" Będziesz martwa "
Oczami Nathan'a
Reszta podróży minęła miło, zresztą jak każda spędzona chwila z nią. Taa.... zachowuje się jak zakochany palant, ale co ja na co poradzę ?
Gdy dojechaliśmy na stację, wysiedliśmy i złapałem obie walizki do ręki.
- Jesteś pewien że dasz radę sobie z dwoma. Dziś już pokazałeś, że nie ważą tyle ile piórko.
- Masz zamiar się ze mnie śmiać ? - warknąłem.
- Nie, ale... no dobra poddaje się.... jak chcesz to się z nimi męcz.
- Dziękuję za danie mi szansy - zaśmiałem się i ruszyłem w drogę.
Dziewczyna po chwili dołączyła do mnie, a nawet mnie wyprzedziła.
- Pamiętasz drogę ? - zdziwiłem się.
- Mam niezawodną pamięć - pokazała swoje śliczne ząbki uśmiechając się.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę że jesteś tu ze mną.
- A ja się cieszę że mogę ci towarzyszyć.
- Naprawdę ?
- Nie na niby - odpowiedziała sarkastycznie.
- Za tym znakiem skręcamy. - oznajmiłem wskazując na obiekt.
- Wiem. - powiedziała dumnie.
Ona jest cudowna. Jest jedyna w swoim rodzaju. Po prostu nie mogę o niej przestać myśleć. Nawet jeśli mielibyśmy być jedynie przyjaciółmi,nie opuszczę jej i nie pozwolę odejść.
Oczami Ariany
- Już jesteśmy - chłopak poinformował mnie, wyrywając tym samym z zamyślenia.
Nim weszłam za nim na podwórko przyjrzałam się dokładnie budynkowi. Tak to tu byłam ostatnio i tak samo boje się tam wejść.... chociaż sama nie wiem czemu.... chyba nawet zupełnie bez powodu... albo dlatego że nie przywitano mnie tu ostatnio najlepiej, oczywiście chodzi o Nathan'a.
- Nathan ! - krzyknęła - Nathan szybko zejdź na dół !
- Idę - usłyszałam znany mi głos, a po chwili zobaczyłam go.
Zatrzymał się na schodach i dalej już nie szedł.
- Ariana ? - zdziwił się.
- Musimy porozmawiać - powiedziałam.
- Nie mamy o czym
- Ariana ! Nie, nie pojadę tam - odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi w oczy.- Przyjechałaś tu na daremno - załapał mknie za ramiona - możesz już iść.
- Nie! Nie wrócę bez ciebie.
Tak to nie była przyjemna rozmowa, on jest zbyt uparty, a wtedy pokazał to w 100%. Ale cieszę się że się nie poddałam i udało mi się go wyciągnąć stąd. To jedna rzecz której nigdy, przenigdy nie będę żałować. Wtedy jak i teraz zrobiłabym wszystko żeby ich zespół się nie rozpadł.
- Idziesz ? - znów wyrwano mnie z rozmyśleń i znów dzięki Nathan'owi.
Ruszyłam do niego. Chłopak zastukał w drewniane drzwi. Po kilku sekundach otworzono je. Wyszła zza nich ta sama kobieta, która otworzyła mi poprzednio.
- Pani Sykes ? - spytałam.
- Tak, a o co chodzi ?
- Ja do pani syna.
- A jeśli można wiedzieć kim jesteś ? - dążyła.
- Jestem Ariana i w skrócie mówiąc przyjechałam po niego.
- Jak to przyjechałaś po niego ?- zdziwiła się.
- Nathan ? Co tu tu robisz ? - zdziwiła się.
- Oj mamo, to przecież nic nowego - zaśmiał się i przytulił ją.
Pani Karen wycałowała go i wyściskała z tęsknoty.
- Wystarczy już - zawstydzony Nath zakończył proces powitalny z nią oddając jej całusa w policzek.
- Mamo to jest Ariana, ale wy się już przecież znacie.
- Dzień Dobry - wyciągnęłam rękę przed siebie.
- Witaj słonko - ku mojemu zdziwieniu pani Karen zamiast uścisnąć moją dłoń przytuliła mnie.- Wejdźcie - zaprosiła nas do środka.
- Josh - Nathan z otwartymi ramionami podszedł do zdziwionego reakcją mężczyzny.
- Dzień dobry - i ja również przywitałam się z ojczymem Sykes'a.
- Miło was widzieć, ale czemu nie powiedzieliście że przyjedziecie ?
- Zaproponowałem Arianie że pokaże jej tą okolice, no i chciałem wam zrobić niespodziankę.
- Która ci się udała. - zaśmiała się mama Nathan'a.
- Nath - ktoś zawołał, a po chwili zbiegła jakaś dziewczyna i wskoczyła na niego. Oplotła jego talię nogami i wpiła się w jego usta. - Co ty tu robisz? - spytała gdy już stanęła obok niego.
- Chwilowo stoję - zażartował. - A ty co tu robisz Amy ?
- Przyszłam do Jess.
Amy ? To jest Amy ? Mogłam się domyślić gdy go pocałowała... tak jak się spodziewałam jest niczego sobie. Szczupła, zgrabna, z ciemną karnacją i długimi czarnymi włosami. Nie dziwię się że podoba się Nathan'owi. Gdybym była chłopakiem też pewnie bym się nią zachwycała, ale jako dziewczyna mogę jej zazdrościć jedynie urody i tego że nie wstydzi się swojego ciała, co pokazała ubierając się (klik (ciemnymi włosami)).
- Więc poznajcie się. Amy to Ariana, Ari to Amy - przedstawił nas sobie.
Jako pierwsza wyciągnęłam rękę do niej, a ta z obrzydzeniem na twarzy, choćby dotykała nie wiadomo jakiego menela, dotknęła ją delikatnie.
- Miło mi - posłałam jej uśmiech, nie dając pozorów że już za nią nie przepadam.
- Taaa... - wysyczała cicho - Mi również - poprawiła się, spoglądając na mamę i ojczyma swojego chłopaka.
- Mamo pójdę zanieść walizki do mojego pokoju, żeby ci tu nie przeszkadzały i przy okazji przywitam siĘ z Jessicą. - wytłumaczył i podniósł torby - Ariana chodź ze mną.
- Dobrze - grzeczni odpowiedziałam i ruszyłam za nim.
- Może chodźmy pierw do Jess. - zaproponował gdy wspięliśmy się na schody.
- Nie ! - krzyknęła Amy wyprzedzając nas. - Wydaje mi się że lepiej będzie jak pokażesz pierw dom swojej koleżance.- zagrodziła wejście do pokoju.
- Nie wygłupiaj się Amy.
- Kotku - zatrzymała go, złączając swoje usta z jego.
- Co ty kombinujesz ? - spojrzał na nią podejrzliwie.
- Ja nic - poddała się i wpuściła go do środka.
- Nie ma tam jej. - powiedział wychodząc z pokoju.
Ufff.....
- Pewnie jest w łazience. Pójdę zobaczyć do niej i jej powiedzieć że jesteś, a ty zanieś walizki i oprowadź ją po domu tak jak mówiłam.
- No dobrze - odpowiedział.
Czym prędzej ruszyłam do pomieszczenia w którym przypuszczalnie znajduje się Jessica.
- Jess jesteś tam ? Wpuść mnie to ja Amy!
W zamian usłyszałam śmiech a później drzwi się uchyliły.
Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi, by nikt nie wszedł i nie zobaczył jej w takim stanie.
- Co z tobą ? Nathan przyjechał. - powiedziałam na wejściu.
- Słyszałam - wybuchła śmiechem.
- Zamknij się, on już coś podejrzewa. - próbowałam ja uspokoić - Amy myśl, co tu robi. Kurwa co robić?
Boże... mógł powiedzieć że przyjedzie, przynajmniej wtedy bym nic jej nie dawała, byłoby ładnie i porządnie, nie domyśliłby się w ' jakim towarzystwie' przebywa jego siostra.
- Wszystkie kolory tęczy - zaśmiała się kręcąc w koło.
- Zamknij się - przewróciłam ją na ziemie, tak by usiadła pod ścianą i zatkałam jej usta swoją dłoniom.- Wiesz że nie mogą cię zobaczyć w takim stanie ? Twoja mama by mnie zabiła a Nathan zaraz po niej.... Mamy poważny problem... Ta tabletka nie powinna tak działać, ja tylko mam lepszy humor, a ty tu widzisz jakieś rzeczy i się śmiejesz jak debil. Wiem - uderzyłam ją w twarz.
- Za co to było - i kolejny napad śmiechu z jej strony - to bolało - powiedziała mając dalej banana na twarzy - ty też powinnaś wziąć tą tabletkę, nie byłabyś taka..... sztywna.... hahahahahaha.....
- Bądź cicho i wstawaj, wiem co mi zawsze pomaga jak się naćpam.
Dałam jej rękę i próbowałam ją podnieść, ale ta po chwili znów upadła na ziemie. Wkurzona szarpnęłam ją jeszcze mocniej, przy czym udało mi się już ustawić dziewczynę w pozycji stojącej. Nachyliłam ją nad kranem i puściłam zimną wodę.
Oblałam jej czerwone policzki. Po paru wtórnych czynnościach udało mi się ja trochę przywrócić do normalności, tak by zaczęła chociaż trochę myśleć i rozumieć co się w okół niej dzieje.
- Okej a teraz wytrzyj się i idziesz do siebie do pokoju -podałam jej ręcznik. Dziewczyna przetarła twarz. - O fuck, leci ci krew z nosa.- zauważyłam - Myślałam że przyzwyczaiłaś się już do tych wszystkich prochów, ale ty nadal jesteś słaba. - warknęłam wkurzona na jej okropny stan - Apteczka, apteczka, pateczka - zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki w pomieszczeniu - Mam ! - zawołałam radośnie. - Chodź tu - zaczęłam robić różne rzeczy by przestała jej lecieć i po chwili udało mi się. Zmyłam z niej resztki krwi i wróciłyśmy do jej pokoju tak jak miałam to zaplanowanie.
- Amy, Jess ! - usłyszałam pukanie do drzwi
- Siedź tu i udawaj że czytasz książkę, nikt się nie może dowiedzieć, że cokolwiek brałaś, bo już nigdy mnie nie zobaczysz - zagroziłam rozbawionej dziewczynie - już nigdy ty nikogo nie zobaczysz. - poprawiłam się - Będziesz martwa.
Krótkie, głupie tak tak .... wiem.
Właściwie nie powinnam wgl dodać następnego ponieważ pod poprzednim tylko tyle komentarzy :CCC
Ale udało mi się napisać zanim dostanę karę za oceny :D Dlatego nie jest lepszy bo pisany na szybko :D
Tak mamusiu pozdrowienia do ciebie, bo pewnie na moim telefonie natkniesz się na ten blog..... Boże.....
No a co do rozdziału tak ja stwierdziła to moja koleżanka - wystąpiła tu - Zjarana Jess hahahahhah :D
Postaram się jak najszybciej dodać kolejny rozdział, np robiąc zadanie.
Hahahaha jeszcze nie mam kary a już planuje wchodzić na komputer xdd
Życzcie mi powodzenia, bo może być źle :DD
I do następnego i mam nadzieję że będzie więcej komentarzy niż przy poprzednim bo to tez wpływa na czas dodawania :D
- Idę - usłyszałam znany mi głos, a po chwili zobaczyłam go.
Zatrzymał się na schodach i dalej już nie szedł.
- Ariana ? - zdziwił się.
- Musimy porozmawiać - powiedziałam.
- Nie mamy o czym
- Ariana ! Nie, nie pojadę tam - odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi w oczy.- Przyjechałaś tu na daremno - załapał mknie za ramiona - możesz już iść.
- Nie! Nie wrócę bez ciebie.
Tak to nie była przyjemna rozmowa, on jest zbyt uparty, a wtedy pokazał to w 100%. Ale cieszę się że się nie poddałam i udało mi się go wyciągnąć stąd. To jedna rzecz której nigdy, przenigdy nie będę żałować. Wtedy jak i teraz zrobiłabym wszystko żeby ich zespół się nie rozpadł.
- Idziesz ? - znów wyrwano mnie z rozmyśleń i znów dzięki Nathan'owi.
Ruszyłam do niego. Chłopak zastukał w drewniane drzwi. Po kilku sekundach otworzono je. Wyszła zza nich ta sama kobieta, która otworzyła mi poprzednio.
- Pani Sykes ? - spytałam.
- Tak, a o co chodzi ?
- Ja do pani syna.
- A jeśli można wiedzieć kim jesteś ? - dążyła.
- Jestem Ariana i w skrócie mówiąc przyjechałam po niego.
- Jak to przyjechałaś po niego ?- zdziwiła się.
- Nathan ? Co tu tu robisz ? - zdziwiła się.
- Oj mamo, to przecież nic nowego - zaśmiał się i przytulił ją.
Pani Karen wycałowała go i wyściskała z tęsknoty.
- Wystarczy już - zawstydzony Nath zakończył proces powitalny z nią oddając jej całusa w policzek.
- Mamo to jest Ariana, ale wy się już przecież znacie.
- Dzień Dobry - wyciągnęłam rękę przed siebie.
- Witaj słonko - ku mojemu zdziwieniu pani Karen zamiast uścisnąć moją dłoń przytuliła mnie.- Wejdźcie - zaprosiła nas do środka.
- Josh - Nathan z otwartymi ramionami podszedł do zdziwionego reakcją mężczyzny.
- Dzień dobry - i ja również przywitałam się z ojczymem Sykes'a.
- Miło was widzieć, ale czemu nie powiedzieliście że przyjedziecie ?
- Zaproponowałem Arianie że pokaże jej tą okolice, no i chciałem wam zrobić niespodziankę.
- Która ci się udała. - zaśmiała się mama Nathan'a.
- Nath - ktoś zawołał, a po chwili zbiegła jakaś dziewczyna i wskoczyła na niego. Oplotła jego talię nogami i wpiła się w jego usta. - Co ty tu robisz? - spytała gdy już stanęła obok niego.
- Chwilowo stoję - zażartował. - A ty co tu robisz Amy ?
- Przyszłam do Jess.
Amy ? To jest Amy ? Mogłam się domyślić gdy go pocałowała... tak jak się spodziewałam jest niczego sobie. Szczupła, zgrabna, z ciemną karnacją i długimi czarnymi włosami. Nie dziwię się że podoba się Nathan'owi. Gdybym była chłopakiem też pewnie bym się nią zachwycała, ale jako dziewczyna mogę jej zazdrościć jedynie urody i tego że nie wstydzi się swojego ciała, co pokazała ubierając się (klik (ciemnymi włosami)).
- Więc poznajcie się. Amy to Ariana, Ari to Amy - przedstawił nas sobie.
Jako pierwsza wyciągnęłam rękę do niej, a ta z obrzydzeniem na twarzy, choćby dotykała nie wiadomo jakiego menela, dotknęła ją delikatnie.
- Miło mi - posłałam jej uśmiech, nie dając pozorów że już za nią nie przepadam.
- Taaa... - wysyczała cicho - Mi również - poprawiła się, spoglądając na mamę i ojczyma swojego chłopaka.
- Mamo pójdę zanieść walizki do mojego pokoju, żeby ci tu nie przeszkadzały i przy okazji przywitam siĘ z Jessicą. - wytłumaczył i podniósł torby - Ariana chodź ze mną.
- Dobrze - grzeczni odpowiedziałam i ruszyłam za nim.
- Może chodźmy pierw do Jess. - zaproponował gdy wspięliśmy się na schody.
- Nie ! - krzyknęła Amy wyprzedzając nas. - Wydaje mi się że lepiej będzie jak pokażesz pierw dom swojej koleżance.- zagrodziła wejście do pokoju.
- Nie wygłupiaj się Amy.
- Kotku - zatrzymała go, złączając swoje usta z jego.
- Co ty kombinujesz ? - spojrzał na nią podejrzliwie.
- Ja nic - poddała się i wpuściła go do środka.
Oczami Amy
- Nie ma tam jej. - powiedział wychodząc z pokoju.
Ufff.....
- Pewnie jest w łazience. Pójdę zobaczyć do niej i jej powiedzieć że jesteś, a ty zanieś walizki i oprowadź ją po domu tak jak mówiłam.
- No dobrze - odpowiedział.
Czym prędzej ruszyłam do pomieszczenia w którym przypuszczalnie znajduje się Jessica.
- Jess jesteś tam ? Wpuść mnie to ja Amy!
W zamian usłyszałam śmiech a później drzwi się uchyliły.
Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi, by nikt nie wszedł i nie zobaczył jej w takim stanie.
- Co z tobą ? Nathan przyjechał. - powiedziałam na wejściu.
- Słyszałam - wybuchła śmiechem.
- Zamknij się, on już coś podejrzewa. - próbowałam ja uspokoić - Amy myśl, co tu robi. Kurwa co robić?
Boże... mógł powiedzieć że przyjedzie, przynajmniej wtedy bym nic jej nie dawała, byłoby ładnie i porządnie, nie domyśliłby się w ' jakim towarzystwie' przebywa jego siostra.
- Wszystkie kolory tęczy - zaśmiała się kręcąc w koło.
- Zamknij się - przewróciłam ją na ziemie, tak by usiadła pod ścianą i zatkałam jej usta swoją dłoniom.- Wiesz że nie mogą cię zobaczyć w takim stanie ? Twoja mama by mnie zabiła a Nathan zaraz po niej.... Mamy poważny problem... Ta tabletka nie powinna tak działać, ja tylko mam lepszy humor, a ty tu widzisz jakieś rzeczy i się śmiejesz jak debil. Wiem - uderzyłam ją w twarz.
- Za co to było - i kolejny napad śmiechu z jej strony - to bolało - powiedziała mając dalej banana na twarzy - ty też powinnaś wziąć tą tabletkę, nie byłabyś taka..... sztywna.... hahahahahaha.....
- Bądź cicho i wstawaj, wiem co mi zawsze pomaga jak się naćpam.
Dałam jej rękę i próbowałam ją podnieść, ale ta po chwili znów upadła na ziemie. Wkurzona szarpnęłam ją jeszcze mocniej, przy czym udało mi się już ustawić dziewczynę w pozycji stojącej. Nachyliłam ją nad kranem i puściłam zimną wodę.
Oblałam jej czerwone policzki. Po paru wtórnych czynnościach udało mi się ja trochę przywrócić do normalności, tak by zaczęła chociaż trochę myśleć i rozumieć co się w okół niej dzieje.
- Okej a teraz wytrzyj się i idziesz do siebie do pokoju -podałam jej ręcznik. Dziewczyna przetarła twarz. - O fuck, leci ci krew z nosa.- zauważyłam - Myślałam że przyzwyczaiłaś się już do tych wszystkich prochów, ale ty nadal jesteś słaba. - warknęłam wkurzona na jej okropny stan - Apteczka, apteczka, pateczka - zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki w pomieszczeniu - Mam ! - zawołałam radośnie. - Chodź tu - zaczęłam robić różne rzeczy by przestała jej lecieć i po chwili udało mi się. Zmyłam z niej resztki krwi i wróciłyśmy do jej pokoju tak jak miałam to zaplanowanie.
- Amy, Jess ! - usłyszałam pukanie do drzwi
- Siedź tu i udawaj że czytasz książkę, nikt się nie może dowiedzieć, że cokolwiek brałaś, bo już nigdy mnie nie zobaczysz - zagroziłam rozbawionej dziewczynie - już nigdy ty nikogo nie zobaczysz. - poprawiłam się - Będziesz martwa.
Krótkie, głupie tak tak .... wiem.
Właściwie nie powinnam wgl dodać następnego ponieważ pod poprzednim tylko tyle komentarzy :CCC
Ale udało mi się napisać zanim dostanę karę za oceny :D Dlatego nie jest lepszy bo pisany na szybko :D
Tak mamusiu pozdrowienia do ciebie, bo pewnie na moim telefonie natkniesz się na ten blog..... Boże.....
No a co do rozdziału tak ja stwierdziła to moja koleżanka - wystąpiła tu - Zjarana Jess hahahahhah :D
Postaram się jak najszybciej dodać kolejny rozdział, np robiąc zadanie.
Hahahaha jeszcze nie mam kary a już planuje wchodzić na komputer xdd
Życzcie mi powodzenia, bo może być źle :DD
I do następnego i mam nadzieję że będzie więcej komentarzy niż przy poprzednim bo to tez wpływa na czas dodawania :D