" Ty sobie uciekasz "
Oczami Ariany
Odłożyłam reklamówkę i kątem oka zauważyłam że jest w domu Jay. Krzyczał. Podeszłam do niego i zobaczyłam jak kłóci się z Nathan'em.
Wkroczyłam do akcji. Wbiegłam po schodach na których się znajdowali.
- Co tu się dzieje ?
- Niech ci powie Pan Jestem We Wszystkim Najlepszy. - powiedział Jay.
- Zamknij się już. -odparł mu Nathan
- O co się kłócicie ? - uniosłam głos.
- O to że on po prostu chce sobie wyjechać.
- Nic ci do tego kretynie.
- Owszem mam do tego dużo, bo gdy ja chce nas pogodzić ty sobie uciekasz.
- Uciekam ? Ja chcę po prostu tylko odpocząć od takich frajerów jak ty !
- Jay ma rację. Najpierw między sobą załatwcie wszystko a później sobie jedź.
- Nie będziesz mi rozkazywać Suko !
- Nie mów tak do niej - Jay rzucił się na niego z pięściami. Na szczęście nie zdążył mu przyłożyć bo ich rozdzieliłam.
- Jak wy się zachowujecie ? - byłam wkurzona, ale mimo wszystko cieszyłam się z tego że mnie tak broni.
- Młody za dużo sobie pozwalasz. - odgryzł się Jay Nath'owi
- Zamknij się i przepuść mnie, bo zaraz spóźnię się na pociąg ! - popchną chłopaka, na co on tylko się zachwiał.
- Masz rację idź. Najlepiej uciec do mamusi. Wiecie co ? Ja też wychodzę - powiedział i ruszył , a za nim Nathan z walizką.
Zostałam oszołomiona. Stałam tam aż do trzaśnięcia drzwiami po czym ruszyłam w pogoń za nimi. Wybiegłam przed dom i nie wiedziałam co robić. Jeden z tej, a drugi z tej strony. Zaczęłam krzyczeć na Jay'a żeby został, na co ten mi odpowiedział że nie ma już po co, bo The Wanted własnie się skończło. Podbiegłam do Nathana, który szedł w przeciwną do tamtego stronę.
- Nathan czekaj - powiedziałam i za chwilę byłam koło niego.
- Odczep się wreszcie.
- Nie ! - powiedziałam stanowczo.
- Aż tak bardzo ci się podobam że za mną chodzisz ?
- Jesteś totalnym kretynem wiesz. Nie wiem jak w ogóle możesz ich tu teraz zostawiać. Skoro Jay przyszedł to miał jakiś plan zjednoczenia was.
- Zjednoczenia ? A czy my jesteśmy Ameryką , żeby jednoczyć się jak jakieś pieprzone stany ? Głucha jesteś ? To już koniec.
- I tak po prostu się poddacie ? - nie przestawałam
- Żebyś wdziała, chociaż nie. Ty nic nie wiesz bo nigdy nie byłaś w zespole.
- Ale wiedzę jak wszyscy cierpicie.
- I tu się mylisz !
- Nawet to zaprzeczasz ? Jesteś tylko i wyłącznie tchórzem. Żal mi ciebie i twojego zasranego życia. Nie jesteś niczego wart ! - krzyczałam.
Tak bardzo chciałam żeby byli znów razem, a on miał to wszystko gdzieś. Nie wytrzymałam. Musiałam na niego zacząć krzyczeć, bo do niego nic nie docierało. Jak on może być taki pusty i nie czuły ? Myślałam że mimo tego jak traktuje dziewczyny, nie jest takim egoistą. Właśnie pokazał jak bardzo się myliłam. Myśli tylko o sobie, a innych zostawia.
- Nagadałaś się już ? Ja lecę ! - powiedział i wsiadł do taksówki.
No tak trochę za nim szłam, że nawet nie zauważyłam jak doszliśmy na postój taksówek.
Stałam i patrzałam jak odjeżdża.
- Ogarnij się! - pomyślałam. Odwróciłam się ana pięcie i prawie biegnąc udałam się do domu. Otworzyłam drzwi i pobiegłam na górę, tam zadzwoniłam do Mich i poinformowałam ją o wszystkim. Nieźle się wkurzyła na Nathana.
Oczami Jay'a
Nie wytrzymałem, już po raz kolejny. Musiałem wyjść. Idąc do swojego mieszkania miałem łzy w oczach. Chłopacy tyle dla mnie znaczyli a to już koniec. Tak nie ma już The Wanted... Przynajmniej nie dla mnie. Wszystko okazało się być totalną porażką. Szczerze mówiąc nie mam po co już żyć Ale nie skończę ze sobą przez to że jakiś głupi Nathan powiedział mi coś. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem na zdobyty numer naszej założycielki.
- Tak słucham - odebrała.
- Cześ, to ja Jay - powiedziałem.
- Jay ? Mój Jay ? - było widać że się zdziwiła.
- Tak we własnej osobie. Muszę się z tobą spotkać.
- Dobrze się składa, bo akurat jestem w Londynie.
- To genialnie.
- Jay wszystko w porządku ? Masz taki dziwny głos.
- Nic nie jest w porządku - powiedziałem a z oczu poleciała mi łza. Nie chciałem płakać, nawet jedna łza to za dużo - Kiedy masz czas ?
- Właściwie nawet i teraz.
- A gdzie jesteś ? - spytałem już trochę bardziej żywy.
- Chciałam się przejść, więc jestem nie daleko twojego domu.
- Poczekaj na mnie. Ja zaraz tam będę - rozłączyłem się i zacząłem biec.
Na miejscu od razu jej nie zauważyłem. Strasznie się zmieniła.
- Jay - powiedziała i przytuliła mnie - Miło cię znowu widzieć.
- Już myślałem że to fanka - powiedziałem i od razu pomyślałem o tym że będę za tym tęsknił. Za ludźmi którym na prawdę się podobaliśmy i coś dla nich znaczyliśmy - Mi ciebie też. Nie poznałem cię. Jesteś inna.
- To znaczy jaka ?
- Ładniejsza - powiedziałem i chociaż na chwilę się uśmiechnęłam - Chodź do środka.
Udaliśmy się do mojego mieszkania. Od razu poprosiłem by usiadła i przygotowałem nam po soku.
- O co chodzi ? - spytała po chwili.
- The... Wanted.... Rozpadliśmy się .
- Jak to Jay ?
I stało się zacząłem płakać. A przecież zawsze byłem taki twardy. Tylko, że tym razem coś na prawdę we mnie pękło.
- Nathan powiedział parę słów za dużo i ja też nie wytrzymałem. Później ja powiedziałem za dużo reszcie i się pokłóciliśmy. Ale ja powiedziałem tylko to co myślę i tylko całą prawdę. Od jakiegoś czasu oddalamy się od siebie.
- Od jakiegoś czasu ? - spytała nasza była menadżerka.
- Tak od wtedy kiedy odeszłaś. Nie jest już tak jak dawniej. Niby byliśmy razem, ale osobno.
- Przykro mi... co ja mogę zrobić żeby wam pomóc.
-Chyba... już nic. Nathan wyjechał. Max ma ważniejsze sprawy.
- Nathan wyjechał gdzie ? I jakie ważniejsze sprawy ?
- On po prostu uciekł do swoich rodziców, a Max musi być przy Mich, bo jej brat leży w szpitalu.
- A co z Tomem i Seev'em ?
- Nie mam pojęcia. Nie bylem tam.
- A kiedy Nathan wyjechał ?
- Zanim do ciebie zadzwoniłem pokłóciliśmy się o to. Ja chciałem nas jakoś pogodzić a ten nawet o tym nie chciał słuchać, bo mu się spieszyło na pociąg.
- Zacznijmy od tego że ochłoniesz trochę, a później razem pomyślimy nad wszystkim, ale na spokojnie, bez nerwów.
- Dobrze.
Oczami Nathan'a
Po co Jay przychodził. Wyszło na to że oznajmił tylko, że to koniec. Mam go gdzieś i ten cały beznadziejny zespół. Najchętniej bym nigdy do nich nie dołączał. Po co się starać skoro już nic się nie zrobi. Tak, tak jeszcze wczoraj przez to wszystko uroniłem nie jedną łzę, a dziś mnie to już nie obchodzi. No ale to nie ja powiedziałem, że to koniec. Może i jestem egoistą, ale dobrze mi z tym. W końcu spotkam się z rodziną i znajomymi. Nie będę musiał się martwic o nic, po prostu będę wolny. Nawet jeśli będę przez to cierpiał, a na pewno w gorszych chwilach pomyślę o The Wanted. Na razie nie mam ochoty przejmować się chłopakami. Wszytko wina Jay'a. On o tym zadecydował. Ja po prostu chciałem odpocząć, a ten się wkurzył.
Oczami Michelle
Zadzwoniła do mnie Ariana. Powiedziała do czego doszło, i że to chyba już koniec zespołu chłopaków. Mimowolnie zakręciła mi się łza w oku. To nie może być prawda. Poprosiłam Ariane by szybciej zrobiła obiad, bo nie wytrzymam do wieczora. Muszę powiedzieć o tym Max'owi. Ale dopiero po odjeździe rodziców. Nie teraz.
- Kto dzwonił ? - zapytał Max
- Ariana. Pytała się o obiad.
- Ale dlaczego masz łzy w oczach ? - męczył mnie dalej.
- Bo pomyślałam o tym że mój brat będzie nie szczęśliwy. On uwielbiał różne sporty, a szczególnie surfing, a teraz nawet nie będzie mógł wstać na własnych nogach - popłakałam się na samą myśl. Chociaż okłamałam Max'a i tak nie skłamałam w tym zdaniu. Naprawdę nie wiem jak on będzie żył. Załamie się. Jeśli tylko się kiedyś wybudzi....
Powiedziałam że dodam w najbliższym czasie, więc to zrobiłam. Mogłam dodać równie dobrze wczoraj, ale tak jakoś nie chciało mi się pisać.
Przepraszam że taki beznadziejny. Miałam lepsze plany co do tego rozdziało, ale wyszło takie gówno.
Oddaję go w wasze ręce i odmeldowuje się.
Do następnego :*