" Rozmowa a flirt to zupełnie co innego "
Oczami Max'a
Wstałem wcześniej, niż zwykle i poszedłem z Tom'em na siłownie. Tam spędziliśmy połowę dnia. Wiadomo, trzeba dbać o siebie, a ostatnio nie było na to czasu. W końcu musieliśmy to nadrobić. Przyznam szczerze byłem trochę załamany. To rozstanie nie było dla mnie łatwe. Dlatego też skupiłem się na ćwiczeniach i nie zbyt słuchałem tego co Parker do mnie mówi. Jedyne na co zwróciłem uwagę to to że Tom flirtuje z różnymi dziewczynami.
- Mógłbyś się jakoś zachowywać. Masz przecież Kels. - poprosiłem go na słówko.
- O co ci chodzi ? Przecież nic złego nie robię. Mogę chyba sobie porozmawiać z dziewczynami. - powiedział jak gdyby nigdy nic.
- Rozmowa a flirt to zupełnie co innego.
- Zapomniałeś chyba co ty robiłeś. Daj spokój. Kocham Kelsey.
Jeszcze kilka słów rzuciliśmy w tym temacie i wróciliśmy do swoich zajęć. Nie było sensu tłumaczyć Tom'owi dalej, skoro on i tak zrobi po swojej myśli. Żeby tylko nie przesadził.
Pod wieczór wróciliśmy do mnie do domu. Tam od razu poszliśmy przywitać się z dziewczynami. Michelle zaprosiła Kels i swoje koleżanki.
- Poczekaj - zatrzymał mnie Tom z chytrym uśmieszkiem gdy byliśmy pod drzwiami pokoju w którym były.
Chłopak nastawił ucho i przyłożył palec do ust na znak bym siedział cicho. Chwile tak staliśmy. Ja znudzony a Tom zaciekawiony.
- Co ? - szepnął Tom wbijając jeszcze bardziej ucho w drzwi. Jego mina mówiła że był bardzo czymś zaszokowany.
Postanowiłem sprawdzić co go tak zdziwiło i również nachyliłem się by słuchać.
- Dzięki Kels, ale to i tak nie ułatwia sprawy. Jak ja powiem o tej ciąży ojcu dziecka ? - poznałem po głosie Michelle.
Co ? Ona jest w ciąży ? Ale jak to możliwe ? Niewiele myśląc wpadłem do pomieszczenia, gdzie zobaczyłem wystraszone dziewczyny.
- W ciąży ? - zapytałem.
Nastała cisza. Nikt nie miał odwagi się odezwać.
- Zostawmy ich samych. - Przemówił Tom i po kolei wyganiał wszystkich.
Gdy zostaliśmy sami powtórzyłem pytanie.
- Czy ty jesteś w ciąży ?
- Tak jestem - powiedziała spuszczając wzrok.
Odszedłem od siedzącej Mich i podszedłem do okna odwracając się do niej tyłem.
- Od kiedy... to znaczy ile...który to tydzień... miesiąc..... no nie wiem.- plątałem się - Odezwij się - podniosłem głos gdy ta milczała.
- Drugi miesiąc - powiedziała roztrzęsionym głosem.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? - wkurzyłem się.
- Nie mogłam.... Max zrozum - popłakała się.
- Czy... czy to... moje dziecko ? - bałem się odpowiedzi.
- Nie... - wyszeptała.
- Zdradziłaś mnie ! - oskarżyłem.
- Max... ty też nie byłeś mi wierny! Podczas trasy sypiałeś z nie jedną.... a ja zrobiłam to... bo czułam się niekochana.
- Kto jest ojcem ? - spojrzałem jej prosto w oczy nie zwracając uwagi na wcześniejsze słowa.
Wiedziałem że ja też nie byłem święty, ale w tej chwili dla mnie to nie miało znaczenia.
- Mark.
- Jaki Mark ? - dalej wgłębiałem się w ta sprawę.
- Wright, z planu.
Zacząłem sobie wszystko w głowie układać. Spojrzałem na Mich a ta miała grymas bólu na twarzy.
- Max. Skończmy tą rozmowę. Źle się czuję.
- Nie. Nie teraz. Nie wymigasz się.
- Ale ja powiedziałam ci już wszystko. Mam jeszcze przepraszać ? - oburzyła się - Mój brzuch- Zajęczała a po chwili upadła na podłogę - Max mój brzuch - krzyknęła.
- Co się dzieje - przerażony ukląkłem przy niej.
Dziewczyna straciła przytomność a ja zacząłem wołać o pomoc. Wszytko stało się zamazane. Jakby upłynęło w sekundzie. Ocknąłem się dopiero w tedy gdy lekarze spytali czy jadę z nimi. Od razu wskoczyłem do karetki i usiadłem przy niej. Złapałem ją za rękę i przetarłem łzy. Dziewczyna po chwili wybudziła się, ale za to cierpiała. Zwijała się z bólu, a ja nie mogłem patrzeć na jej cierpienie.
Gdy dojechaliśmy na miejsce, biegłem cały czas za noszami.
- Pan nie może tam wejść - zamknęli mi drzwi przed nosem.
Zostałem sam na korytarzu. Zacząłem chodzić w kółko. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Łzy płynęły z oczu jak głupie, tak że ledwo widziałem. Czas dłużył się w nieskończoność, a niepewność była jak na mnie zbyt duża. Jak w jakimś cholernym filmie. Nigdy nie czułem się podobnie. W końcu nie wytrzymałem i dałem upust emocją. Usiadłem na krześle i skryłem głowę w dłoniach.
- Max - po nieokreślonym czasie do szpitala wpadła cała reszta. Kels usiadła obok i przytuliła mnie.
Tom zajął miejsce po drugiej stronie i niepewnie poklepał mnie po plecach.
- Ja ją dalej kocham - załkałem.
- Wiem - umocniła uścisk - Lekarze się nią dobrze zajmą. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz. - pocieszała.
W takich właśnie chwilach, przekonuje się że prawdziwi przyjaciele są ważni. Gdyby nie oni zwariowałbym, nie potrafiłbym czekać w tej niepewności. To właśnie dzięki nim powoli uspakajałem się. Chociaż nie wierzyłem w ani jedno słowo Kelsey, miałem nadzieję że jednak to prawda. Że wszystko będzie dobrze.
- Czy ktoś z państwa jest kimś z rodziny Pani Keegan ?
- Jestem jej przyjaciółką - wstała Kels - A to jest jej narzeczony - wskazała na mnie gdy zobaczyła, że odpowiedź nie zadowoliła lekarza.
- W takim razie zapraszam pana do gabinetu.
- A co ze mną ? - oburzyła się dziewczyna.
- No dobrze, oboje państwo niech pójdą - Ruszył w drogę a my za nim.
Pod gabinetem zatrzymaliśmy się. Lekarz zaczął grzebać w kieszeniach swojego fartucha.
- Za chwilkę wracam - uśmiechnął się i oddalił od nas.
- Dziękuję że powiedziałaś że jestem jej narzeczonym. Sam bym na to nie wpadł.
-Nie ma sprawy. Musiałam w końcu coś zrobić. Inaczej by nam nic nie powiedzieli.
- Już jestem - Doktorek wrócił i otworzył drzwi.
Wszyscy weszliśmy do pomieszczenia i za rozkazem lekarza zajęliśmy miejsca przy biurku. Mężczyzna również usiadł tyle że po drugiej stronie i przeszedł do sedna sprawy.
- Jak pewnie wam wiadomo Pani Keegan była w ciąży.
- Jak to była ? - zauważyła Kelsey.
- Uratowaliśmy ją, niestety z dzieckiem nie mięliśmy tyle szczęścia. Pańska narzeczona - zwrócił się do mnie - nie może mieć dzieci. Przynajmniej nie teraz.
Nastała cisza. Nie wiedziałem co na to powiedzieć. Gdy się dowiedziałem o zdradzie chciałem żeby to się nigdy nie zdarzyło, żeby nie była w ciąży.... a teraz.... to był szok.... Mich zawsze chciała mieć dziecko... i mnie też to zabolało. Zacząłem myśleć o tym jak ona musi się czuć, zapomniałem co się stało, co zrobiła. Liczyła się tylko ona.
- Muszę ją zobaczyć - wstałem.
- Ona musi odpocząć, dojść do siebie. Pewnie potrzebuje trochę czasu i spokoju. To jej na pewno pomoże.
- Jedyne co jej pomoże to wsparcie bliskich. Ona sama sobie z tym nie poradzi. Nie dźwignie tego. Zawsze marzyła o dziecku. Z pewnością pokochała je - wkurzyłem się - proszę - zacząłem błagać.
- No niech panu będzie. Ale tylko jedna osoba.
- I znowu mnie pan wyklucza. Ja też muszę być przy niej.
- W takim razie wasza dwójka. - pokręcił z niechęcią głową - Chodźcie.
Opuściliśmy gabinet i znów ruszyliśmy w drogę. Pod salą w której znajdowała się moja Mich, zatrzymaliśmy się i poczekaliśmy aż nas wpuszczą. W pewnej chwili Tom do nas podbiegł. Blondynka wszystko mu wyjaśniła, a ja wbiegłem do środka. W sekundę znalazłem się przy jej łóżku. Opadłem na kolana i załapałem płaczącą dziewczynę za rękę.
- Na szczęście nic ci nie jest - przytuliła ją Kels, która dołączyła do nas.
- Ale moje dziecko... - powiedziała pustym wzrokiem patrząc w sufit - To nie może być prawda - załkała.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz - odezwałem się, próbując ja pocieszyć.
- Nic nie będzie dobrze. Kochałam je...- rozpłakała się bardziej.
Wstałem i usiadłem obok niej. Dziewczyna też podniosła się. Objąłem ją ręką a ona się we mnie wtuliła, tak jakby miałem odejść i nigdy nie wrócić. Cały czas trwaliśmy w ciszy.
- Kocham cię - usłyszałem.
Gdy spojrzałem na nią, ta osunęła się na łóżko. Straciła przytomność. Lekarze zaczęli interweniować. Wyprosili nas z sali, a mój niepokój znów rządził mną. Nie chciałem wyjść z tamtą. Chciałem być przy niej. Musieli mnie siłą wyrzucić. Na korytarzu od razu dostałem wsparcie i usłyszałem słowa pocieszenia. Tom i Kels chcieli dodać mi otuchy, ale wyczułem w ich głosie strach. Bali się tak samo jak ja o Michelle.
Gdy lekarze opuścili salę, nie chcieli nas wpuścić. Mich nie odzyskała przytomności.Twierdzili że nie ma sensu zaglądanie do niej. Zlitowali się nade mną dopiero w tedy, gdy siedziałem pod drzwiami do północy i nie chciałem wyjść ze szpitala. Tom z dziewczyną już dawno byli w domu.
- Powinien pan już pójść. Odpocząć po trudnym dniu.
- Musze być przy niej. Niech pani mnie wpuści - błagałem.
- Ale lekarz mi zabronił....
- Proszę... pani też chciałaby być przy swoim mężu gdyby był w takim stanie. Ja ją kocham.
- No dobrze. - otworzyła mi drzwi i wpuściła do środka. Od razu znalazłem się przy niej. Wziąłem krzesełko z drugiego końca sali i usiadłem na nim jak najbliżej łóżka. Złapałem dziewczynę za rękę i czekałem aż się obudzi. W pewnym momencie zasnąłem.
Przepraszam przepraszam przepraszam... NA PRAWDĘ PRZEPRASZAM.
Za to że tyle musieliście czekać, za to że taki krótki, za to że taki beznadziejny,
No ale jest. Męczyła się z nim i stwierdziałm że muszę odpocząć od pisania i ' nabrać weny ' No i jestem. Niestety bez efektów i bez weny ://
No ale....
Postaram się jak najszybciej dodać kolejny. Tak tak tym chcę odkupić swoje winy hehe :D
+ Kto chce być informowany na fb albo tt to podajcie swoje nazwy bo niestety już się nie orientuje kto jest kim bo pozmienialiście nazwy hahaha :D
SUUUUPER :D
OdpowiedzUsuńO boże O.o
OdpowiedzUsuńJa nie wyrabiam. Z Ciebie jest dobry komplikator ♥|
Ma dziecko i nie ma dziecka. To wszystko stało się zbyt nagle ;(
Może się im jeszcze ułoży, kibicuję im ♥
I ty twierdzisz że weny nie masz ? Albo że dział jest krótki, no proszę Cie ^^
To dużo Wenyyyy na kolejny ♥ ! :*
Kurczę, biedni ludzie. Ale sami sobie zasłużyli...
OdpowiedzUsuńAle może teraz, kiedy już sobie wszystko wyjaśnili, będzie im łatwiej.
JESTEŚ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNARESZCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
JUUUHHHHUUUU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
MOJA THE BEST EVER ON FOREVER WRÓCIŁA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
IDĘ KRZYCZEĆ NA ULICĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
SUPER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Stęskniłam się :)
Max i Mich (szkoda dziecka ;_;) ale dobrze, że do siebie wrócili - będą razem ♥
Tom gumowe ucho? ^^
Nie mam pomysłu na ten komentarz - jestem zbyt szczęśliwa Twoim powrotem :)
Świetny rozdział - czekam na następny ^^ Opanuję się do tego czasu i wrócę do odpowiedniej długości komentarz :)
A i litania: świetne, cudne, genialne, fenomenalne.. proszę szybko NEXT :)
Jesteś cudna
Anonim z podpisu
Lose my mind
Ps.: zapraszam do siebie, jeżeli chcesz stop-the-moment-by-tw.blogspot.com
Pss.: Mogę prosić o informowanie na twitterze? @LajlaLosemymind ?
Lose my mind
super że jesteś znowu ... rozdział jak zawsze cudowny .
OdpowiedzUsuń.. czy możesz mnie informować o nowym rozdziale na tt? jestem @ONEimmortality
Fuck jeah! Wróciłaś!:D
OdpowiedzUsuńSłyszycie bitches, ona to jest i pisze dla nas!:D
Wooo Michele w ciąży, w dodatku ojciec dziecka to nie Max, ostrooo:o
Szkoda mi jej, bo teraz po stracie dziecka, będzie miała trudny okres do przeżycia :c
Ale dobrze, że ma kochającego Max'a, który ją wspiera :3
Czekam na następny, ale proszę, błagam? Nie każ na niego tak długo czekać xD
P.S. Jeśli byś mogła spraw, aby nas nie sprawdzano czy jesteśmy automatami: )
Biedna Michelle :/ Mam nadzieję, że niedługo się obudzi i będzie z Maxem..:) Powodzenia z weną .. x3 I dodawaj szybko następny bo ten rozdział jest zajebisty kochana :*
OdpowiedzUsuńOpłacało się tyle czekać<3
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty i czekam na następny:D
Oł yeah ! Wróciłaś !
OdpowiedzUsuńJestem happy, a miałam się uczyć wiersza na pamieć xdd
Zapomnę go do jutra xdd
No, ale przejdźmy do rzeczy... ;)
Rozdział jest boski i ile informacji w nim zawarłaś na raz !
Mistrzyni ;))
No i ja mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży... W końcu oni oboje się kochają, więc... Michelle musi już tylko odzyskać zdrowie :)
Czekam na nexta ;d
Zapraszam również do mnie:
http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/
ja się z tobą zgadzam i to całkowicie powinno się wszystko ułożyć
Usuńjest wkońcu się doczekałam jest super normalnie się popłakałam i nie pleć bzdór że nie masz weny bo masz i jest niezwykła tak jak te twoje pisanie dawaj już następny bo już nie wytrzymam tyle czekania jutro dodaj najlepiej :)
OdpowiedzUsuńjutro ma mi się pojawić tu następny rozdział bo i tak już za długo czekałam !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńmogłabyś mnie informować o nowym rozdziale na Fb jestem Wiktoria Litwińczuk a na tt to chyba wika8910 ale nie pamiętam dobrze proszę informuj mnie
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmój blog to I'll be your strength together sorry za pomyłke
OdpowiedzUsuńŚwietny :) szkoda tylko dziecka. Normalnie rozdział pełen uczuć Pisz szybko nextaa Weny :**
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny ;)
OdpowiedzUsuń