wtorek, 11 czerwca 2013

Rozdział 56

" Będziesz martwa " 


Oczami Nathan'a


Reszta podróży minęła miło, zresztą jak każda spędzona chwila z nią. Taa.... zachowuje się jak zakochany palant, ale co ja na co poradzę ? 
Gdy dojechaliśmy na stację, wysiedliśmy i złapałem obie walizki do ręki.
- Jesteś pewien że dasz radę sobie z dwoma. Dziś już pokazałeś, że nie ważą tyle ile piórko.
- Masz zamiar się ze mnie śmiać ? - warknąłem.
- Nie, ale... no dobra poddaje się.... jak chcesz to się z nimi męcz.
- Dziękuję za danie mi szansy - zaśmiałem się i ruszyłem w drogę. 
Dziewczyna po chwili dołączyła do mnie, a nawet mnie wyprzedziła.
- Pamiętasz drogę ? - zdziwiłem się.
- Mam niezawodną pamięć - pokazała swoje śliczne ząbki uśmiechając się.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę że jesteś tu ze mną. 
- A ja się cieszę że mogę ci towarzyszyć.
- Naprawdę ? 
- Nie na niby - odpowiedziała sarkastycznie.
- Za tym znakiem skręcamy. - oznajmiłem wskazując na obiekt.
- Wiem. - powiedziała dumnie. 
Ona jest cudowna. Jest jedyna w swoim rodzaju. Po prostu nie mogę o niej przestać myśleć. Nawet jeśli mielibyśmy być jedynie przyjaciółmi,nie opuszczę jej i nie pozwolę odejść. 

Oczami Ariany


- Już jesteśmy - chłopak poinformował mnie, wyrywając tym samym z zamyślenia. 
Nim weszłam za nim na podwórko przyjrzałam się dokładnie budynkowi. Tak to tu byłam ostatnio i tak samo boje się tam wejść.... chociaż sama nie wiem czemu.... chyba nawet zupełnie bez powodu... albo dlatego że nie przywitano mnie tu ostatnio najlepiej, oczywiście chodzi o Nathan'a.

- Nathan ! - krzyknęła - Nathan szybko zejdź na dół !
- Idę - usłyszałam znany mi głos, a po chwili zobaczyłam go.
Zatrzymał się na schodach i dalej już nie szedł.
- Ariana ? - zdziwił się.
- Musimy porozmawiać - powiedziałam.
- Nie mamy o czym


- Ariana ! Nie, nie pojadę tam - odwrócił się w moją stronę i spojrzał mi w oczy.- Przyjechałaś tu na daremno - załapał mknie za ramiona - możesz już iść.

- Nie! Nie wrócę bez ciebie.

Tak to nie była przyjemna rozmowa, on jest zbyt uparty, a wtedy pokazał to w 100%. Ale cieszę się że się nie poddałam i udało mi się go wyciągnąć stąd. To jedna rzecz której nigdy, przenigdy nie będę żałować. Wtedy jak i teraz zrobiłabym wszystko żeby ich zespół się nie rozpadł.
- Idziesz ? - znów wyrwano mnie z rozmyśleń i znów dzięki Nathan'owi.
Ruszyłam do niego. Chłopak zastukał w drewniane drzwi. Po kilku sekundach otworzono je. Wyszła zza nich ta sama kobieta, która otworzyła mi poprzednio.

- Pani Sykes ? - spytałam.
- Tak, a o co chodzi ?
- Ja do pani syna.
- A jeśli można wiedzieć kim jesteś ? - dążyła.
- Jestem Ariana i w skrócie mówiąc przyjechałam po niego.
- Jak to przyjechałaś po niego ?- zdziwiła się.

- Nathan ? Co tu tu robisz ? - zdziwiła się.
- Oj mamo, to przecież nic nowego - zaśmiał się i przytulił ją.
Pani Karen wycałowała go i wyściskała z tęsknoty.
- Wystarczy już - zawstydzony Nath zakończył proces powitalny z nią oddając jej całusa w policzek.
- Mamo to jest Ariana, ale wy się już przecież znacie.
- Dzień Dobry - wyciągnęłam rękę przed siebie.
- Witaj słonko - ku mojemu zdziwieniu pani Karen zamiast uścisnąć moją dłoń przytuliła mnie.- Wejdźcie - zaprosiła nas do środka.
- Josh - Nathan z otwartymi ramionami podszedł do zdziwionego reakcją mężczyzny.
- Dzień dobry - i ja również przywitałam się z ojczymem Sykes'a.
- Miło was widzieć, ale czemu nie powiedzieliście że przyjedziecie ?
- Zaproponowałem Arianie że pokaże jej tą okolice, no i chciałem wam zrobić niespodziankę.
- Która ci się udała. - zaśmiała się mama Nathan'a.
- Nath - ktoś zawołał, a po chwili zbiegła jakaś dziewczyna i wskoczyła na niego. Oplotła jego talię nogami i wpiła się w jego usta. - Co ty tu robisz?  - spytała gdy już stanęła obok niego.
- Chwilowo stoję - zażartował. - A ty co tu robisz Amy ?
- Przyszłam do Jess.
Amy ? To jest Amy ? Mogłam się domyślić gdy go pocałowała... tak jak się spodziewałam jest niczego sobie. Szczupła, zgrabna, z ciemną karnacją i długimi czarnymi włosami. Nie dziwię się że podoba się Nathan'owi. Gdybym była chłopakiem też pewnie bym się nią zachwycała, ale jako dziewczyna mogę jej zazdrościć jedynie urody i tego że nie wstydzi się swojego ciała, co pokazała ubierając się (klik (ciemnymi włosami)).
- Więc poznajcie się. Amy to Ariana, Ari to Amy - przedstawił nas sobie.
Jako pierwsza wyciągnęłam rękę do niej, a ta z obrzydzeniem na twarzy, choćby dotykała nie wiadomo jakiego menela, dotknęła ją delikatnie.
- Miło mi - posłałam jej uśmiech, nie dając pozorów że już za nią nie przepadam.
- Taaa... - wysyczała cicho - Mi również - poprawiła się, spoglądając na mamę i ojczyma swojego chłopaka.
- Mamo pójdę zanieść walizki do mojego pokoju, żeby ci tu nie przeszkadzały i przy okazji przywitam siĘ z Jessicą. - wytłumaczył i podniósł torby - Ariana chodź ze mną.
- Dobrze - grzeczni odpowiedziałam i ruszyłam za nim.
- Może chodźmy pierw do Jess. - zaproponował gdy wspięliśmy się na schody.
- Nie ! - krzyknęła Amy wyprzedzając nas. - Wydaje mi się że lepiej będzie jak pokażesz pierw dom swojej koleżance.- zagrodziła wejście do pokoju.
- Nie wygłupiaj się Amy.
- Kotku - zatrzymała go, złączając swoje usta z jego.
- Co ty  kombinujesz ? - spojrzał na nią podejrzliwie.
- Ja nic - poddała się i wpuściła go do środka.

Oczami Amy


- Nie ma tam jej. - powiedział wychodząc z pokoju.
Ufff.....
- Pewnie jest w łazience. Pójdę zobaczyć do niej i jej powiedzieć że jesteś, a ty zanieś walizki i oprowadź ją po domu tak jak mówiłam.
- No dobrze - odpowiedział.
Czym prędzej ruszyłam do pomieszczenia w którym przypuszczalnie znajduje się Jessica.
- Jess jesteś tam ? Wpuść mnie to ja Amy!
W zamian usłyszałam śmiech a później drzwi się uchyliły.
Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi, by nikt nie wszedł i nie zobaczył jej w takim stanie.
- Co z tobą ? Nathan przyjechał. - powiedziałam na wejściu.
- Słyszałam - wybuchła śmiechem.
- Zamknij się, on już coś podejrzewa. - próbowałam ja uspokoić - Amy myśl, co tu robi. Kurwa co robić?
Boże... mógł powiedzieć że przyjedzie, przynajmniej wtedy bym nic jej nie dawała, byłoby ładnie i porządnie, nie domyśliłby się w ' jakim towarzystwie' przebywa jego siostra.
- Wszystkie kolory tęczy - zaśmiała się kręcąc w koło.
- Zamknij się - przewróciłam ją na ziemie, tak by usiadła pod ścianą i zatkałam jej usta swoją dłoniom.- Wiesz że nie mogą cię zobaczyć w takim stanie ? Twoja mama by mnie zabiła a Nathan zaraz po niej.... Mamy poważny problem... Ta tabletka nie powinna tak działać, ja tylko mam lepszy humor, a  ty tu widzisz jakieś rzeczy i się śmiejesz jak debil. Wiem - uderzyłam ją w twarz.
- Za co to było - i kolejny napad śmiechu z jej strony - to bolało - powiedziała mając dalej banana na twarzy - ty też powinnaś wziąć tą tabletkę, nie byłabyś taka..... sztywna.... hahahahahaha.....
- Bądź cicho i wstawaj, wiem co mi zawsze pomaga jak się naćpam.
Dałam jej rękę i próbowałam ją podnieść, ale ta po chwili znów upadła na ziemie. Wkurzona szarpnęłam ją jeszcze mocniej, przy czym udało mi się już ustawić dziewczynę w pozycji stojącej. Nachyliłam ją nad kranem i puściłam zimną wodę.
Oblałam jej czerwone policzki. Po paru wtórnych czynnościach udało mi się ja trochę przywrócić do normalności, tak by zaczęła chociaż trochę myśleć i rozumieć co się w okół niej dzieje.
- Okej a teraz wytrzyj się i idziesz do siebie do pokoju -podałam jej ręcznik. Dziewczyna przetarła twarz. - O fuck, leci ci krew z nosa.- zauważyłam -  Myślałam że przyzwyczaiłaś się już do tych wszystkich prochów, ale ty nadal jesteś słaba. - warknęłam wkurzona na jej okropny stan -  Apteczka, apteczka, pateczka - zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki w pomieszczeniu - Mam !  - zawołałam radośnie. - Chodź tu - zaczęłam robić różne rzeczy by przestała jej lecieć i po chwili udało mi się. Zmyłam z niej resztki krwi i wróciłyśmy do jej pokoju tak jak miałam to zaplanowanie.
- Amy, Jess ! - usłyszałam pukanie do drzwi
- Siedź tu i udawaj że czytasz książkę, nikt się nie może dowiedzieć, że cokolwiek brałaś, bo już nigdy mnie nie zobaczysz - zagroziłam rozbawionej dziewczynie -  już nigdy ty nikogo nie zobaczysz. - poprawiłam się -  Będziesz martwa.





Krótkie, głupie tak tak .... wiem.
Właściwie nie powinnam wgl dodać następnego ponieważ pod poprzednim tylko tyle komentarzy :CCC
Ale udało mi się napisać zanim dostanę karę za oceny :D Dlatego nie jest lepszy bo pisany na szybko :D
Tak mamusiu pozdrowienia do ciebie, bo pewnie na moim telefonie natkniesz się na ten blog..... Boże.....
No a co do rozdziału tak ja stwierdziła to moja koleżanka - wystąpiła tu - Zjarana Jess hahahahhah :D
Postaram się jak najszybciej dodać kolejny rozdział, np robiąc zadanie.
Hahahaha jeszcze nie mam kary a już planuje wchodzić na komputer xdd
Życzcie mi powodzenia, bo może być źle :DD
I do następnego i mam nadzieję że będzie więcej komentarzy niż przy poprzednim bo to tez wpływa na czas dodawania :D 

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 55

Zacznę od tego, iż postanowiłam wprowadzić małą-wielką zmianę. Mam nadzieję że mnie nie zabijecie, bo postanowiłam zmienić porę roku - z jesieni na wiosnę, a dokładniej z ponurego listopada na koniec ciepłego i radosnego maja.



" Prawdziwi fani nie odejdą "




Oczami Ariany


- Wstajemy - ktoś potrząsł mną delikatnie.
Po kilku sekundach wróciłam do świata żywych, wybudzona ze snu. Ktoś czyli Nathan powtórzył wcześniejszą czynność. Skąd wiedziałam że to on nie otwierając oczu ? Zawsze rozpoznam jego delikatne, ciepłe dłonie.  Powoli podniosłam powieki i zobaczyłam nad sobą uśmiechniętego od ucha do ucha chłopaka. Od razu i we mnie pojawiła się radość.
- Która godzina ? - spytałam widząc przyjemnie muskające moją twarz promienie słońca przemykające się przez otwarte na oścież okno.
- Po dziewiątej.
- Tak długo spałam ? - zdziwiona szybko podniosłam się do pozycji siedzącej, tak że przez przypadek stuknęłam się z Nathan'em nosami.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało -odpowiedział dalej nie zmieniając odległości.
 Patrzyliśmy sobie w oczy.  Niby zwykła część ciała człowieka, ale nie mogłam się napatrzeć na jego zielone tęczówki. Miałam taką ochotę objąć go i pocałować... tak bardzo chciałam to zrobić... Jedyne czego się podjęłam to skarcenia się w myślach, po czym spuściłam wzrok z niego. Chłopak złapał mnie za ręce i pocałował w policzek, a za raz po tym wyprostował się, tym samym podnoszą i mnie z łóżka.
- Pójdę do łazienki - przerwałam tą chwilę uciekając do innego pomieszczenia.

Oczami Nathan'a


Jestem głupi, mogłem pocałować ją w usta. Ta.... mogłem... Jednak coś mnie powstrzymało. Boję się ją stracić, nie chcę tego... A mogła mi strzelić w twarz i wyjść, wtedy bym jej nigdy nie przekonał do zostania tutaj, a przecież nie zamierzam się poddać. Zrobię wszystko, naprawdę wszytko żeby była przy mnie, a ja mógłbym być przy niej. Może zabrzmi to idiotycznie i banalnie, ale chcę sprawiać by była szczęśliwa i się uśmiechała, tak jak ona robi ze mną, samo patrzenie na nią sprawia że mam lepszy humor. Dla niej  mógłbym nawet zrezygnować z zespołu, a przecież śpiewanie było do tej pory jedną z najważniejszych rzeczy w moim życiu. Pomyśleć że tak je pokochałem mimo że nie chciałem tego robić bo się wszyscy ze mnie w szkole śmiali. I tak pewnie byłoby z Arianą. Pewnie ludzie by nam nie dali spokoju, a dziennikarze i inni zamieszani w to całe śledzenie naszych żyć, chcieli by zniszczyć nasz związek, ale nie obchodziłoby mnie to czy fanki ją akceptują czy nie. Ja ją kocham, to mój wybór.... niestety boję się że ona nie odwzajemnia uczucia. Zawsze kiedy jesteśmy blisko ona po chwili się odwraca lub po prostu mi ucieka. Jestem aż taki straszny ?  A może ona kogoś kocha ? Albo traktuje mnie TYLKO jako przyjaciela ? Nie myślałem że zwariuję kiedykolwiek dla dziewczyny. Po jednej zranionej miłości myślałem, ze już nikomu nie zaufam, a wtedy ona się pojawiła. Można powiedzieć że zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia, chociaż nawet sam przed sobą nie chciałem się do tego przyznać.
Wróciłem do rzeczywistości, nie chcąc już o tym myśleć. Poszedłem do salonu. Akurat wrócił Jay ze sklepu.
- Nath zrobisz śniadanie ? - zawołał z kuchni.
- A sam nie możesz ? - jęknąłem.
- Ale nie mam pomysłu.
- Zrób cokolwiek, byle tylko dało się zjeść.
Włączyłem sobie telewizor. Po dopaleniu ekranu zobaczyłem początek naszego teledysku, a po chwili rozbrzmiał się początek piosenki... i usłyszałem swój głos. Piosenka jaka leciała zwała się Warzone.
Pierwsze o czym pomyślałem to że wyglądam tam okropnie, ale po chwili nasunęło mi się na głowę coś zupełnie innego. Pisząc tę piosenkę obiecałem sobie że zapomnę o tym co się stało i nie zakocham się już. Będę traktował dziewczyny tak jak Amy potraktowała mnie. Będę się nimi bawił, zaliczał je po kolei i ranił tak jak mnie zraniono. I tak było.... niestety i Ariana była moim celem. Chciałem jedynie ją wykorzystać. A co gorsza wróciłem Amy od której to się zaczęło. Ona mnie zraniła i pewnie teraz znów zdradza mnie  z każdym kto wpadnie jej w oko. Powinienem z nią zerwać i to jak najszybciej. Ale pewnie jak przyjdzie co do czego to nie będę potrafił tego zrobić. Zanim pojawiła się Ariana miałem tyle odwagi  w sobie, byłem bezmyślny ale wszytko było jak trzeba, miałem to co chcę, a teraz przez nią myślę nad wszystkim co robię, co zrobiłem i co mogę zrobić.
- Nath no chodź mi pomóc bo nie wyrabiam - Jay zawołał.
Wstałem leniwie z kanapy i ruszyłem do kolegi w potrzebie.
Zrobiliśmy to co mieliśmy zrobić,  a między czasie dziewczyna dołączyła do nas i nam pomogła. Od dawna nie jadłem czegoś porządnego.
- Kiedy wrócicie ? - Jay zaczął temat naszej podróży.
- A bo co ? - rzuciłem.
- Bo musimy nagrać jakąś piosenkę no i mieliśmy ustalić trasę koncertową po UK.
- Nie wiem, chce spędzić trochę czasu z rodziną i wam też tak radzę, bo sława nie jest najważniejsza.
- Mi to odpowiada, ale naszemu menażerowi i innym z wytwórni się to nie spodoba.
- To nasze życie i my decydujemy co chcemy zrobić. A ja na pewno nie mam zamiaru stracić bliskich, nawet jeśli miałbym zawieść fanów.
- Ale gdyby nie oni nie było by nas.
- Prawdziwi fani nie odejdą bo przez jakiś czas nic nie będzie działo się wokół nas.
Chłopak nic mi nie odpowiedział w zamian.
Skończyliśmy jeść i pojechaliśmy do mojego mieszkania po rzeczy. Nie musieliśmy się pakować bo wszystko było w walizkach dalej w takim stanie jak je tu przywieźliśmy. Jedyne co zrobiliśmy,  to się oboje przebraliśmy.
-  Ariana taksówka już jest.- spojrzałem przez okno.
-  Chwila - krzyknęła i przybiegła z torbą.
Wziąłem obie walizki - moją i jej  i próbując zagrać silnego bohatera chciałem znieść je na dół.
- Pomogę ci - dziewczyna ciągle się oferowała.
- Dam rade.
- Ale one są ciężkie. Wezmę chociaż moją.
- Nie, poradzę sobie.
Gdy już zgramoliłem się, wsiedliśmy do taksówki, która podwiozła nas na stacje.Tam chwilę poczekaliśmy na pociąg. Gdy jednak już przyjechał zajęliśmy miejsce w pustym przedziale.

Oczami Ariany


- Co jest ? - Usłyszałam mruknięcie mojego towarzysza.
- Boję się - wyznałam, po chwili zdając sobie sprawę że nie musiał tego wiedzieć.
- Czego ?
- No własnie nie wiem. - Odpowiedziałam na co chłopak zaśmiał się.
Naprawdę nie wiem czemu jestem taka zestresowana. Poznałam już jego mamę i ojczyma. Z Jessicą też rozmawiałam. Chyba jedyną osobą o którą się boję jest Amy. Nie wiem jak będę miała się przy niej zachowywać. Nie wiem czy jest ładna, czy jest miła. Nie wiem czemu Nath z nią jest i nie wiem czy wytrzymam z zazdrości. Wiedziałam że chłopak będzie chciał drążyć dalej ten temat, więc szybko pomyślałam o czymś innym, byle tylko wymyślić coś innego.
- Wiesz co u Michelle ?
- Jest wszytko w porządku.- zamyślił się - Dzisiaj wraca do domu. - po kilku chwilach ciszy dodał.
- Max pewnie to przeżył.
- To dobrze, bo przynajmniej są znów razem.
- Naprawdę ? - nie uwierzyłam w jego słowa.
- Tak, on wybaczył jej zdradę a ona mu. No i oczywiście jak to Max powiedział przez telefon, nie wie jak mógł zwątpić w to że uda im się i że się kochają. Tak naprawdę nigdy nie przestali żywić do siebie tego uczucia, tylko po prostu przygasło przez zespół i jej prace.
- Szkoda że ja nie mogłam jej przeprosić.
- Przepraszam że cię do niej nie puściłem ale myślałem że tak będzie lepiej, a  naprawdę bardzo się  myliłem.
- Nic nie szkodzi. Miałeś rację, wszystko mogłoby się inaczej potoczyć, jakbym tam wparowała. Cieszę się że im się ułożyło.
- Ja też.





Taki tam wstęp przed przyjazdem do Gloucester. Wiem że jest bardzo nudny ale postaram się podkręcić akcję w następnym rozdziale. Niestety nie mam jeszcze na niego pomysłu ;CC
Wiem tylko co się stanie za kilka rozdziałów i mam juz plany na epilog :D
No ale półki co zostawiam ten rozdział wam :D
i DZIĘKUJĘ za te wszystkie komentarze z całego bloga i tyle wejść i za to że jesteście ze mną :D
Do następnego :))