sobota, 4 maja 2013

Rozdział 53

" Tu i teraz . . .  "



Oczami Ariany


- Tak właściwie co z mieszkaniem ? - spytałam gdy byliśmy już niedaleko domu Nathan'a.
- Dobry kolega Jay'a zgodził się pomóc. A tak dokładnie wykańcza wszystko i zajmuje się szczegółami. Później tylko czekać na meble . - uśmiechnął się.
Weszliśmy do środka mieszkania i tak jak chłopak mówił jakiś facet wykańczał wszytko. Zabraliśmy ze sobą jakieś ubrania, bo znów mieliśmy nocować u Jay'a i wyszliśmy by pójść do mnie do biura.
Na miejscu byliśmy po niedługim czasie.
- Nathan proszę zależy mi na tej pracy - zatrzymaliśmy się przed wejściem.
- Wiem, ale to nie zmienia faktu że on może sobie robić co chce. Możesz go za to posłać do sądu.
- I co dalej ? Stracę pracę, nie będę miała nawet na chleb, a co dopiero na jakiekolwiek mieszkanie. Obiecałam Meg...
- Jakoś sobie poradzimy, przecież ci pomogę. - zapewnił. 
- Nie Nath. Pomożesz mi przez miesiąc, dwa... a co dalej ? Nie chcę być na czyimś utrzymaniu.
- Ale..
- Daj spokój . Lepiej będzie jak wrócisz do domu. 
- Nie - Nie zgodził się - Postaram się być grzeczny tylko pozwól mi ze sobą pójść.
- Niech wyjdzie na twoje - powiedziałam zrezygnowana.
Weszliśmy do środka i od razu poszliśmy do przydzielonego mi i Kubie pomieszczenia. W nim przedstawiłam sobie chłopaków i od razu zabrałam się za projekt który nam przydzielono.
- Dzień dobry młodzieży - po jakimś czasie wtargnął do nas szef.
Ja oraz mój kolega wystraszeni tym niespodziewanym i efektownym wejściem poskoczyliśmy i przestaliśmy mówić, a Nathan wygodnie leżący na kanapie usiadł czym prędzej.
- Dzień dobry - odpowiedzieliśmy po dłuższej chwili.
- Pan Sykes - spojrzał na chłopaka - Co pana do nas sprowadza ?  
- Przyszedłem potowarzyszyć koleżance - rzucił z niechęcią powtórnie się rozkładając na kanapie.
- Jak to jest - zamyślił się - że wszyscy tu polują na takie osoby jak ty, by dać ludziom dobry artykuł a pan tu sobie na luzie leży ? Zaraz pomyślę sobie że coś was łączy z moją pracownicą.
- Mogę wyjść - odpowiedział kpiąco.
- Zostań - ostatni raz się do niego zwrócił i przeszedł do mnie - a co do pani, panno Ariano - zaczął - pani uczuciowość jest pani słabością. Pracując tu musisz stać się twardsza i nie kryć ludzi tylko pokazać światu prawdę.
- Artykuł ? - spytałam znając odpowiedź.
- Tak, ale mam nadzieje że z nowym zleceniem poradzi sobie pani nieco lepiej.  - chciałam mu przerwać ale nie pozwolił sobie - Powiem otwarcie co chce. Chcę być dowiodła że Tom Parker i jego dziewczyna Kelsey wcale nie tworzą idealnej pary. Imprezy, zdrady i inne tego typu sytuacje. Na pewno sobie poradzisz.
- Słucham ? Mam znowu zniszczyć komuś życie ? Nie nie napiszę tego. - zaprotestowałam.
- A i owszem napiszesz. W ogóle co ty za głupoty gadasz. Zniszczyć życie ? 
- A no tak to pan wszystko popsuł. - oskarżyłam -  Ja bym nigdy nie wymyśliła takich kłamstw na niewinnych ludzi. Max i Mich do tej pory żyli spokojnie, ale przez pana się rozstali.
- Przeze mnie ? Gdyby się kochali nigdy do rozstania by nie doszło.
- Jest pan egoistą. Bez dusznym egoistą. Tacy ludzie jak pan nie powinni istnieć.
- Wydaje mi się że dowodzenie prawdy o ludziach nie jest egoistyczne.
- Kłamstwa wyssane z palca nazywa pan prawdą ? - Wtrącił się Nathan, by mnie bronić.
- To było moje marzenie, być dziennikarką... ale pan to wszystko zniszczył...ta cała praca to same bzdury, nieludzkie kłamstwa. Nie chcę tu pracować, nie chcę na pana patrzeć. - Zaczęłam zbierać swoje rzeczy - Cześć Kuba - zwróciłam się do mojego kolegi - Nie-dowidzenia - podkreśliłam pierwsze słowo i podeszłam do Nathana stojącego już w drzwiach, po czym wyszłam i trzasnęłam nimi rozładowując choć trochę złości. 
- Popełniła pani największą głupotę. - wyszedł za mną mój były szef.
- Popełniłam największą głupotę podejmując się tego. I radzę panu się pilnować bo w sądzie nie ujdzie panu to na sucho - krzyknęłam i zbiegłam po schodach po czym dalej nie zatrzymywałam się. Zwolniłam krok dopiero pod budynkiem, gdzie Nathan mnie dogonił. Chłopak chwycił mnie za rękę i przyciągnął do siebie po czym mocno przytulił. 
Sykes złapał pierwszą lepszą taksówkę, po czym gdy dojechaliśmy zaprowadził mnie do mieszkania Jay'a
- Co wy tak szybko ? - otworzył nam drzwi zdziwiony McGuiness
- Ariana rzuciła prace - wyjaśnił Nathan.
Jay od razu mnie przytulił i zaprosił do środka,
 - wszystko będzie dobrze - pocieszył.
- Nic nie będzie dobrze - wybuchłam płaczem i pobiegłam do łazienki. 
Chciałam mieć święty spokój, chociaż chwilę. Wszytko zaczęło się walić. Do tego dobijanie się Sykes'a do drzwi było naprawdę wkurzające. 
Co teraz będzie ? Powrót do domu ? Poddanie się ? Złamanie obietnic ? Daphne? 
- Błagam otwórz - Nathan'owi słabł głos.
- Zostaw mnie, chce być sama - odpowiedziałam wreszcie po czym osunęłam się po drzwiach.
Zalała mnie nowa fala łez. Ostatnio zbyt często płaczę, jestem za słaba. Za słaba na życie tu, gdzie muszę radzić sobie bez pomocy. Gdzie wszystko jest inne od mojego poprzedniego życia. 
- Daj sobie pomóc - nie odpuszczał.
- Tu nie ma jak pomóc - załkałam bardziej do siebie niż do niego.
- Proszę.
Drzwi nagle się otworzyły a ja oparta o nie zostałam podniesiona przez Sykes'a, który zaniósł mnie do sypialni.Usiadł na przeciwko mnie, a po chwili ciszy złapał za ręce i mocno je uścisnął.
- Wszytko będzie dobrze, okej ?
- Nie nie będzie. Nie mam pracy, nie mam mieszkania, nie mam nic - powiedziałam ponuro.
- Możesz zamieszkać u mnie, a później się coś wymyśli.
- Nie. Już ci mówiłam nie chce być na czyimś utrzymaniu.- przez łzy powiedziałam mniej stanowczo, niż miałam zamiar.
- Ale to tyko na razie, przecież coś wymyślimy. Potraktuj to jak prezent.
- Najlepiej będzie jak wrócę do domu.
- Nie... to znaczy... daj sobie jeszcze tu szanse... nie poddawaj się.
- Jak mam się nie poddawać jak wszystko straciło sens? Moje marzenia stały się koszmarem.
- Bo nie zawsze marzenia są tym co dla nas najlepsze - wspomniał moje słowa i przytulił mocno. - Tylko że gdybyś nie spróbowała nie dowiedziałabyś się o tym jakie są - w pewnym sensie mnie pocieszył.
- Ale tu nie chodzi o mnie. Chodzi o Megan. Obiecałam jej że ja tu wezmę, ale teraz zostało mi do niej wrócić i wspierać ją tam. Zresztą to tam jest moje miejsce nie tu.
- Skoro chcesz wrócić... czemu jestem przeciwny.... pozwól mi pokazać ci Londyn i jeszcze jedno pewne, bardzo bliskie mi miasto.
- Chyba nie mam nic do stracenia. - od razu się zgodziłam.
Chciałam spędzić tu jeszcze trochę czasu, głownie ze względu na The Wanted. Kogo ja oszukuję, głownie dla Nathana, chociaż resztę zespołu też uwielbiam. 
- W takim razie przebieraj się. Zaraz wychodzimy.
- Ale już ? - zdziwiłam się jego słowami.
- Nie mogę tracić czasu skoro chcesz mi uciec. - zaśmiał się -  Za parę minut masz być gotowa.
Tak, tego było mi trzeba. Jego śmiechu, on działa na mnie niezwykle, zresztą cały Nathan na mnie dziwnie działa. Przy nim czuję się lepiej, swobodnie. Jestem szczęśliwsza.
Gdy chłopak opuścił pokój, już w lepszym nastroju zaczęłam się przebierać. Postanowiłam ubrać rurki i jeansową koszulę no i jak na późną jesień przystało wzięłam kurtkę.
Poprawiłam włosy i rozmyty makijaż. Całe te szykowanie szybko udało mi się ogarnąć. Gotowa poszłam do Nathan'a który już niecierpliwie czekał koło drzwi. Wciągnęłam na nogi buty i wyszliśmy.
- To gdzie idziemy ? - spytałam przed blokiem.
- Zobaczysz - uśmiechnął się i pociągnął mnie do taksówki, którą musiał wcześniej zamówić.
Całą drogę przegadaliśmy. Nim się zorientowałam pojazd się zatrzymał. Jak się okazało po kilku sekundach znaleźliśmy się pod Big Ben'em. Tu oczywiście Nathan wcielił się w rolę przewodnika i zaczął opowiadać z niezwykłą powagą co mnie rozbawiło. Obejrzeliśmy jeszcze parę, popularnych zabytków w Londynie, po czym Nathan złapał dla nas piętrowy autobus, przeznaczony do zwiedzania.
- Zostało tylko jedno. - szepnął - A później coś zjemy.
Jechaliśmy tak z tyloma ludźmi i rozkoszowaliśmy się chwilą. Podmuch wiatru, przebijające się słońce przez grube chmury, zbliżający się wieczór... zupełnie przestało mi przeszkadzać, że jest przedzimie. Teraz wszystko wydawało się lepsze, możliwsze. Ale tak naprawdę Nathan działał tak na mój świat, gdyby nie on pewnie siedziałabym załamana, a dzięki niemu czuję napływające w sobie szczęście. Jak nigdy dotąd.
Gdy autobus się zatrzymał, wyszliśmy z niego. Nath złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić.
- Więc zaraz zasmakujesz jazdy na London Eye.
- Trochę tu postoimy - powiedziałam, patrząc na ogromną kolejkę.
- A kto powiedział że będziemy tu stać - zaczął mnie ponownie prowadzić.
Zupełnie nie rozumiałam o co mu chodzi, przed chwilą mówił że się przejedziemy na słynnym kole, a teraz idziemy w zupełnie inna stronę.
- Poczekaj chwilkę - powiedział zatrzymując się przy jakiejś bramie.
Wyją telefon, przyłożył go do ucha po czym powiedział - Już - i się rozłączył.
- I ? - spytałam niecierpliwie na jakiekolwiek wyjaśnienia.
 Chłopak nic mi nie odpowiedział. Po chwili pod bramą znalazł się jakiś mężczyzna, który się ucieszył na nasz widok.
- Nathan Sykes we własnej osobie - powiedział otwierając nam.
- Witaj wujku - uściśli sobie rękę.
- Wreszcie cię widzę - ucieszył się. - Dzień dobry - wyciągnął do mnie rękę.
- Dzień dobry - przywitałam się grzecznie ze starszym mężczyzną.
- Chodźcie, chodźcie. - pogonił nas. Ruszyliśmy w drogę.
- Co słychać u mamy ?
- Szczerze mówiąc zaniedbałem ją, dlatego muszę się do niej wybrać.
- Pozdrów ją ode mnie. No dobrze jesteśmy na miejscu - powiedział a ja zaczęłam się rozglądać.
Staliśmy pod London Eye.
- Idźcie tam- podniósł rękę -  wpuszczą was od razu. - wskazał drogę.
- Nathan - na miejscu przywitano chłopaka i mnie - cóż za śliczna dziewczyna. Wchodźcie.
- Wiem że śliczna - zaśmiał się.
- Nathan...- zatrzymałam go - . .. ale ja się jednak boje.
- Nie masz czego, będę przy tobie. - ścisnął moją dłoń.
- Nie ja tam nie idę. - zaprotestowałam.
- To cię tam wniosę - zaśmiał się łobuzerko i porwał mnie w ramiona. Weszliśmy do kapsuły i po niedługim czasie byliśmy już wysoko w górze. Nathan objął mnie od tyłu i zaczął szeptać jak mu się podoba.
- A czy do jednej kapsuły nie wchodzi więcej osób ? - zadałam pytanie.
- Tak, ale poprosiłem o to wujka, byśmy mogli być sami.
Nic na to nie odpowiedziałam, z jednej strony cieszyłam się z tego, a z drugiej nie sądziłam że to dobry pomysł.
- Pięknie prawda ? Szczególnie teraz gdy się ściemniło i rozbłysły światła miasta - znów szepnął.
- Tak to cudowny widok - przyznałam.
- Mam pewien pomysł i chciałbym znać twoją opinie. Jak już mówiłem zaniedbałem swoją mamę i nie tylko, musiałbym się wybrać do mojego miasteczka. Zechciałabyś mi towarzyszyć ?
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł, miałam wracać przecież...
- Wiem. - przerwał mi  ale obiecałaś że dasz sobie pokazać Londyn i inne bliskie mi miejsce.
- No dobrze, mogę się zgodzić, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim ? - zaciekawiłam go.
- Jeśli będę chciała wrócić, bez gadania odstawisz mnie tu.
- Powiedzmy że mogę na to przystać - cmoknął mnie w policzek. - Tak naprawdę nie chcę żebyś wracała, bardzo cię polubiłem. - wyznał.
- Ja ciebie też, ale skrzywdziłam moją rodzinę i chcę to wszystko naprawić.
- Czyli nie mam co przekonywać cie żebyś tu została ? - spytał zrezygnowany.
- Nie - potwierdziłam.
- Więc musisz mi coś jeszcze obiecać. Obiecaj że odwiedzisz mnie nie raz - szepnął po raz kolejny.
- Obiecuję. Chociaż myślałam, że mimo wszytko i tak nie będziesz chciał mnie widzieć, po tym co ci wcześniej urządziłam.
- Należało mi się - zachichotał. - Ale może nie rozpamiętujmy przeszłości, liczy się teraz.





Tam dam dam..... yeah napisałam wcześniej niż po miesiącu, zaczynam rozbić postępy *wielka radość*
A tak na prawdę to dla was się zmusiłam, musiałam wam jakoś wynagrodzić to czekanie. No i oczywiście postarałam się zrobić dłuższy oraz zająć się Nathan'em i główną bohaterką :D
I muszę was ostrzec - za niedługo zbliża się koniec. :D
Mam już zaplanowany, właściwie od dłuższego czasu myślę tylko o nim :))
Więc ten oddaję w wasze ręce i odmeldowuje się ( hihi )

10 komentarzy:

  1. asdfghjk *-* Jak słodko
    Ale sykes rusz swój seksowny tyłeczek i weź jej się oświadcz. Okej przegięłam. Mła i moja wyobraźnia... Szkoda słów
    Cudowny dział ♥
    Dużo weny Ci życzę i zapraszam do mnie :
    http://ta-ktora-nie-ma-wszystkiego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znakomity rozdział ale popieram 1 komentarz przecierz Nathan mógłby się jej oświadczyć . Zapraszam do mnie http://vika8910.blogspot.com/ dzisiaj może dodam nast. rozdział jak znajde czas bo przygotowane mam ze 3 . Do następnego

    OdpowiedzUsuń
  5. koniec rozdziałów ?
    ja nie chcę końca ;(
    ciekawy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja tu w komentarzach czytam, że Nathan ma się oświadczyć i zachłysnęłam się wodą. Cóż... Mojemu laptopowi to na pewno nie wyszło na dobre. Oświadczyć się? Co? Może to moja "alergia" na te słowo co zresztą bardzo prawdopodobne. xD ale zrobisz co zechcesz.
    Arianna rzuciła pracę? No nie źle, nie powiem. Ale to mi gdzieś umknęło w tym rozdziale. Nathan, wyjazd, London Eye za dużo nie nadążam czyli po prostu uwielbiam <3 Rety... Szczerze? Boję się rozpisywać, bo co może z tego wyjść? :) Ta umowa mi się nie podoba, ona zwiastuje odejście, a ja nie chcę. Pełen obrót Eye trwa chyba koło godziny... To ja chcę więcej. Ja muszę wiedzieć co dalej? Co z tego wyniknie? :)
    Czemu ty tak genialnie piszesz? Po prostu uwielbiam *wstawić litanie* :) Zaskoczyłaś mnie tak szybko dodanym rozdziałem. *_* Świetnie.
    Zbliża się koniec opowiadania? Wszystko kiedyś się kończy, ale no ja nie chcę... Będę płakać.
    "Marzenia nie zawsze są tym co dla nas najlepsze" - ten cytat stale gości w mojej głowie
    Cudowne :)
    Anonim z podpisu
    Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
  7. Super Super Super Dużo Weny Życzę

    PS. Zapraszam do mnie http://lucypaculatw.blogspot.com/ i http://lucypacula18.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Oo jakie słodkie na końcuu :**
    Nie no czekam na nexta
    Wenyyyyy ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest coś pięknego *_*
    Wgl ten blog jest wspaniały! A każdy kolejny rozdział jest tego najlepszym dowodem;)
    W życiu bywają czasem (często, praktycznie przez cały czas) trudne i ciężkie dla Nas chwilę, Ariana, ale po nich następują te najpiękniejsze... Teraz też tak będzie na 200% procent! Dlatego też nie ma sensu wyjeżdżać. Bo te chwilę Cię ominą.
    Okej, skończyłam swoje filozofowanie;) Nie musisz już mnie słuchać albo raczej czytać, ale to taki szczegół:P
    Czekam na nexta ;***

    OdpowiedzUsuń