadek... Musimy jechać do szpitala.
- Już wychodzę - krzyknęłam i szybko wyskoczyłam z wanny.  
Czym prędzej się ubrałam i pobiegłam na dół. 
- Mich. - od razu ją przytuliłam.
Zaczęliśmy się zbierać. Narzuciłam na siebie skórzaną kurtkę i wsunęłam nogi do moich kochanych trampek.  
Max wyszedł jako pierwszy z domu i usiadł jako kierowca z przodu a ja z dziewczyną na tyle auta. 
- Mich wiesz w jakim szpitalu jest  ?- Spytał Max wyjeżdżając z podwórka.
- W tym co wtedy ja byłam. Pamiętasz ?
- Tak, tak pamiętam.
I nastała cisza, przez całą drogę nikt z nas się nie odzywał. Na miejscu Michelle na nic nie czekając wybiegła z samochodu i poleciała do środka, a my zdezorientowani spojrzeliśmy się na siebie i ruszyliśmy za nią. Gdy weszliśmy do środka, od  razu ją zauważyliśmy. Stała i krzyczała na jakąś starsza kobietę. 
- Ale jak to nie możecie mi podać gdzie on leży.
- Proszę się uspokoić proszę panią, to jest szpital. - próbowała opanować tą sytuację. 
- To nich pani mi powie. - nie przestawała moja przyjaciółka.
Max podbiegł do niej i ją przytulił, a ona się trochę uspokoiła. Nie mogłam patrzeć jak cierpi, bo przecież wiem jaki to jest ból. Nie dziwiłam jej się wcale że krzycz. Jak ja dowiedziałam się że mama tak po prostu odeszła i już nigdy nie wróci zachowywałam się tak samo. Niestety na to cierpienie nie ma lekarstwa. Nie  w tym przypadku.  Wiedząc że się kogoś straciło lub można go stracić oddało by się wszystko by odwrócić kolej losu. 
- Jesteście państwo rodziną ? - Spytała druga kobieta podchodząca do nas. 
- Tak. To jest nasz brat. - powiedział Max 
- Wasz ?  Kogo dokładnie ? 
- Mój i moich dwóch sióstr - wskazał na mnie i na Mich. 
- No dobrze w takim razie sala numer 44. Proszę tylko nie wchodzić, bez zgody dyżurujących na tym korytarzu. Oni pewnie wiedzą dokładniej jaki jest stan  pacjenta, więc to oni muszą zadecydować o wizycie. 
- Oczywiście. 
Max objął Mich i poszli w kierunku windy, a ja za nimi. Weszliśmy i wjechaliśmy na drugie piętro. Później szłam za nimi, aż do zamkniętych drzwi. 
- Kim państwo są i do kogo przyszliście ? - spytała nieznajoma blondynka. 
- Do naszego brata. 
- Nazwisko pacjenta ?
- Keegan. 
- Na razie są u niego lekarze, ale za chwilę można wejść. Proszę poczekać. 
Usiedliśmy na krzesłach. Siedziałam obok Mich i ją przytulałam, razem z siedzącym z jej drugiej strony chłopakiem. 
-Poczekaj chwilę kochanie. - powiedział i odszedł od nas.

Oczami Max'a


-W jakim on jest stanie ? - zapytałem młodej kobiety, która tu dyżurowała.
- Nie ciekawym. - odpowiedziała.
- Ale to znaczy ze żyje.
- Jeszcze. - byłem nieźle zdziwiony jej szczerością. Inni pewnie by zaczęli mówić że musza milczeć.
- Co według pani znaczy jeszcze?
- To że zostało mu tylko kilka godzin. 
- I nic nie da się z tym zrobić ? 
- Oczywiście że się da. Lekarze próbują go ratować. Jeśli operacja się uda to będzie wszystko dobrze, no może za wyjątkiem tego że nie będzie mógł chodzić
- To znaczy że jest teraz przeprowadzana operacja ?
- Nie już nie.
- To gdzie on jest !? - zacząłem tracić cierpliwość. W co ona ze mną gra ? 
- Na sali.
- To operacja się udała czy nie.
- Tego jeszcze nie wiem. Proszę nie zadawać mi więcej pytań. 
- No dobra - powiedziałem wkurzony.
Wróciłem na swoje miejsce i od razu przytuliłem kobietę mojego życia. 
- Wszytko będzie dobrze.
- Przecież słyszałam całą rozmowę - łkała.
- Wiem, ale trzeba w to wierzyć.
- Staram się. Oby ta operacja się udała - płakała w moje ramię.  

Dwie godziny później.

Oczami Ariany


- Pani brat miał ogromne szczęście. Gdyby nie szybka interwencja lekarzy było by już po nim. Niestety może mieć problemy z chodzeniem, ale na pewno da się to jeszcze w miarę wyleczyć. - powiedział lekarz. 
- Dziękuje panu za wszystko. Naprawdę pan nie zdaje sobie sprawy  jak ja się bałam.
- Zdaję, zdaję....To ja już pójdę. Proszę tylko nie być za długo. Pacjent musi odpoczywać. 
- Oczywiście. - powiedział Max i weszliśmy wreszcie do sali. 
- Max, miałeś rację. Trzeba tylko wierzyć. - powiedziała i pobiegła do łóżka. Od razu pocałowała go w policzek i dała upust łzą. Tylko że te były szczęścia.
Chwilę tak siedziała w takiej pozycji, aż nie zadzwonił jej telefon.
Odeszła od niego i odebrała.
- Mamo. Wszytko jest dobrze. Operacja się udała... Będziemy czekać.... Kiedy macie pociąg ?.... To może lepiej jutro rano przyjedziecie, co ?...  No dobrze, to czekam...
- Kiedy będą ?
- Przyjadą w nocy i zatrzymają się w hotelu.
- Przecież mogą u nas ?
- Ale słyszałam głos taty w tle i strasznie próbował przekonać mamę, że będzie lepiej jak nie będą nam się narzucać. Za to przyjadą do nas na obiad i wtedy już pewnie zostaną na jakiś czas.
- Dobrze. Ariana - zwrócił się do mnie - Masz tu pieniądze. Zaraz zadzwonię ci po taksówkę i jedź do domu. My tu jeszcze trochę zostaniemy.
- Dobrze.
Wzięłam pieniądze i poczekałam aż Max zadzwoni. Gdy już odkładał telefon spojrzałam na nich ostatni raz.
Mich siedziała przy łóżku i trzymała rękę swojego brata, a jej chłopak patrzał na nią z troską. Wyszłam i zeszłam na parter. Rzuciłam krótkie ' do widzenia ' i opuściłam budynek. Na zewnątrz było ciemno, chociaż przez niebo przebijały się gwiazdy. Na szczęście na transport nie musiałam czekać długo. Od razu wsiadłam do pojazdu i w krótkim czasie znalazłam się pod domem. W środku załatwiłam to co trzeba i położyłam się spać. Szybko odpłynęłam w krainę marzeń i snów.

Oczami Max'a


Siedzieliśmy z Michelle do późna. W pewnym momencie zobaczyłem jak jej powieki opadają. Zasnęła.
Wziąłem ją na ręce i wyszliśmy ze szpitala. Jak najdelikatniej usadziłem ją na fotelu, przy tym niestety ją budząc. Obszedłem auto dookoła i wsiadłem na swoje miejsce. Odjechaliśmy. Na miejscu pomogłem jej wyjść z samochodu i weszliśmy razem do domu. Dziewczyna od razu poszła na górę, a ja poszedłem do kuchni. Wstawiłem wodę i czekałem aż się ugotuje by zaparzyć herbatę. Gdy to nastąpiło wlałem wodę do kubka i pognałem na górę. Mich już smacznie spała. Wziąłem szybki prysznic i wróciłem do niej. Wypiłem napój i wskoczyłem pod kołdrę.




Dodałam. Znowu dość smutny. Cały czas mam wenę na jakieś tragedię. Co się ze mną dzieje.
Ale za to jeden plus. Dodałam już dzisiaj.
Następny nie wiem kiedy zostanie napisany.
I oczywiście CZYTASZ = KOMENTUJESZ
+ Zapraszam do obserwowania bloga.

Kocham was.
     Tina 

niedziela, 18 listopada 2012

Rozdział 18

" Zbliżyliśmy się na nowo "



Wyjrzałam przez okno. Straszna ulewa, że też wcześnie nie zauważyłam. Spojrzałam jeszcze raz przez szybę i  wyszłam przed dom. Zauważyłam ławeczkę. Weszłam na nią. Oparłam się o oparcie i patrzałam w niebo. Krople deszczu spływały po mnie, a ja się z tego cieszyłam jak głupia. Kocham deszcz....
W pewnej chwili usłyszałam czyjś głos, a później kroki. Były coraz bliżej. Nie wiedziałam kto tu idzie, bo duża roślinność zasłaniała mi pole widzenia, ale miałam pewność że to kobieta. Było słychać uderzające o chodnik szpilki. Chwilę później już wiedziałam kto to jest. To Kelsey.
- Cześć ! - Powiedziałam, a ona odskoczyła - Co ty taka strachliwa ? - zapytałam przez śmiech.
- Cześć. Nie zauważyłam cię. Co ty robisz na dworze w taką ulewę ?
- Siedzę. Dosiądziesz się ?
- Ale przecież pada....
- Masz parasol.
- No dobrze.
Przesunęłam się w  prawą stronę, przy tym robiąc jej miejsce.
- Po co tak właściwie tu przyszłaś  ?
- Chciałam porozmawiać z Mich. No wiesz o chłopakach... I z nimi by
trzeba w końcu porozmawiać...
- Ja z nimi rozmawiałam, a przynajmniej z częścią.
- No to opowiadaj co się od nich dowiedziałaś. Być może nam to pomoże w pogodzeniu ich.
- Więc tak : Max się obwinia o wszystko, a Nathan też.
- Rozmawiałaś z Sykes'em ?
- Tak... wiem. Plan nadal jest aktualny.
- Przynajmniej wiesz że nie będzie się zajmował tobą, a ty możesz być sobie w tej ciąży.
- No tak. Teraz ma na głowie ważniejsze sprawy, a jak się wszystko wyjaśni... jeśli się wszystko wyjaśni z zespołem to ja mu nagle wyskoczę i będzie miał za swoje. Nie myślisz że to za dużo. Dojrzę że teraz ma problemy to jeszcze i potem. Nie chcę być wredna.
- Ej ! Zaczęliśmy to skończmy. Musi dostać za swoje. A zespół na pewno będzie znowu razem tak jak dawniej. Trzeba tylko wierzyć.
- Tak właściwie co jest takiego fajnego w deszczu, że siedzisz i mokniesz.
- Mam z nim fajne wspomnienia. Związane z Austin'em.
- Tak mi się dobrze z tobą rozmawia, że nie przeszkadza mi ta pogoda.
- To chyba dobrze.
- Nie chyba tylko na pewno. Opowiesz mi to wspomnienie  ?
- Jasne ale to jest długie.
- Okej. Może jeszcze jak się poznaliście. Im dłuższe tym lepsze. Uwielbiam słuchać czyjś historyjek z życia.
- Ok. Zacznę od deszczu.  Kiedyś jak byliśmy tu, w Londynie u jego cioci ciągle padało. Mieliśmy wtedy po kilka lat. Nudziło nam się siedzenie w domu i granie w jakieś głupie planszowe gierki, więc wyszliśmy na dwór. Zaczęliśmy biegać i wygłupiać się.  Nigdy wcześniej nie mieliśmy takiego ubawu z deszczu. Później byliśmy chorzy i leżeliśmy przez tydzień w łóżku. Była wtedy moja mama. Jeszcze... Puszczała nam bajki i przynosiła lekarstwa. Gdy tylko nikogo dorosłego nie było w pokoju wychodziliśmy z pod kołdry i zaczynaliśmy się bawić zabawkami, w innym razie gdyby nas zobaczyli zdrowych musielibyśmy iść do przedszkola. A tam wszyscy z nas się śmiali bo trzymaliśmy się tylko razem. W tedy był podział chłopaki i dziewczyny, a myśmy łamali ta zasadę.
- A później  ? Przyjaźnicie się dalej ?  Ja zawsze chciałam mieć kogoś mi bliskiego.
- Później potoczyło się szybko.... W trzeciej klasie on znalazł sobie kolegów, a mi nie pozostało nic innego jak znaleźć sobie koleżanki. Zaprzyjaźniłam się szybko z nimi, bo miałyśmy wspólny temat. A mianowicie Harry Potter. Kochałyśmy go do szaleństwa. W każdy weekend oglądaliśmy u którejś z nas. Oczywiście nie odbyło się bez nocowania. Ale to nie były moje przyjaciółki. Nigdy im się nie zwierzałam ani nie zaufałam. Bałam sie że one tez mnie zostawią. Z Austin'em nie straciłam całkowitego kontaktu, bo mieszkała obok mnie, aż do jego wyprowadzki. Nie była ona daleko, ale parę ulic dalej. Od tamtej pory nie rozmawialiśmy już ze sobą. To był najgorszy okres w moim życiu. Straciłam kogoś tak bardzo mi bliskiego, a później moja mama. Ale to dłuższa historia. Z Austin'em pogodziłam się dopiero wtedy kiedy uratowałam mu życie. Jechało na niego auto, a ja go pociągnęłam z ulicy. Sekunda dużej i było by już po nim. Jedyne co mu się stało to złamał nogę bo źle upadł i jeszcze dotknął nią szybko jadącego auta. Odwiedzałam go ciągle w szpitalu. Zbliżyliśmy się na nowo. Ale wtedy mieliśmy już po 15 lat. Trochę straciliśmy. Zaczeliśmy się sobie zwierzać i wróciło do tego co było dawniej, tylko wtedy już nie bawiliśmy się zabawkami w piaskownicy. Gdy wyszedł ze szpitala poświęcał i mi i swoim kolegom czas. Kiedyś okazało się że żadne z nas nie całowało się jeszcze. Przynajmniej nie tak jak by chciało. Wtedy padał deszcz i postanowiliśmy że my będziemy tymi pierwszymi osobami, ale później wrócimy normalnie do przyjaźni. I tak było. Gdy krople deszczu po nas spływały, nasze języki tańczył ze sobą
- OMG !  Jakie zdanie. Hahaha. Jak jakaś poetka - wybuchła Kels a ja razem z nią. - Kontynuuj
-  Po tym całusie wszystko wróciło do normy. On miał dziewczynę a ja chłopaka. Zawsze chodziliśmy w czwórkę. No i później już ni było tak fajnie.... Ale mniejsze z tym. Od tamtej pory kiedy padał deszcz zawsze lataliśmy  lub tańczyliśmy... do teraz.
- Ładna opowieść. Zawsze marzyłam o tym żeby mieć przyjaciółkę lub przyjaciela ?
- A nie masz ?  A Mich? Nareesha? Lub ta Emily z którą tańczysz ?
- To są tylko dobre znajome, czy też najlepsze koleżanki, ale nigdy im się nie zwierzam.
- A Tom ?
- Kocham go, ale... po prostu nie mogłabym mu nic powiedzieć... nic jak przyjaciółce. Wiesz o co chodzi?
- Tak Domyślam się. Wiesz jeśli chcesz mi możesz wszytko powiedzieć.
- Dzięki będę wiedzieć na przyszłość - przytuliła mnie. - to co tańczymy ? - zaśmiała się i wstała.
Dołączyłam do niej i zaczęliśmy się kołysać i wygłupiać.  Przemoczone do suchej nitki weszłyśmy do domu. Od razu pobiegłyśmy do łazienki, gdzie cały czas śmiejąc się doprowadziłyśmy się do, lepszego stanu. Później poszłyśmy na górę i obie korzystając z mojej szafy wybrałyśmy sobie ubrania. Ja ubrałam brązowe rurki i luźny sweterek w czerwono-beżowo-niebieskie paski, a Kels pasujące jej do niebieskich butów białe rurki i niebieską luźną koszulę z krótkim rękawkiem. Na to narzuciła na siebie jeszcze swoją skórzaną kurtkę, którą jak się okazało zostawiła tu wcześniej.
- Masz ochotę na obiad  ? Mich zrobiła, ale ja jeszcze nie jadłam.
- Mogę zjeść, ja też nic nie jadłam. W domu cały czas próbowałam wycisnąć jakiekolwiek słowo z Toma, ale on siedział jak posąg i płakał. Ciężko mi było na to patrzeć. Za bardzo go kocham, żeby widzieć jak cierpi i nic nie zrobić. A co do reszty tez mi ich szkoda. W pewnym sensie jesteśmy zżyci ze sobą. Więc dlatego tu jestem.
- To może jak zjemy to pójdziemy do niech. Co ?
- Tak to świetny pomysł.
Zeszłyśmy na dół i  naszykowałam nam obiad. Podałam go i zajęłam miejsce przy stole. Jedliśmy w ciszy. Gdy obie skończyłyśmy, bez zastanowienia udałyśmy się na górę.
- Czekaj. - powiedziałam.
- Na co  ?
- Może damy im trochę czasu ? Na przemyślenie wszystkiego.
- Może masz racje... niech się prześpią z tym wszystkim. Nie męczmy ich teraz.
- To co teraz będziemy robić ?
- W takim razie ja wrócę do domu. Tom nie może być sam z tym wszystkim. Paa.
- Paa - pomachałam jej a ona zbiegła po schodach. Później było słychać tylko trzask drzwi.

Oczami Nathan'a


Sykes !  Weź się w garść ! - karciłem w myślach samego siebie.- Tak nie może być.
Wstałem z łózka i wyciągnąłem torbę. Podszedłem do szafy i zaczęłam wrzucać z niej rzeczy które wezmę do domu. Po spakowaniu się włączyłem laptopa. Muszę przecież wiedzieć o której mam pociąg.
No nie ! Dopiero jutro. Gdybym pomyślał trochę wcześniej to bym zdążył. Pociąg właśnie minute temu odjechał. Ja mam te szczęście...
Przez to wszytko strasznie zgłodniałem. Przeżież Ariana zostawiła mi obiad. Szkoda tylko że już zimny. Ale zawsze coś. Od razu wziąłem się za jedzenie




I jest kolejny.
Po :
1. Chciałam was przeprosić że dopiero teraz, ale nie miałam weny żeby pisać.
2. CZYTASZ = KOMENTUJESZ.
3. Dziękuję za poprzednie komentarze i miłe słowa, dzięki którym wzięłam się w garść i napisałam cokolwiek.
4. Oddaję go w wasze ręce.



sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 17

"Jestem tylko kropką, w wielkim wszechświecie"



Siedziałam, patrząc jak wszystko się wali. Zaczęło się od tego że Jay poszedł po Nathan'a. Wtedy jeszcze wszyscy się śmiali. Gdy wrócił zachowywał się dziwnie, aż w końcu wybuchł i powiedział wszystkim co myśli o całej sprawie i całym życiu chłopaków związanym z The Wanted. Opuścił nas w szoku. Michelle, chyba trochę wkurzona. Poszła do kuchni, a za nią pobiegł Max. Potem było już tylko widać jak każdy się załamuje. Nareesha w pewnym momencie wstała i poszła do Mich. Po chwili Kels dołączyła do niej. Gdy mulatka wróciła, powiedziała coś Seev'owi na ucho, po czym rzucili krótkie 'cześć' i zniknęli za drzwiami.W tej samej chwili Max wybiegł z tamtego pomieszczenia i udał się na górę. Zapewne do swojego pokoju. Albo mi się zdawało albo miał łzy w oczach. Nie dziwię mu się. Najważniejsza rzecz w żuciu, jaką miał i ja ką mieli tez pozostali właśnie się psuje. Blondynka też wracając do nas, pokazała tylko znak porozumiewawczy Tom'owi i oboje również opuścili ten dom. Zostałam sama. Sama ze swoimi myślami. Tak bardzo chciałam im pomóc, ale nie miałam pojęcia jak. Bo czy taka osoba, trzecia jak ja może jakoś wpłynąć na nich. Nie ! Ale i tak mimo wszystko nie chciałam żeby się rozpadli. Mają talent i fanów, którzy ich kochają i którzy żyją tylko dla nich i być może też dzięki nim. Na pewno nic jeszcze nie jest stracone. Jak nie chcą śpiewać dla siebie, nich to zrobią dla innych. Powinni wiedzieć że przy tym co robią dają ludziom szczęście. Powód do śmiechu i płaczu oraz do dumy że to ich własnie słuchają. Pięciu mega przystojnych chłopaków z mega talentem. Szkoda tylko że przez takie zachowanie krzywdzą siebie nie zdając sobie sprawy z powagi niektórych sytuacji. Dopiero teraz wszystko wyszło kim byli dla siebie i jak daleko się oddalili od tego co było na początku i od The Wanted. Po chwili namysłu zdecydowałam że pójdę do Mich. Wchodząc do kuchni dostrzegłam ją siedzącą przy stole z podpartą głową, spuszczoną w dół. Nie mówiąc nic podeszłam i przytuliłam ją.  Dla niej jak i dla reszty dziewczyn jest to również ciężkie jak dla chłopców. Po pewnym czasie odezwała się, wstając przy tym od stołu.
- Zaniesiesz chłopakom obiad ? Ja im naszykuję i chciałabym się przejść - powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Jasne. -odpowiedziałam, tak jak ona, opuszczona jakiejkolwiek radości.
Dziewczyna naszykowała dwie porcje i położyła je na stół.
- Tobie też ?
- Nie ja jak wrócę sama sobie zrobię.- odpowiedziałam
- Okey. Nie wiem kiedy wrócę- powiedziała będąc już w drzwiach.
Wzięłam do ręki oba talerze i poszłam na górę. Będąc już na pierwszym piętrze zapukałam na początku w drzwi do tymczasowego pokoju  Nathan'a. Nie czekając na nic otworzyłam je i weszłam do środka. Chłopak leżał na plecach, patrząc w sufit. Słysząc że ktoś jest w pokoju tylko zerknął na mnie i powrócił do poprzedniej czynności. Postawiłam mu to co przyniosłam na biurku i odwróciłam sie w kierunku wyjścia. Miałam już wychodzić, gdy usłyszałam za sobą jego głos.
- Czy ty też uważasz, że to wszytko nie ma już sensu. - powiedział jakby z lękiem
Momentalnie się odwróciłam i rzekłam.
- Nie. Jest jeszcze co ratować. Powinieneś walczyć o was.
- Jak? Jak to ja za dużo powiedziałem i Jay się wkurzył i im też wygarnął tak samo jak mi.
- To nie ma znaczenia kto zaczął. I tak prędzej, czy później by to wszystko  wyszło. Nie da się żyć wiecznie wiedząc że coś jest nie tak.
- Ja tylko powiedziałem prawdę i to co czuję - powiedział stłumiony głosem.
Po tych słowach skończyłam. I tak już za długo z nim gadałam. W końcu dalej jeszcze kontynuowałam mój plan. Ale szkoda mi go było, zresztą jak wszystkich. Przynajmniej wiem od kogo się zaczęło. Musiał nieźle nagadać, że Jay nie wytrzymał. Tak sama prawda... Tak bardzo chcemy żeby każdy był wobec nas szery ale jak przyjdzie co do czego to cierpimy przez te parę słów. Prawda niestety boli.
Zamykając za sobą drzwi udałam się kawałek dalej i tak jak poprzednio weszłam bez czekania na pozwolenie. To co zobaczyłam jeszcze bardziej mnie zaskoczyło. Położyłam na stoliczku jedzenie i spojrzeniem ogarnęłam Max'a. Ten zrobił to samo.
- Nigdy nie widziałaś płaczącego chłopaka?
- Nie... - nie zdążyłam skończyć zdania.
- Uwierz mi że nawet ty być to robiła, gdybyś była na moim miejscu. Wszytko się wali i do tego jeszcze mnie o wszystko obwiniają.
- Max ! - krzyknęłam - Nikt cię o nic nie obwinia. Jesteście w tym razem, więc jesteście wszyscy po trochu winni.
- Ale to mi każą nas pogodzić.
- Mich ? - spytałam, na co on kiwnął głową - Pewnie dlatego, że ciebie uważa za najbardziej porządnego. Słuchaj to nie ma znaczenia kto zaczął, tylko jak to rozwiążecie. Razem. Chciałabym wam pomóc jak pewnie i inne osoby, ale ja nie mam pojęcia jak. Tylko wy możecie sobie pomóc. Musicie tylko chcieć.
- Tak da chcącego nic trudnego.... tylko to trochę poważniejsza sprawa.
- Nie takie rzeczy się widziało. Max proszę cię obiecaj że nie będziesz się obwiniał i spróbujesz pomyśleć o tym jak to naprawić. Macie trudny czas, ale tak samo jak w skłóconym małżeństwie idzie wszystko naprawić.
- Obiecuję.
Przytuliłam go i chwilę tak siedziałam z nim. Po jakimś czasie poklepałam go po plecach i wyszłam.
Udałam się do swojego pokoju, gdzie od razu rzuciłam się na łózko. W ciszy leżałam i zastanawiałam się nad wszystkim.

Oczami Max'a


Gdy przyszła Ariana chciałem ukryć łzy, ale byłem jak sparaliżowany. Nie mogłem podnieść ręki i przetrzeć policzki. Dziewczyna położyła coś na biurku i patrzała się na mnie. Nie wytrzymałem i powiedziałem dość złośliwie, chociaż nie chciałem by tak wyszło:
- Nigdy nie widziałaś płaczącego chłopaka ?
- Nie...- zaczęła się tłumaczyć. Nie dałem jej dokończyć zdania. Bezczelnie jej przerywając.
- Max ! - krzyknęła - Nikt cię o nic nie obwinia. Jesteście w tym razem, więc jesteście wszyscy po trochu winni.
I tak zaczęła się rozmowa. Po skończonej wypowiedzi zdań, która prowadziłem z dziewczyną, ta mnie objęła i przytuliła. Po chwili wyszła zostawiając mnie z wszystkim samego. Tak sam na sam ze sobą. Znów pogrążyłem się w myślach. Nie chciałem żeby to się skończyło, bo nie widziałem świata poza The Wanted. I jeszcze fani... tak to oni są tu najważniejsi, a nie nasze ego... muszę coś zrobić. Ja ! Nie będę użalał się nad sobą tylko zacznę działać.... jak tylko coś wymyślę. Musi być przecież jakieś rozwiązanie.
W pewnej chwili zadzwonił dzwonek. Już miałem otworzyć gdy usłyszałem że ktoś schodzi po schodach. Pewnie Ariana. Położyłem się z powrotem na łóżku i wróciłem do poprzedniej czynności.

Oczami Nathan'a


Po wyjściu Ariany myślałem. Jeszcze więcej myślałem. Nad wszystkim. Nad całym moim życiem i nad tym co bym teraz robił gdybym nie poszedł kiedyś, w dalekiej przeszłości na casting do The Wanted. Nie poznał bym tak wspaniałych ludzi jakimi są chłopcy. Tak nie doceniałem tego. Musze to wszytko na spokojnie przemyśleć z dala od nich. Chcę wrócić na jakiś czas do miejsca w którym się to zaczęło. Do mojego pokoju, w moim rodzinnym domu.. Tak muszę odwiedzić rodzinę i mieć parę dni. Wolnych o zespołu. Dokładnie poukładać sobie myśli i pomyśleć nad sensem życia.
Czym prędzej wstałem z łóżka i podszedłem do szafy. Zacząłem wyciągać ubrania, które wylatywały mi z rąk. Wkurzyłem się przy którejś koszulce. Rzuciłem ją na ziemie i opadłem z powrotem na łóżko. Nic mi nie wychodzi. Całe to życie mnie przerasta. Jestem tylko kropką, w wielkim wszechświecie. Kropką która w końcu zginie nie z robiąc  nic co by się komukolwiek później przydało.

Oczami Ariany


 Wybudził mnie z tego zamyślenia dzwonek. Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi, w których stała cała mokra  Mich. Wpuściłam ją, a ona tylko powiedziała że zapomniała o kluczach i poszła do łazienki.



Część dalsza nastąpi.
I jak wam sie podoba ?
Według mnie jest beznadziejny.... męczyłam się z nim przez parę dni.
Bo nie idzie pisać o czymś smutnym mając ciągle dobry humor.
No nic.... zostawiam go wam.
A co do komentarzy to oczywiście mile widziane. I jeśli można prosić to same szczere. Trochę krytyki się przyda i o blogu i opowiadaniu i o moim pisaniu. Chyba że macie jeszcze inne zastrzeżenia.
+ zapraszam do obserwowania mojego bloga

Kocham was wszystkie :D
Tina <3