" Ale ja przecież nie zamierzam odejść "
Oczami Nathana
- Ari możemy jeszcze z stąd zejść, daj mi rękę i wrócimy - poprosiłem po raz kolejny wyciągając przed siebie rękę.
I tak już byliśmy niezłym widowiskiem. Wszyscy się na nas gapili.
Dziewczyna po chwili zdecydowała się i chwyciła moją dłoń. Już chciałem się obrócić kiedy poczułem jak lecę. Ariana okazała się sprytniejsza niż myślałem. Podczas naszej rozmowy ciągle się zbliżała do końca dachu, tak że teraz wystarczył jeden krok by upaść z niego. Gdy mnie pociągła za sobą, nie miałem szans by nie zlecieć z nią, a tym bardziej powstrzymać przed tym. Nim zdążyłem porządnie poczuć że lecę, moje ciało zetknęło się z lodowatą wodą.
- Ariana ? - spytałem gdy wypłynąłem na powierzchnię a jej nie było - Ari !? - krzyknąłem gdy dalej nie wypływała.
Zacząłem się rozglądać w koło i nic. Serce mi stanęło gdy nikt się nie wynurzył. Zanurkowałem by ja odnaleźć. Woda była tak mętna, że nawet z otwartymi oczami nic nie było widać, więc zdałem się na dotyk i machałem rękami szukając jej ciała. Gdy zabrakło mi powietrza, byłem zmuszony wynurzyć się i nabrać świeżego.
- Hahahahahaha - usłyszałem będąc na powierzchni - Serio myślałeś że coś mi się stało ? Ten twój przerażony głos gdy wymawiałeś moje imię hahaha - Ariana świetnie bawiła się patrząc na mnie.
- Możesz przestać ? Nie wiedziałem co robić, a ty sobie tylko żartowałaś ? - wkurzyłem się.
- Jak widać nieźle sobie radzę w wodzie. - Opłynęła mnie w koło, po czym wróciła na swoje miejsce.
- Dobra, więc wychodzę - podpłynąłem do brzegu.
To nie miało sensu, ona cały czas się śmiała, podczas gdy mi na niej zależało. Tak strasznie się bałem o nią. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym ją stracił, a co dopiero nie spróbował jej ratować. On jest tu przeze mnie, bo jestem pieprzonym tchórzem.
- Pomocy ! - usłyszałem za sobą.
Natychmiastowo się obróciłem i zobaczyłem że się topi. Tym razem nie na żarty.
Wskoczyłem z powrotem do wody i podpłynąłem do niej . Złapałem ją w ramiona i nie puszczałem.
- Dzięki - wysyczała.
- Więc mówisz że nieźle sobie radzisz ? - zakpiłem.
- Nie wiem jak to się stało - oplotła moją szyję swoimi ramionami.
- Wyjdźmy już stąd, bo to się źle skończy. Zresztą chce z tobą porozmawiać. Poważnie. Musze ci coś w końcu powiedzieć - zdecydowałem się wreszcie.
- Poważną ? Nie nie dzisiaj. Wręcz nie ma mowy. Już jedno mną wstrząsnęło.
- To znaczy co ? - nie zbyt wiedziałem o cym mówi.
- Austin wyznał mi miłość- zaśmiała się - Nie słyszałam jeszcze czegoś tak głupiego.
- Czemu ? - nie zrozumiałem jej toku myślenia.
- Bo postanowiłam że to ja będę decydować z kim chce być, a na pewno nie z nim. On jest moim przyjacielem. Zresztą nie mówmy o tym - puściła mnie i popłynęła do brzegu - Bawimy się ! - krzyknęła i chwyciła swoje suche ubrania do ręki.
Tak dało mi to do myślenia. Może i mnie ma tylko za przyjaciele ? Lepie będzie gdy nie będę się wygłupiał.
Wyszedłem z jeziorka i zacząłem wykręcać koszulkę. Zauważyłem że dziewczyna zapomniała torebki.
Chwyciłem ją a jej zawartość wypadła na ziemię. Zacząłem wszystko zbierać. Został tylko telefon, ale ten mnie zaciekawił, bo wyświetlacz się włączył. Chwyciłem go i spojrzałem na ekran. Dziewczyna pisała wiadomość do Max'a, tylko nie kliknęła by wysłać. Ciekawość podkusiła mnie by przeczytać treść.
" Max masz rację, postanowiłam pójść na całość. Koniec użalania się nad sobą, ta noc będzie zupełnie inna. Zapomną o wyznaniu Austina i o uczuciach do Nathan'a. Pokażę mu że potrafię być szczęśliwa i bez niego. Zresztą on i tak ma Amy. Jak rano przyjedziesz mam zamiar być na kacu, ale twoje towarzystwo go wyleczy. Bo jesteś ważny. "
Max ? Ma być tu jutro ? O co chodzi ? I jakich uczuciach do Nathan'a.... do mnie ?
Wybrałem numer do Max'a i nim się zorientowałem już nas połączyło.
- Co się stało ? - spytał zaspanym głosem.
- Max to ja Nathan. Muszę coś wiedzieć.... O czym rozmawiałeś dziś z Arianą ?
- Nie rozumiem. - Ziewnął.
- Miała ci wysłać wiadomość ale nie kliknęła, by ją wysłać... a ja to przeczytałem. Pisała o jakiś uczuciach do mnie... czy to no wiesz..... czy ona mnie... czy..
- Tak idioto ona cię kocha. Lepiej nie zmarnuj tego.
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale" młody, wiesz co robić- Rozłączył się.
Ona mnie kocha, naprawdę mnie kocha. I ja ją kocham ! Już nie mogę dłużej czekać. Muszę coś z tym zrobić.
Wziąłem torebkę i zacząłem iść. Wszędzie się za nią rozglądałem. Niestety zamiast Ariany zauważyłem Jessicę z jakimś chłopakiem który ją obmacywał. Musiałem zainterweniować.
- Co się tu dzieje ? - spytałem, wkraczając miedzy nich. - Możesz odsunąć się od mojej siostry.
- Nathan to mój chłopak.
- Chłopak ? Jessica ty piłaś ! - wkurzyłem się.
- Tylko troszeczkę. Daj nam spokój i spadaj ! - pchnęła mnie.
- Słucham ? Jedyna osobą która ma spadać to jest ten twój dzieciaczek. Słyszysz ? Już cię tu nie ma - przegoniłem gnojka. Złapałem Jess za rękę i mimo jej oporów i krzyków zacząłem prowadzić za sobą. Gdy już zobaczyłem Arianę, oczywiście w towarzystwie Matt'a, na drodze musiała pojawić się Amy. To się nazywa cholerne szczęście.
- Co się dzieje ? - stanęła przede mną.
- Odsuń się Amy, mam ważną sprawę do załatwienia. - chciałem ją wyminąć.
- Amy pomóż mi, on nie chce mnie puścić.
- Nathan zostaw ją. - Rozkazała mi.
- Do tego wystraszył Chris'a. - naskarżyła.
- Co ? Przecież to takie ciacho. Nathan ogłupiałeś ?
- Jak na razie to jedynie ty ogłupiałaś, rozmawiając ze mną na temat mojej siostry - warknąłem nie spuszczając oczu z Ariany.
- Nathan, zostaw ją ona jest już duża i sobie poradzi. - chciała mnie pocałować, ale odsunąłem się. Tego było już za dużo.
- Masz rację niech idzie i puszcza się z byle kim ! - zostawiłem ją - Jak chce być dziwką to niech jest, niech bierze przykład z ciebie Amy. A teraz przepraszam, nie mam czasu - ruszyłem w drogę. Doszedłem do wyznaczonego punktu, ale jej tam już nie było. Poczułem się jak w jakimś tandetnym wyścigu.
Oczami Jess
Te słowa... to co Nathan powiedział... poczułam się jakby on tak serio o mnie myślał. Ale to że mam chłopaka nie robi ze mnie dziwki... Zabolało mnie to, chociaż dało do zrozumienia, że albo muszę mu pokazać że jestem dorosła, albo przystopować.
- Słyszałaś jak on mnie potraktował ? - wkurzyła się urażona Amy.
- Może i miał rację... - zakpiłam.
- Słucham ? Jessica i ty przeciwko mnie ? Teraz gdy cie broniłam ?
- Może nie powinnaś, wrócę do domu i będzie po sprawie.
- Ogłupiałaś ? Nie musisz się go słuchać, niech mówi co chce. Pokaż mu że potrafisz o siebie zadbać. Idź do Chrisa i w końcu daj mu o na co zasłużył. On jest w tobie ślepo zakochany, wykorzystaj to.
- Amy... ale ja...
- No tak, jednak jesteś za słaba na to środowisko. - odwróciła się.
- Nie, ja... masz rację, obiecałam Chrisowi że dzisiaj będę cała jego.
- I to ja rozumiem. - przytuliła mnie.
Oczami Amy
Mam nadzieję że Jess sobie poradzi, zresztą nie jest już dzieckiem. Ja w jej wieku już dawno nie bałam się chłopaków i nie wstydziłam się swojego ciała. Nawet Nathan się o tym przekonał.
Za to jej durny braciszek dzisiaj mnie wkurzył. Muszę iść o niego zawalczyć. On zgłupiał dla tej Ariany, ale mnie się tak łatwo nie pozbędzie. Zresztą mogę tym razem nie nim tylko nią manipulować, tak że Nathan sam sobie ją odpuści. Zobaczy że jestem lepsza. A później i ja będę sławna. Zapowiada się całkiem przyzwoite życie, z bogatym panem Sykes'em i dobrze nastawioną jego siostrzyczką. Jessica jest taka głupiutka, zrobi wszystko co tylko będę chciała.
- Nathan czekaj ! - krzyknęłam i pobiegłam za nim.
Gdy go dogoniłam, poprosiłam by staną, ale ten się nie zatrzymał.
- Nathan słuchaj ! Szukasz jej prawda ? Ona szła z Matte'm do domku. Wyglądała na zadowoloną. Nie powinieneś wkraczaj w tą znajomość, oni do siebie pasują, wyglądają razem przesłodko.
- Do domu Josha ? - upewnił się.
- Taaaak, ale Nath... - udałam że próbuję go zatrzymać.
Tak, tak, oni tam nie poszli. Ona poszła obejrzeć motor Matt'a, na którym będzie się ścigał za niedługo.
Czym prędzej wykorzystałam to i podbiegłam do miejsca, w którym stały sprzęty motocyklistów.
- Chciałabyś ze mną pojechać ? - usłyszałam propozycje chłopaka, gdy tylko do nich zdążyłam się zbliżyć.
- Nie odważę się na to, Matt, widziałam jak szybko jechał twój kolega przed chwilą, a co dopiero będzie w wyścigu.
- Ariana chyba nie pękasz, co ? - wtrąciłam się - jesteś za miękka. Matt nie ma partnerki, a na twoje miejsce chciałoby pójść więcej dziewczyn.- Matt tym pytaniem ułatwił mi całą sprawę.
- Łatwo mówić, kiedy to nie ty będziesz jechała tyle kilometrów na godzinę.
- Ja tez pojadę. Jadę z Joshem, mistrzem wyścigów. Ja w porównaniu do ciebie, potrafię pokonać strach. - stanęłam z nią twarzą w twarz.
- Amy co chcesz tym osiągnąć? - spytał Matt. Wiedział że coś kombinuję.
- Nie wtrącaj się. - warknęłam a ten zaczął zajmować się swoją maszyna. - Chcę tylko pokazać ci dlaczego to ja jestem z Nathan'em i dlaczego on mnie wybrał. - uśmiechnęłam się zwycięsko - Własnie dlatego że potrafię pokazać pazurki. A to mu imponuje.- dodałam ostro.
Wszystkie moje słowa dokładnie przemyślała, po czym się odezwała.
- Więc twierdzisz że nie dam rady ?
- A dasz ? - prowokowałam dalej.
- Dam. - uśmiechnęła się - Matt jadę z tobą.
- W takim razie możesz się już przygotować.
Dziewczyna zaczęła się ubierać, chociaż nie przeszkadzało jej to że cały czas paradowała w bieliźnie.
- JayJay - szepnęłam do chłopaka który pomagał reszcie z motorami - Musisz mi w czymś pomóc. - porwałam go na bok, by nikt nas nie słyszał. - Chodzi o motor z numerem pięć. Matt nie może wygrać, musisz mu coś poodkręcać czy coś.
- Nie zrobię tego.
- JayJay no weź... zrobię co tylko zechcesz. - przejechałam dłonią po jego torsie.
- Amy nie.
-W takim razie wpuść mnie do garażu, a ja się sama tym zajmę. - zbliżyłam twarz do jego i szepnęłam.
- Amy nie mogę.
- Możesz. Pomyśl tylko jaka miła dla ciebie będę gdy mi pomożesz. Będę twoja. Cała twoja.... tylko ty i ja...
- Nie powinienem... ale niech będzie, za bardzo mi się podobasz.- poddał się.
- W takim razie, ogłoś już że wszyscy muszą wyjść ze środka, bo będziecie je wyprowadzać na tor.
- No dobrze. Masz tu klucze - podał mi je - tylko żeby nikt cie nie widział. Wejście od środka.
- Okej.
Gdy chłopak odszedł puściłam się w bieg i w kilka chwil znalazłam się w domu Josha, gdzie było drugie przejście do garażu. Otworzyłam drzwi kluczykami i znalazłam się w miejscu do którego chciałam się dostać. Podbiegłam do maszyny z numerem pięć i chwytając narzędzia które były na półkach zaczęłam odkręcać jakieś rzeczy. Już miałam wychodzić kiedy główne drzwi się otworzyły. Pierwszy raz się zawahałam. Nie wiedziałam co robić. Szybko schowałam się za czymś, co nie mam pojęcia czym było. Jedno czego byłam pewna, to to że muszę tam przeczekać. Gdy wszystkie motory opuściły pomieszczenie i ja wyszłam, niestety natknęłam się na Jessicę.
- Co ty tu robisz ? - zdziwiła się.
- A ty ? - również zadałam pytanie by odwrócić uwagę od mojej osoby.
- Szukam Chris'a. Mówił że idzie pomóc JayJay'owi
- Dobra chodźmy już stąd. Zaraz wyścigi.
Oczami Nathan'a
Wbiegłem do środka budynku i przeszukałem wszystkie pomieszczenia, a po Arianie ani śladu.
Wyszedłem na zewnątrz i usłyszałem jak ktoś woła przez megafon, kto z kim będzie się ścigał. Gdy usłyszałem imię Ariana serce mi podskoczyło. Ariana będzie się ścigać z Matt'em? Amy ! To na pewno jej sprawa. Zacząłem biec ile sił w nogach w stronę toru, na którym zawsze są wyścigi. Gdy dobiegłem na miejsce, zobaczyłem , że motory są jeszcze ostatecznie poprawiane, więc wstęp był tylko dla tych którzy brali udział w wyścigu i ich przyjaciół. W śród ludzi tam stojących zauważyłem Arianę.
- Słuchaj nie musisz tego robić - przedarłem się przez tłum i chwyciłem ją za ręce.
- Bo co ? Bo jestem za słaba ?
- Nie jesteś słaba, ale za to powinnaś być bardziej rozważna.
- Nathan ja już podjęłam decyzje.
- Dziewczyno opanuj się, nie możesz tego zrobić. Oni nie są do końca trzeźwi, i ty zresztą też. Ariana proszę, posłuchaj mnie... - błagałem.
Oczami Ariany
Spojrzałam na Amy i zobaczyłam w jej oczach zwycięstwo.
Nie Nathan nie przekona mnie, pokażę jej że też jestem czegoś warta. Zrobię wszystko by Nathan zobaczył że nie jestem od niej gorsza.
- Uwaga, proszę zająć miejsca ! - rozległ się głos.
- Ariana chodź już odciągnął mnie Matt.
- Ariana nie nie rób tego. - Nathan próbował mnie powstrzymać.
Wsiadłam na motor ignorując wszystko co mówi Sykes, mimo że się bałam. A bałam się okropnie. Chyba z tego wszystkiego aż wytrzeźwiałam. Zaczęłam myśleć. Już chciałam się wycofać, gdy usłyszałam słowo Start i to jak Nathan krzyczy że mnie kocha. Poczułam wiatr we włosach i w mojej głowie brzmiały tylko słowa wypowiadanie przez Nathan'a. Niby dwa słowa a poczułam się jak w raju. Nie myślałam o niczym innym, tylko to się liczyło. Nagle leciałam....i wielki huk. Zderzyłam się z czymś twardym. Ból przeszył całe ciało. Czułam jak krwawię... wszędzie....Po jakimś czasie zobaczyłam sylwetki ludzi biegnące w naszą stronę. Było słychać ich przerażenie w głosie. Ale tylko z nich wszystkich głos Nathan'a leczył wszystkie moje bóle, tylko jego słowa pozwalały mi trwać w tej sytuacji, chociaż ciemność chciała mnie porwać. Nathan mówił że mnie kocha, prosił bym została, ale ja przecież nie zamierzałam odejść, chciałam mu wyznać miłość. I chociaż wszytko stawało się coraz ciemniejsze i oddalało się ode mnie, ja się uśmiechałam, czułam że mam taki wyraz twarzy, byłam szczęśliwa. To Nathan mnie uszczęśliwił, prawie nie czułam bólu, czułam jak moje serce płonie, aż wszystko znikło, a ja dalej rozrywałam się ze szczęścia.
Oczami Nathan'a
Motory ruszyły a ja tylko zawołałem że ją kocham, pewnie nawet tego nie słyszała. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Cały zacząłem się trząś, tak strasz nie się bałem. Myślałem tylko o niej. Załamany schowałem głowę w rękach, do czasu aż w moich uszach rozbrzmiał się głośny pisk. Podniosłem głowę i zobaczyłem jak motor leci na ziemię. Spojrzałem na wielki numer na pojeździe i zobaczyłem 5. To motor Ariany i Matt'a. Zacząłem biec w tamtą stronę z tłumem ludzi. Mimo wszytko i tak znalazłem się pierwszy przy nich. Oboje leżeli nie na ziemi. Ktoś ściągnął z nich motor. Zacząłem płakać, wszytko działo się jak przez mgłę. Zacząłem krzyczeć.
- Ariana nie odchodź, kocham cię Ariana, nie zmykaj oczu - błagałem.
Ale stało się, zamknęła je. Jedyne co zdążyłem zobaczyć to że uśmiecha się.
Tam da da dammmmmmmm i wieki wypadek.
I jak ?
Chyba pierwszy raz, powiem nie skromnie, że jestem z siebie dumna. Tak długo się męczyłam żeby dojść w końcu do tego wypadku, aż wreszcie mi się udało : D
To już 60 rozdział :O
No ale to tez wasza zasługa bo motywowaliście mnie, gdy chciałam się poddać i zakończyć tego bloga, dzięki wam i waszym miłym słowom kontynuuję go i stwierdziłam ostatnio, że gdy zakończę go, napisze drugą część tego opowiadania, co wy na to ?
Mam już mnóstwo planów. A teraz gdy wyjadę na 10 dni, będę się starać pisać w zeszycie na brudno kolejne rozdziały i mam nadzieję że w górach zaczerpnę weny xdd