sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 59

" Nie czuje do niego nic a nic " 


Oczami Ariany


Podeszłam do budynku i pchnęłam drzwi. Te otworzyły się na oścież. Stanęłam w progu i poczułam że w środku panuje gorące, ciężkie i przesiąknięte alkoholem powietrze. Sala natomiast była nie za duża, ale upchana po ściany ludźmi. Zaczęłam się przedzierać przez tłum pijanych osób, którym nie podobało się to że ocieram się o nich. Byłam przerażona. Nigdzie nie widziałam Nathan'a czy którejś z dziewczyn.
- Zgubiłaś się mała ? - zaczepił mnie jakiś chłopak.
Zignorowałam go i poszłam dalej. 
- Czekaj, nie skończyłem z tobą - złapał mnie za rękę.
- Puść mnie - powiedziałam przez zaciśnięte zęby i zaczęłam się wyrywać z jego objęć.
- Mike zostaw ją, ona jest ze mną - podszedł do nas jeden ze znajomych Sykes'a. Był on wysoki i wysportowany. Nawet całkiem przystojny, ale nie dorównywał Nathan'owi
Pociągnął mnie za sobą, aż oddaliliśmy się o tamtego typa.
- Gdzie masz Nathan'a ? - powiedział mi do ucha ponieważ w innym razie nic bym nie słyszała, gdyż rozbrzmiała się muzyka i zaczęto śpiewać kolejna piosenkę. 
- Nie wiem gdzie on jest - odpowiedziałam.
- Co ? Nic nie słyszę ? - pochylił się, tak że byliśmy twarzą w twarz.
- Nie wiem gdzie on jest - powtórzyłam.
- W takim razie ja mogę ci potowarzyszyć tej nocy. - uśmiechnął się zadziornie.
- Wolałabym, żebyś odszukał go, jesteś wyższy ode mnie i pewnie widzisz wszystko.
- Owszem widzę dużo, a nawet twoją zgubę, ale on jest zajęty swoją dziewczyną... a ja jestem wolny.
- Gdzie on jest ? - nie zwróciłam uwagi na jego propozycję.
- Tam ! - Wziął mnie na ręce i mi go wskazał.
Akurat w tym samym momencie się na siebie spojrzeliśmy. Gdy Nath mnie zobaczył zaczął iść w moją stronę. Ale Amy była szybsza i zatrzymała go. 
- W sumie możemy się zabawić, on ma zajęcie - zdecydowałam.
Nigdy bym się na to nie odważyła, nigdy gdy bym nie była tak zazdrosna jak teraz.
- W takim razie może powinniśmy stąd wyjść co ?
- Nie posuwajmy się aż tak daleko - wystraszyłam się, bo wiedziałam o co mu dokładnie chodzi - Ale możesz mi dać swoje piwo, z chęcią się napije - powiedziałam pewnie.
Max ma rację nie powinnam myśleć o Nathan'ie, powinnam spędzić tę noc na zabawach. Może to nie odpowiednie towarzystwo, ale jestem pewna że może wreszcie wyluzuje trochę.
- Masz - dał mi butelkę. - poczekaj chwilkę pójdę po chłopaków i pojedziemy już do domu Josh'a. Zabierzesz się z nami co ?  Będzie tam później niezła impreza.
- Jasne, czemu nie. Będę tu czekać.
Chłopak odszedł a ja wlałam w siebie resztę zawartości butelki.
- Ariana, już myślałem że cię nie znajdę - usłyszałam za sobą głos Sykes'a - Nawet nie wiesz jak mi ulżyło - powiedział to tak jakbym była jakimś skarbem, który mu zginą -  Pijesz ? - spojrzał na butelkę
- Nawet twoja koleżanka poddała się, tylko ty udajesz tu porządnego - dołączyła do nas ta jego głupia dziewczyna.
- Zbieramy się - usłyszałam za sobą głos mojego nowego towarzysza.
- O co tu chodzi ? - nie zrozumiał Nathan.
- Jedziemy do domu Josh'a. Ma być impreza. - powiedziałam zadowolona - Jedziecie czy zostaniecie do końca koncertu ? Ja nie zamierzam tu dużej być, wolę spędzić trochę czasu z nimi - wskazałam na chłopaków, a mój kolega objął mnie ramieniem i triumfalnie się uśmiechną do Nath'a.
- Mała wreszcie mówi normalnie - ucieszyła się Amy. - Dołączymy do  was później prawda kochanie ? Teraz się sami zabawimy.  
- Nie, nie zostawię jej - warknął.
- Ona nie jest już dzieckiem. Do później Matt - Amy pociągnęła Nathana ze sobą.
Nie czekając na to czy się za mną obróci, ruszyłam z nowo poznanymi ludźmi.
- Więc masz na imię Matt - zagadałam gdy opuściliśmy już budynek.
- A ty Ariana - zaśmiał się.
- Z tego co mi wiadomo to tak - również się rozchmurzyłam - Gdzie mieszka ten cały Josh hmm ? - z ciekawości zadała pytanie.
- Josh to ja i mieszkam nie daleko - wtrącił się wysoki, potężny mężczyzna.
- Mam nadzieję że macie więcej alkoholu, bo chce mi się pić. Ma zamiar dzisiaj się nie szczędzić i upić aż urwie mi się film.
- W aucie mamy skrzynkę piwa, a na miejscu mamy wszytko o czym tylko zamarzysz bejbe - zamruczał mi do uch Matt. - Wsiadamy - wrzucił mnie na przyczepę jakiegoś auta, a po chwili razem z niektórymi chłopakami również do mnie dołączył.
Rozłożył się wygodnie i mnie usadowił na swoich kolanach.
- Ile masz lat ? - Spytał niespodziewanie. 
- Jestem pełnoletnia jeśli o to pytasz. - odpowiedziałam.
- Wolałem się upewnić - przyznał.
- Skąd znasz Sykes'a ? - odezwał się inny.
- Musimy o nim rozmawiać ? Lepiej wypijmy coś - wzięłam sobie kolejną butelkę. 
- Mała ma racje, nie marnujmy nocy na jakieś bzdury. Nachlejmy się do nieprzytomność - poparł mnie Matt. 
- Dobrze mówi, polać mu - chłopak uchylił usta a ja zaczęłam wlewać w niego piwo, mocząc napojem nas obojga.
- Resztę picia zachowaj dla siebie, my weźmiemy coś innego - wyciągnął jakąś folie z tabletkami z kieszeni i rzucił ją kolesiowi siedzącemu na przeciwko nas - Jak chcesz mamy coś mocniejszego niż alkohol - zamruczał nade mną - Sama zresztą widzisz, tylko powiedz a dam ci co sobie zamarzysz. Towar pierwsza klasa. 
- Nie skuszę się jak na razie - odmówiłam.
- Jak chcesz.
Resztę podróży minęła wesoło.Cały czas się śmiałam. Zanim jednak dojechaliśmy na miejsce Matt i jego koledzy wpadli jeszcze do kilku miejsc, co trochę potrwało.
- Wysiadka - auto gwałtownie się zatrzymało i wszyscy zaczęli wysiadać.
Matt wyszedł pierwszy i wziął mnie na ręce.
Za nami podjechało kilka innych pojazdów.
- Już po koncercie - oznajmił chłopak, który staną koło nas. - Josh czas na wielkie rozpoczęcie - wydarł się.
Obeszliśmy auto, tak że znaleźliśmy się z jego przodu. Miałam nadzieje że chłopak odstawi mnie na ziemię, ale on tylko oparł mnie o maskę samochodu nie przestając obejmować.
Zaczęli zbierać się ludzie. Wśród tłumów odnalazłam Nathan'a z Amy na plecach.
- Ludzie, czas rozpocząć największe wydarzenie miesiąca. - Słyszałam i jak każdy spojrzałam na dach garażu. Stał na nim Josh i krzyczał przez megafon -  Moje wielkie party i wyścigi. Bawimy się Gloucester ! - zakończył swoje otwarcie skokiem do jeziorka obok. W koło było słychać jak otwierane są szampany i wystrzela kilka fajerwerków.
- Co ty na o, żebym ci przypomniała jakie mam ponętne ciało - usłyszałam koło siebie głos Amy. Ledwo spojrzałam w bok i zobaczyłam jak kręci tyłkiem obok znudzonego i zdenerwowanego Nathan'a, który spojrzał się pogardliwie na mnie i na Jess.
Ne wiedząc co we mnie wstąpiło wpiłam się w usta Matt'a. Kucnęłam na pojeździe tak, że chłopak się wyprostował. Zaczęłam jeździć rękami po jego włosach, a ten przyciągnął mnie bardziej do siebie. Na finale naszego całusa zaśmiałam się i zaczęłam pić szampana, który porwałam przechodzącej obok nas dziewczynie.
Owszem Matt nie całował tak jak Sykes i nie czułam do niego nic a nic, ale czułam satysfakcję. To ja powinnam wybierać osoby z którymi chcę się całować, a nie osoby powinny wybierać mnie. Jetem panią swojego życia.
- Nathan dasz radę skoczyć ze mną z tego dachu tak jak Josh ? - skoczyłam na ziemię i podeszłam do niego.
- Ogłupiałaś ?
- Zróbmy sobie dzisiaj taką noc, gdzie nie przejmujemy się niczym. Ja już zapomniałam o rzeczywistości. - zaśmiałam się - No chodź - pociągnęłam go.
- Nie nigdzie nie idę. - ścisnął mi mocniej rękę
- No to pójdę sama - wyrwałam się z jego uścisku.
- Poczekaj! Nie rób tego!
Zignorowałam go i zaczęłam biec.
- Ariana! Stój - krzyczał za mną.
Podbiegłam do garażu i wspięłam się po drabinie. Chłopak również to zrobił.
- Nie wygłupiaj się, błagam - poprosił.
- Nie wygłupiam się, chce dziś jak nigdy być pewna siebie. Skaczemy ?
- Nie.
- Jak nie jak tak - ściągnęłam z siebie ubrania, tak że zostałam tylko w bieliźnie. Ubrania kopnęłam tak że spadły z dachu.
Spojrzałam w około i zauważyłam że wszystkie oczy skierowane są w naszą stronę.
- Ari, możemy jeszcze  stąd zejść, daj mi rękę i wrócimy.
Podałam mu ją, tylko zanim on mnie za sobą pociągnął ja pociągnęłam nas tak że wpadliśmy jednak do wody.





Tym razem, mam nadzieję że nie zawiodłam was, bo dodałam szybko.
Niestety rozdział jest krótki, ale za to pojawi się szybko następny :D

I takie małe wyjaśnienie. Jak Ronnie ♥ zauważyła główna bohaterka ma na imię Ariana, tak jak Ariana Grande. Więc wyjaśniam dlaczego. Na początku jak zaczynałam pisać Ariana z mojego opowiadania, miała być Arianą Grande, ponieważ jestem jej fanką, ale później bałam się że tego nie zaakceptujecie, wiec zostawiłam tylko jej imię :D
W takim razie do następnego :* 

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 58

" K - O - C - H - A - M - C - I - Ę ! "


Oczami Nathan'a


- Paaa mamo - ucałowałem ją w policzek po czym mając w zwyczaju złapałem Arianę za rękę i pociągnąłem w stronę  do drzwi - Nie martw się o nas, jesteśmy już dorośli - posłałem jej uśmiech po czym opuściliśmy dom.
- Gdzie będzie ten cały koncert ?
- Niedaleko, ale że ty masz takie a nie inne buty pojedziemy autobusem te dwa przystanki.
- Nie musimy jechać ze względu na moje buty, jestem do nich przyzwyczajona i dam radę.
- No dobra, masz mnie nie chce mi się iść- przyznałem - Możemy pojechać ?
- Jak chcesz - zaśmiała się.
- Potrafisz w nich biegać ? - spytałem wskazując na jej nogi.
- Czemu pytasz ?
- Bo autobus nam  ucieka - zawołałem i zacząłem biec z dziewczyną za sobą.
Tak ! Udało się,  zdążyliśmy wbiec do środka pojazdu.
- Już myślałem że odjedzie bez nas - zdyszany powiedziałem i zająłem miejsce - Siadaj - pokazałem na siedzenie obok - Mówiłem ci że ładnie wyglądasz ? - spytałem zachwycony nią.
- Zanim wyszliśmy z domu.... z jakieś dwadzieścia razy - zarumieniła się.
- Mam plany na jutro, pokażę ci piękne miejsca tej o to miejscowości.
- Zapowiada się ciekawie, a co dokładnie chcesz pokazać ?
- Zobaczysz - uśmiechnąłem się do siebie wiedząc że jej ciekawość będzie ogromna, a ja nie pisnę ani słówka.
- A możesz coś zdradzić ?
- Mogę tylko powiedzieć że na pewno ci się spodoba. - ani trochę nie wygadałem tajemnicy.
- No to dużo się dowiedziałam - zaśmiała się melodyjnie.
- Mogło być gorzej, chodź wysiadamy - wstałem i podszedłem do drzwi.
Gdy te się uchyliły wyszedłem jako pierwszy  i łapiąc dziewczynę za rękę puściłem się w dalszą drogę.
- Za tym budynkiem mieliśmy się spotkać z Jess i Amy - wskazałem - Dziękuję że znosisz jej towarzystwo - zatrzymałem się i stanąłem z nią twarzą w twarz.
- Nathan... - zaczęła
- Słuchaj, wiem jaka ona potrafi być.- przerwałem jej - Nie spodziewałem się że zaprzyjaźni się z moją siostrą, muszę coś zrobić, bo to się źle skończy. Więc jeszcze raz przepraszam za to że musimy iść z nimi.
- Ale ja nie powiedziałam że nie chcę iść - próbowała mnie pocieszyć.
- Ale wolałabyś gdybyśmy poszli sami, bez nich.
- To nie ma znaczenia czy z nimi czy bez nich, zresztą lubię Jess i Amy tez nie wydaje się być najgorsza, będzie dobrze zobaczysz. - uśmiechnęła się.
Spojrzałem jej w oczy i ... i odważyłem się spróbować jej pięknych ust... niestety ten smakowity całus nie miał prawa zaistnieć ponieważ mój telefon zaczął dzwonić.
- Cholera - przekląłem i odebrałem .
- Nathan.... jest sprawa.
- Jaka Jay ? - rzuciłem od niechcenia.
- Nasz manager jest strasznie wściekły że nie było cię na spotkaniu i kazał ci przekazać, że nie mamy wolnego.
Gdy powiedział co miał do powiedzenia warknąłem wkurzony.
- Poczekaj chwilkę - rozkazałem. - Ariana poczekasz chwilkę ? - spytałem i odszedłem na bok.- Jay ja na pewno teraz nie wrócę, to moja ostatnia szansa... no wiesz z Arianą.- Ściszyłem głos.
- Okej Nath, spróbuję coś wymyślić, ale nie przeciągaj tego w nieskończoność.
- Wrócę, gdy ona zgodzi się tu zostać.
- A czy po między wami już coś ten tego ? - spytał tym jego głupkowatym głosikiem.
- Jakie ten tego?  Ja mam dziewczynę na głowie jak na razie - bardziej ściszyłem głos.
- No tak, jeszcze z nią jesteś ? Myślałem że podoba ci się Ariana i pojechałeś tam z nią po to by jej to powiedzieć.
- Bo tak jest.
- To czemu nic z tym nie zrobisz ? - spytał zirytowany moją postawą.
- Bo jeśli ona nie.... no wiesz...
- Nie nie wiem. - poprawił mnie.
- Jeśli ona tego nie odwzajemnia, może mi walnąć w twarz i wyjechać natychmiastowo.
- Nathan weź się w garść! Wydaje mi się że rozmawiam zupełnie z kimś inny. Jesteś pewny że z tobą wszystko w porządku ? Niedawno jeszcze chciałeś ją zaliczyć i nie dałeś jej żyć, zresztą niedawno każda która ci się spodobała lądowała u ciebie w łóżku...A teraz się boisz ?
- Nie rozmawiajmy o tym, to zamknięty temat. - poprosiłem.
- Zdałeś sobie sprawę że dziewczyny to nie zabawki? - wyśmiał mnie.
- Koniec tej bezsensownej rozmowy, nie mam czasu.
- No nie obrażaj się. Chcę ci tylko powiedzieć, że powinieneś walczyć o nią a nie pozwolić na to by odeszła. W końcu nazywasz się Nathan Sykes.
- To nie takie łatwe, ale masz rację muszę coś z tym zrobić - odpowiedziałem wracając do dziewczyny - Trzymaj się na razie. - rozłączyłem się i schowałem telefon w kieszeni spodni.
- Który ?- spytała Ariana.
- Jay... ahhh ani chwili spokoju. Idziemy ?- chwyciłem jej dłoń i wyruszyłem w drogę, po chwili doszliśmy do miejsca, przy którym było już wiele osób, wśród nich zobaczyłem swoich znajomych, którzy niestety zauważyli też i mnie.
- Amy musi się wściekać, zostawiłeś ją dla jakiejś innej - zaśmiał się jeden z moich kumpli.
- To moja przyjaciółka - dziewczyna puściła mnie, a ja podszedłem do nich bliżej i przywitałem się z każdym uściskiem dłoni.
- O kochanie - Amy rzuciła się na mnie wpijając się w moje usta - Hej - fałszywie uśmiechnęła się do Ariany.
- Hej - ta jej odpowiedziała.
Tak bardzo chciałem jej wygarnąć i zerwać z nią, ale wiedziałem że nie mogłem zrobić tego w tej sytuacji, nie teraz gdy była z Jessicą.
Spojrzałem się na na wszystkich wkoło szukając mojej siostry, gdy natknąłem się na nią, spostrzegłem że i ta się na mnie patrzy. Skarciłem ją wzrokiem.... nadal nie podobało mi się to jak jest ubrana. Ta nic sobie nie robiąc ze mnie zawołała Amy i obie zniknęły.
- Stary nieźle nieźle, to jedna z twoich fanek ? Pewnie mając ich tyle możesz spać dziennie z inną.
- To moja przyjaciółka i nie sypiam z fankami.
- Nie wierze, to nie ten Nath co kiedyś. Jakoś trudno mi wpoić sobie że jesteś teraz porządny.
- Po prostu nie chcę mieszać The Wanted ze swoimi potrzebami - zaśmiałem się by rozluźnić atmosferę, chociaż było mi trudno wyluzować, wiedząc że Ariana słucha tego wszystkiego  - A co tam u was słychać ? - zmieniłem temat
- Jakoś leci, ostatnio nie wiem czemu tak szybko.
- Jak jesteś ciągle na prochach to się nie dziw- wtrąciła się jakaś dziewczyna.
 - Maya idź do dziewczyn - rozkazał - Dobra dupa  nie?  - spytał nie czekając na odpowiedź - musiałem sobie jakąś załatwić na tę noc, bo po koncercie idziemy do mnie, wbijesz ?
- Raczej nie ale dziękuję za zaproszenie
- Mam nadzieje że jednak się skusisz. Dobra chłopaki dawajcie te fajki i wchodzimy. Na razie - powiedział i wszyscy odeszli.
- My chyba też już wejdziemy do środka co ? - zwróciłem się do dziewczyny
- Okej, oj poczekaj mój telefon - wyjęła go z torebki i spojrzała na ekran - to Austin, muszę do niego zadzwonić - spojrzała przepraszająco i odeszła na bok.
Już myślałem że zostanę chwilę sam, ale moja dziewczyna przyczepiła się do mnie i zaczęła się kleić.

Oczami Ariany


- Austin dawno nie rozmawialiśmy - ucieszyłam się.
- Cześć mała, co tam ?
- Lepiej powiedz co u ciebie ? Jestem ciekawa.
- U mnie bywało lepiej, przed chwilą Katy ze mną zerwała.
- Co ? Czemu ? I czy ty w ogóle z nią byłeś?
- Byliśmy razem przez kilka dni, ale skończyliśmy, bo ona zdała sobie sprawę że ja kocham kogoś innego, ale nie rozmawiajmy o tym, lepiej powiedz co tam u ciebie...
- Okej, właśnie idę na koncert z Nathan'em, jego dziewczyną i siostrą.
- On ma dziewczynę?
- Niestety  - spojrzałam w stronę Sykes'a i od razu zrobiło mi się jakoś przykro patrząc na to jak się z nią liże.
- Niestety ?
- Oj Austin... chciałabym żebyś tu był...
- Co jest ?
- Nie mam pracy, pokłóciłam się z Michelle i zakochałam w Nathan'ie - wyznałam cicho.
- Co?
- No właśnie.... to nie ma sensu.... jak widzę Amy przy nim to mam ochotę ją zabić.... nie potrafię znieść zazdrości - rozkleiłam się.
- Hej mała nie płacz - poprosił.
- To nie takie proste.... Ja go kocham.
- Wiem co czujesz....
- Co masz na myśli? - nie zrozumiałam.
- Kocham pewną osobę od bardzo dawna, ale nie mogę jej o ty powiedzieć.- wyznał.
- Kogo ?
- Nie spodobałaby ci się moja odpowiedzieć.
- Austin.
- Nie było tematu.
- Nie, powiedz - rozkazałam.
- Ale nie chcesz o tym wiedzieć...- zapewnił - Wracając do ciebie, powinnaś jakoś się trzymać i być może przestać się za nim uganiać, bo z tego co słyszę teraz tylko to robisz...
- Austin...
- Ariana ! Taka jest prawda, gnojek ma cię gdzieś, ma dziewczynę a ty sobie nie odpuszczasz. Może powinnaś zwrócić uwagę na kogoś kto cie kocha... nawet znam taką osobę... Ariana to o ciebie mi chodziło. K-O-C-H-A-M-C-I-Ę !
- CO ? - spytałam i się rozłączyłam pod wpływem nadmiaru emocji.
Schowałam telefon i otarłam pojedyncze łzy, które wyleciały mi z oczu na myśl o Nathanie, będąc dalej w szoku tym co powiedział mi mój przyjaciel musiałam dojść do siebie.
Czyli że on kocha mnie, a ja kocham Nathan'a.... to nie ma sensu..... do tego ja nie odwzajemniam jego uczuć, a Nath ma dziewczynę.... co teraz mam zrobić ? Co o tym wszystkim myśleć ?
Mimo że nie mogłam tego zrozumieć, tak strasznie się czuję wobec Austina , mógł mi to wcześniej powiedzieć, zanim zakochałam się w Sykes'ie... może wszytko potoczyłoby się inaczej...
Gdy już zaczęłam iść w stronę chłopaka i dziewczyn dostałam wiadomość. Wyjęłam ponownie telefon i przeczytałam ją.

" Nie powinienem ci tego mówić, ale nie potrafię tego kryć i słuchać jak mówisz mi o tym dupku... wybacz mi i nie przejmuj się mną, nie mogę cię zmusić ani prosić o to byś mnie kochała... ale ja zawszę będę na ciebie czekał, nawet jeśli podejmiesz decyzję, że chcesz być z nim. "

Po tekście jaki zobaczyłam na nowo wzbudziła się we mnie fala nowych emocji.
- Nathan - podeszłam blisko niego i poprosiłam by weszli beze mnie.- Ja zaraz dołączę, nie bój się, po prostu muszę coś przemyśleć.
- Jak chcesz mogę z tobą zostać. - zaproponował.
- Nie ! Idź, nie będę ci psuła zabawy.
- Ale to dla... - przerwałam mu
- Idź - powiedziałam bardziej stanowczo
- Jak chcesz, ale dołącz do nas szybko.- poprosił
- Jasne... - odeszłam na bok i obserwowałam jak szczęśliwi wchodzą do środka. Widok jak Amy wiesza się na nim.... zakuło mnie w sercu... coś we mnie pękło...
Tak wiem, powinnam być silna...Nathan się tylko mną bawi... Austin ma rację...- kucnęłam i rozkleiłam się po raz kolejny - Nie interesuję Nathana... jestem tylko jego problemem... on ma dziewczynę.... Pewnie cieszyłby się bardziej gdyby mnie tu nie było, gdybym im nie przeszkadzała...
Zaś nie chcę wracać, bo coś mnie tu trzyma... tak Nathan...może i jestem samolubna.... ale nie chcę być przez niego odrzucona. Z drugiej strony najlepiej byłoby wrócić do domu i dać szansę Austinowi... może potrafiłabym spojrzeć na niego inaczej niż na przyjaciela... i pokochać go jako chłopaka a nie brata. A szczególnie zapomnieć o Sykes'ie. To wszytko mnie boli... nie wiem co mam robić... czy powinnam tam wrócić czy pójść po walizkę i się ulotnić. - wzięłam do ręki telefon i ponownie przeczytałam wiadomość od mojego przyjaciela - To wszytko mnie przerasta, znalazłam się w jakimś głupim labiryncie i nie wiem jak z niego wybrnąć - pod wpływem emocji rzuciłam telefonem tak że uderzył o ziemię, po chwili zdając sobie sprawę z tego czynu rozpłakałam się bardziej i podeszłam do niego. Przez przypadek telefon wybrał numer i byłam w trakcie połączenia z Max'em.
- Halo ?! Co się dzieje ? Ariana jesteś tam ? - usłyszałam jego niespokojny głos.
- Przepraszam.... to przez przypadek. - załkałam
- Ty płaczesz ? - zauważył.
- Nie.. ja tylko... nie...
- Co się dzieje ? - spytał z troską jak zawsze gdy ze mną rozmawiał.
Dzięki temu poczułam że mogę mu wszystko powiedzieć, w nim zawsze miałam oparcie i 100% pewność że mnie wysłucha.
- Nie wiem co mam robić... Max pomóż mi... co mam wybrać.
- Spokojnie, opowiedz wszytko po kolei - zachęcił.
Zrobiłam to i powiedziałam wszystko ze szczegółami.
-... Najgorsze że Austin jest moim przyjacielem... a Nathan nic do mnie nie czuje... on ma przecież dziewczynę i nie oszczędzają mi widoku ich szczęścia.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć... ja... jutro z Mich do ciebie  przyjedziemy... a teraz jeśli to możliwe wróć do nich i spróbuj się dobrze bawić... zapomnij o problemach... a później rozwiążemy je wspólnie. Obiecuję że pomogę ci ze wszystkim z czym będę się mógł uporać.
- Dziękuję.
- Nie płacz już... a gdybyś miałami coś jeszcze do powiedzenia śmiało dzwoń, nawet w środku nocy.
- Jesteś kochany Max.
- A ty dla mnie ważna. Trzymaj się.
- Paa - rozłączyłam się.
Uspokojona i w o wiele lepszym nastroju, poprawiłam wygląd w ekranie telefonu - jakie szczęście że miałam na sobie wodoodporny makijaż-  i wybrałam się do reszty.











Przepraszam za to, że tak długo czekaliście :<< Ale mam wytłumaczenie : Byłam u babci.
A tam niestety nie mogłam pisać, bo zawsze ktoś patrzał mi się na ręce -.-
Więc jeszcze raz przepraszam i w zamian za to postaram się napisać kolejny jak najszybciej.
I mam nadzieję że i pod tym rozdziałem będzie tyle komentarzy jak i w poprzednim :D

Ps. Dziękuję za te wszystkie komentarze i z poprzedniego postu i z całego bloga <3  Jesteście kochani :**

Do następnego :*