" Michelle, to nie tak miało wyjść "
Oczami Michelle
Po zakupach wsiadłam do taksówki. Wreszcie chwila luzu. Cały czas dzisiaj chodzą za mną paparazzi.
Podałam odpowiedni adres taksówkarzowi i rozłożyłam się wygodnie na siedzeniu.Wyciągnęłam z jednej z reklamówek gazetę, którą kupiłam jako pierwszą. Ma być w niej artykuł Ariany. Zaczęłam przeglądać strony, aż zobaczyłam zdjęcie, na którym jestem z Max'em. Od razu wzięłam się za czytanie. Z każdym słowem oczy robiły mi się coraz szersze. Nie wierze, że ona takie rzeczy napisała. Strasznie mnie zawiodła. Myślałam że chce kierować się prawdą w swojej karierze, a nie plotkami. Dawno nie byłam tak wściekła jak teraz.
Oczami Ariany
Oboje poszliśmy w inne strony. Ja w stronę przystanku, a Kuba w przeciwną. Po chwili spokojnego spaceru doszłam do miejsca, na które ma przyjechać autobus. Podeszłam do kiosku i poprosiłam bilet. Już miałam odchodzić, gdy zauważyłam pismo w którym powinien być mój artykuł. Wróciłam się i kupiłam również wymienioną wcześniej rzecz. Usiadłam na ławeczce i miałam zamiar przeczytać to co napisałam, ale ku mojemu szczęściu i nieszczęściu przyjechał autobus. Wsiadałam do niego i skasowałam bilet. Zajęłam wolne miejsce koło starszej pani. Znów chciałam podjąć się czytania, ale nie potrafiłam nawet znaleźć odpowiedniej strony, przez to że owa kobieta ciągle patrzała mi na ręce, co mnie rozpraszało. Zrezygnowana zamknęłam gazetę i schowałam ją. Staruszka dalej nie spuszczała ze mnie wzroku. Czułam to. Tak minęła mi nieprzyjemna podróż. Niestety kobieta jechała ze mną, aż do samego końca. Gdy autobus się zatrzymała, wysiadłam i z ulgą spojrzałam na miejsce na którym siedziałam. To takie nie przyjemne, gdy ktoś kontroluje każdy twój ruch.
Poprawiłam swoją torbę i ruszyłam w drogę. Po niedługim czasie, zresztą jak za każdym razem znalazłam się pod dobrze znanym mi domem. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Ściągnęłam buty i zaczęłam iść w stronę swojego pokoju. Przechodząc przez salon zobaczyłam płaczącą Michelle. Podbiegłam do niej i usiadłam na kanapie.
- Co się stało ? - chciałam ją przytulić, ale ta tylko się ode mnie odsunęła.
- Co się stało ? - spytała kpiąco - Powinnaś wiedzieć, skoro to twoja wina.
- Moja wina ? O co chodzi ? - dalej nie rozumiałam jej zachowania.
- O to - dała mi pismo otwarte na moim artykule. - Zniszczyłaś mi i Max'owi życie.
- Ale jak to ? - po jej słowach nie bardzo wiedziałam co powiedzieć.
Zaczęłam więc czytać wszystko co rzucało mi się w oczy. Wszędzie pisało o tym, że ich związek to jedno wielkie oszustwo, że są tylko ze sobą ze względu na sławę. Przecież ja tego nie pisałam ? Owszem napisałam, że jak w każdym związku zdarza im się kłócić, ale zawsze się godzą. Do tego wspomniałam też że ich kariery oddalają ich od siebie, ale nic więcej. Nie pisałam tych bzdur.
- Michelle, to nie tak miało wyjść. - powiedziałam cicho. Jedyne na co było mnie w tej chwili stać.
- A jak ? Zniszczyłaś nam życie.- oskarżyła mnie
- Ja tego nie napisałam. - powiedziałam pewnie.
- Nie ty. To kto ? - pokazała się ze złośliwej strony.
Zatkało mnie. Jej ton mnie wkurzył. Byłam bezradna. Zaczęłam ją przepraszać i się tłumaczyć, ale ona cały czas mnie prowokowała do kłótni. Po paru kolejnych obrazach skierowanych w stronę mnie o mało się na nią nie rzuciłam. Nie chciałam, żeby wtrącała do tego mojej rodziny, ale ona ratowała się wszystkim co było możliwe.
- Ja tego nie napisałam. - powiedziałam pewnie.
- Nie ty. To kto ? - pokazała się ze złośliwej strony.
Zatkało mnie. Jej ton mnie wkurzył. Byłam bezradna. Zaczęłam ją przepraszać i się tłumaczyć, ale ona cały czas mnie prowokowała do kłótni. Po paru kolejnych obrazach skierowanych w stronę mnie o mało się na nią nie rzuciłam. Nie chciałam, żeby wtrącała do tego mojej rodziny, ale ona ratowała się wszystkim co było możliwe.
- A może to i lepiej, po co macie udawać, przed wszystkimi że się kochacie, skoro tak już od dawna nie jest ? Nathan mi o wszystkim powiedział. Udajecie tylko taką przykładną parę, odkąd się tu zjawiłam. - w końcu i ja zaczęłam się bronić.
- Mimo wszystko i tak ci zaufałam a ty tego nie doceniłaś i mnie tak po prostu wydałaś przed światem. A myślałam, że dalej będziemy się przyjaźnić mimo wszystko. Ile razy ci pomogłam. Kiedy było trzeba brałam cię do siebie. Po tym jak twoja mama uciekła twój tata cały czas pił, nie pamiętasz kto ci pomagała w opiece nad Meg ? A nie musiałam tego robić. Mogłam wtedy jeździć z moją mamą na castingi. Może teraz grałabym w lepszych filmach.
- Przepraszam - wydusiłam z siebie.
To wszystko strasznie mnie bolało. Znam Mich od dawna. A ten artykuł zniszczył jej życie. Gdyby nie to że się tu zjawiłam było by dalej pięknie. Jak zawsze muszę wszystko psuć.
To wszystko strasznie mnie bolało. Znam Mich od dawna. A ten artykuł zniszczył jej życie. Gdyby nie to że się tu zjawiłam było by dalej pięknie. Jak zawsze muszę wszystko psuć.
- Teraz to nie ma znaczenia. Jeślibyś mogła znajdź sobie inny dom i wyprowadź się stąd jak najszybciej. - opadła na kanapę dalej płacząc.
- Jeśli tego chcesz. Idę się spakować. - poinformowałam.
Poszłam do swojego pokoju i wyrzuciłam jednym ruchem ręki wszystkie ubrania z półki, która była najbliżej drzwi. Z kolejnymi zrobiłam to samo. Chciałam rozładować swoje emocje. Wszystko wrzuciłam byle jak do walizki. Z trudem ją zamknęłam i zajęłam się bagażem podręcznym. Do niego wrzuciłam wszystkie moje kosmetyki i inne rzeczy z łazienki i pokoju. Gdy już byłam gotowa z wściekłości moje uczucia przerodziły się w smutek i żal. Cały czas miałam w głowie słowa Mich. To prawda, że popsułam im tym życie, ale też i naszą przyjaźń. To nie tak miało wyglądać. Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Nie ma sensu ich trzymać i kryć. W końcu dałam im upust i swobodnie wypłynęły ze mnie.
Założyłam na ramię torbę i złapałam za walizkę. Opuściłam pokój. Schodząc po schodach usłyszałam jak ktoś wchodzi. Był to Nathan. Rozpoznałam go po radosnym powitaniu. Z każdym schodkiem coraz bardziej opadałam z sił. Moje bagaże były strasznie ciężkie, a do tego przez zamglone od łez oczy ledwo widziałam gdzie idę. Będąc już na parterze Nathan ogarnął mnie wzrokiem, po czym skierował go na Mich. Patrząc na nią jeszcze bardziej się rozpłakałam. Chłopak nic nie powiedział tylko wbiegł po schodach na piętro. Ostatni raz zobaczyłam zapłakaną dziewczynę. Założyłam czym prędzej buty i położyłam na komodzie klucz. Dali mi go żebym mogła wchodzić bez problemu do domu. Teraz on mi jest już nie potrzebny.
W końcu zebrałam się w sobie i wyszłam. Zaczęłam iść w stronę przystanku. Sam nie wiem czemu. Ta ulica jest mi dobrze znana, więc chyba dlatego mój mózg wybrał taki kierunek. Wszystko mi się dłużyło. I czas i droga. Z jednej strony to dobrze, bo przecież nie mam gdzie iść. Ale chciałam też się jak najszybciej stamtąd oddalić.
Myśląc o tym co mój szef powymyślała, dostałam ataku złości. Powiedział, że poprawi moje błędy, a nie zmieni wszystko co napisałam. W pewnej chwili zatrzymałam się. Położyłam na chodniku wszystkie moje rzeczy i wyciągnęłam gazetę którą dziś kupiłam. Zaczęłam ją targać. Miałam ochotę krzyczeć, ale wystarczyło mi tylko, że się wyżyje na papierze. Niczego nie wartym papierze zapisanym samymi bzdurami. Po zniszczeniu całego artykułu usiadłam na torbie całej obsypanej kawałkami kartek. Schowałam głowę w ręce i z oczu poleciały mi nowe, świeże łzy. Nie mam pojęcia co się teraz stanie. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. W końcu nie mam gdzie pójść, a pieniędzy brak. Jak przyjechałam tu do Londynu miałam od razu zacząć pracować, a przez to wszystko tak się nie stało. Nie dostałam jeszcze ani razu pieniędzy z pracy, a jestem tu już przez jakiś czas. Moje oszczędności już się skończyły. Wszystko straciło sens. Mogłam się nie pchać do dorosłości. Mam jeszcze czas. Mogłam skończyć szkołę. Ale to, że Meg mnie potrzebuje było ważniejsze... Chociaż mogłam się tego nie podejmować. Chronić ją tam, a nie komplikować wszystko...
- Ariana - usłyszałam znajomy mi głos.
Niestety moje łkanie zagłuszało mnie na tyle by nie rozpoznać kto to powiedział. Uniosłam głowę ku górze i zobaczyłam biegnącego Nathan'a który za sobą ciągnął walizkę. Będąc już koło mnie puścił ją i padł na ziemie przytulając mnie.
Chwilę trwaliśmy tak. W końcu Nathan zadecydował żebyśmy wstali. On zrobił to pierwszy, a później podał mi rękę. Wziął obie walizki. Została mi tylko moja torba, którą ja założyłam na ramię. Chłopak złapał moja rękę i położył pod swoją. Wyszło na to, ze oboje prowadziliśmy jeden z bagażów. Zaczęliśmy iść. Sama nie wiem gdzie. Nawet o tym nie myślałam. Po prostu on mnie prowadził, a ja z ledwością patrzałam przez zamglone oczy pod nogi, by się nie przewrócić.
- Poczekaj chwilę. Mam pomysł - po jakimś czasie puścił mnie.
Odszedł na bok. Wyciągnął telefon i po chwili przyłożył go do ucha. Wdał się w rozmowę, po czym rozłączył się i wrócił do mnie.
- Zaraz przyjedzie tu Kev. Zawiezie nas.
- Dokąd ? - odezwałam się. Miałam zachrypnięty głos.
- Do mnie do mieszkania.
- Nie rozumiem, po co rezygnujesz z luksusu. Mogłeś zostać u nich, a... - nie zdążyłam dokończyć bo mi przerwał
- A wolałem pomóc tobie. Nie zostawię cię samej. Możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję. - jedyne co byłam w stanie powiedzieć.
Chłopak przytulił mnie. Po niedługim czasie podjechał van. Wyszedł z niego Kevin i odebrał on nas bagaże. Wsiedliśmy do środka. Ja siedziałam z tyłu a Nathan z kierowcą z przodu.
- Masz to o co cię prosiłem ? - zaczął Sykes.
- Tak. Jest zwinięty w bagażniku.
- Okej dzięki. - uśmiechnął się do niego.
- A tak właściwie co tu się dzieje ? - zadał pytanie Kev.
- To dość nietypowa sytuacja. - spojrzał na mnie - Pogadamy o tym kiedy indziej.
Założyłam na ramię torbę i złapałam za walizkę. Opuściłam pokój. Schodząc po schodach usłyszałam jak ktoś wchodzi. Był to Nathan. Rozpoznałam go po radosnym powitaniu. Z każdym schodkiem coraz bardziej opadałam z sił. Moje bagaże były strasznie ciężkie, a do tego przez zamglone od łez oczy ledwo widziałam gdzie idę. Będąc już na parterze Nathan ogarnął mnie wzrokiem, po czym skierował go na Mich. Patrząc na nią jeszcze bardziej się rozpłakałam. Chłopak nic nie powiedział tylko wbiegł po schodach na piętro. Ostatni raz zobaczyłam zapłakaną dziewczynę. Założyłam czym prędzej buty i położyłam na komodzie klucz. Dali mi go żebym mogła wchodzić bez problemu do domu. Teraz on mi jest już nie potrzebny.
W końcu zebrałam się w sobie i wyszłam. Zaczęłam iść w stronę przystanku. Sam nie wiem czemu. Ta ulica jest mi dobrze znana, więc chyba dlatego mój mózg wybrał taki kierunek. Wszystko mi się dłużyło. I czas i droga. Z jednej strony to dobrze, bo przecież nie mam gdzie iść. Ale chciałam też się jak najszybciej stamtąd oddalić.
Myśląc o tym co mój szef powymyślała, dostałam ataku złości. Powiedział, że poprawi moje błędy, a nie zmieni wszystko co napisałam. W pewnej chwili zatrzymałam się. Położyłam na chodniku wszystkie moje rzeczy i wyciągnęłam gazetę którą dziś kupiłam. Zaczęłam ją targać. Miałam ochotę krzyczeć, ale wystarczyło mi tylko, że się wyżyje na papierze. Niczego nie wartym papierze zapisanym samymi bzdurami. Po zniszczeniu całego artykułu usiadłam na torbie całej obsypanej kawałkami kartek. Schowałam głowę w ręce i z oczu poleciały mi nowe, świeże łzy. Nie mam pojęcia co się teraz stanie. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. W końcu nie mam gdzie pójść, a pieniędzy brak. Jak przyjechałam tu do Londynu miałam od razu zacząć pracować, a przez to wszystko tak się nie stało. Nie dostałam jeszcze ani razu pieniędzy z pracy, a jestem tu już przez jakiś czas. Moje oszczędności już się skończyły. Wszystko straciło sens. Mogłam się nie pchać do dorosłości. Mam jeszcze czas. Mogłam skończyć szkołę. Ale to, że Meg mnie potrzebuje było ważniejsze... Chociaż mogłam się tego nie podejmować. Chronić ją tam, a nie komplikować wszystko...
- Ariana - usłyszałam znajomy mi głos.
Niestety moje łkanie zagłuszało mnie na tyle by nie rozpoznać kto to powiedział. Uniosłam głowę ku górze i zobaczyłam biegnącego Nathan'a który za sobą ciągnął walizkę. Będąc już koło mnie puścił ją i padł na ziemie przytulając mnie.
Chwilę trwaliśmy tak. W końcu Nathan zadecydował żebyśmy wstali. On zrobił to pierwszy, a później podał mi rękę. Wziął obie walizki. Została mi tylko moja torba, którą ja założyłam na ramię. Chłopak złapał moja rękę i położył pod swoją. Wyszło na to, ze oboje prowadziliśmy jeden z bagażów. Zaczęliśmy iść. Sama nie wiem gdzie. Nawet o tym nie myślałam. Po prostu on mnie prowadził, a ja z ledwością patrzałam przez zamglone oczy pod nogi, by się nie przewrócić.
- Poczekaj chwilę. Mam pomysł - po jakimś czasie puścił mnie.
Odszedł na bok. Wyciągnął telefon i po chwili przyłożył go do ucha. Wdał się w rozmowę, po czym rozłączył się i wrócił do mnie.
- Zaraz przyjedzie tu Kev. Zawiezie nas.
- Dokąd ? - odezwałam się. Miałam zachrypnięty głos.
- Do mnie do mieszkania.
- Nie rozumiem, po co rezygnujesz z luksusu. Mogłeś zostać u nich, a... - nie zdążyłam dokończyć bo mi przerwał
- A wolałem pomóc tobie. Nie zostawię cię samej. Możesz na mnie liczyć.
- Dziękuję. - jedyne co byłam w stanie powiedzieć.
Chłopak przytulił mnie. Po niedługim czasie podjechał van. Wyszedł z niego Kevin i odebrał on nas bagaże. Wsiedliśmy do środka. Ja siedziałam z tyłu a Nathan z kierowcą z przodu.
- Masz to o co cię prosiłem ? - zaczął Sykes.
- Tak. Jest zwinięty w bagażniku.
- Okej dzięki. - uśmiechnął się do niego.
- A tak właściwie co tu się dzieje ? - zadał pytanie Kev.
- To dość nietypowa sytuacja. - spojrzał na mnie - Pogadamy o tym kiedy indziej.
Nie wiem czy krótkie czy długie, ale jest. :DD
Więc zaczynam ferie.... WRESZCIE ! :)
Ok, a teraz zostawmy temat tego czegoś powyżej, nie będę się na tematy tych bzdur wyrażała.
Jeśli chodzi o nominacje. To dość dużo ich jest. Dziękuję za nie i postaram się jak najszybciej dodać post poświęcony nim. Na razie niestety nie chce mi się pisać faktów o mnie. Jedyne co mi się nasuwa na myśl to to że jestem leniwa. Bolesna prawda : /
Więc zaczynam ferie.... WRESZCIE ! :)
Ok, a teraz zostawmy temat tego czegoś powyżej, nie będę się na tematy tych bzdur wyrażała.
Jeśli chodzi o nominacje. To dość dużo ich jest. Dziękuję za nie i postaram się jak najszybciej dodać post poświęcony nim. Na razie niestety nie chce mi się pisać faktów o mnie. Jedyne co mi się nasuwa na myśl to to że jestem leniwa. Bolesna prawda : /
Co by tu jeszcze ?
Aaaa... już wiem.
Rozdział pisany podczas jazdy autem, więc jest jaki jest. Ale mam wytłumaczenie. Nie potrafiłam się skupić. :DD
Do następnego <3
Aaaa... już wiem.
Rozdział pisany podczas jazdy autem, więc jest jaki jest. Ale mam wytłumaczenie. Nie potrafiłam się skupić. :DD
Do następnego <3
Cudowny jest :(
OdpowiedzUsuńciekawe co dalej
ten szef to świnia ! :/ nie ma co
Ona będzie mieszkać z Nathanem ohh yeah
Ciekawe co się tam będzie działo ^^
weny !
Ciekawe co jest w tym bagażniku.
OdpowiedzUsuńI co będzie się działo u Nathana w domu. :D
Ej, a dziewczyna Natha nie powinna przyjechać? Czy to ja mam problemy z pamięcią. xD
Rozdział super. A szefa to spalić na stosie!
o proszę :d tak to teraz będzie wyglądać, w jednym domu :D A szefowi w ryj! czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńkiedy przyjedzie ta tępa dziewczyna Natha ? ;D
OdpowiedzUsuńszaf to świnia
a ty piszesz świetnie <3
oj ^^
u Nathana będzie się działo ;*
Zabije jak możesz kończyć w takim momencie ?!
OdpowiedzUsuńJezus mam nadzieje że wszystko będzie dobrze..
Ale szefowi bym w mordę dała xD
Pisz szybko kolejny <3
Nathy bohater !
OdpowiedzUsuńNo weź, nie kończy się w takim momencie ;c
Czekam na nn.
Zapraszam do mnie, nowy rozdział :
http://missyoutw.blogspot.com/
Jakie to jest wspaniałe !
OdpowiedzUsuńAle dlaczego skończyłaś w takim momencie ?
Mam na Ciebie focha !
Mimo to już nie mogę doczekać się nexta...;)
Zapraszam również do mnie:
http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/
Asz tam, zajebisty rozdział zresztą jak każdy :P Oooo, Nathan i Arainna w jednym domu całkiem sami.. Mmmm <3 ^^ A ten szef to mega podły człowiek.. : / Czeka na nexta, i proszę: Nie kończ już więcej na takim momencie ok ? :D : **
OdpowiedzUsuńBoski ;D
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie.
Ale ma dziewczyna szefa...
Czekam na następny :P
Weny xd
Zapraszam również do mnie:
http://opowiadanieotww.blogspot.com/
http://ifoundyoustoryofthewanted.blogspot.com/
Nominowałam Cię do The Versatile Blogger Award! ;*
OdpowiedzUsuńŁo ja ciesz pierdzielesz,co tu się porobiło!
OdpowiedzUsuńBiedna Ariana,została bezdomna przez głupi artykuł:(
Ale na szczęście Nathan hiroł zaproponował jej dach nad głową;3
Awwww czy on nie jest kochany?
Chociaż,sam na sam z niewyżytym Sykes'em w jednym domu...
Hihi nie wiem czy Ariana wie w co się pakuje xD
Czekam na next'a;]
P.S.Udanych ferii; )
Jestem, jestem... Już nigdy tyle się nie spóźnie. Przepraszam :( Zawiodłam moją THE BEST EVER ON FOREVER. Litania: super, extra, niesamowite, fenomenalne, proszę, szybko next. Będę czytać na bierząco! Już nigdy więcej opóźnien - chyba, że jakiś wypadek, ale za to nie odpowiadam. Propo Michelle i artykułu - miałam rację. Mówiłam, że ten podły szef tak przeredaguje tekst, że oczerni związek Maxa! I z czego ja się cieszę? To straszne! Brzydka babka w autobusie dekoncentruje nam Ariannę - niestety takie osoby istnieją także w realu. :( Jestem w szoku. Arianna chamska? kłótliwa? I w poprzednim rozdziale też była jakaś nie swoja. Co się dzieje z tą dziewczyną. Ma się wyprować? Dobrze tylko gdzie? Nathan jeszcze ma remont... No chyba nie do tego Kuby, co? Reszta TW odpada. Nathan poleciał do Mich... w sumie dobrze. Ona nie powinna być sama. A gazetę dobrze należało podrzeć. Ale Arianno to jest showbiznes - nie ma miejsca na rzyjaźń czy inne słabości. Przykro mi... Nathan, Nathan, Nathan ratuje Ariannę. Sobie u niego zamieszkają i będą malować ściany :) Co Kev ma w tym bagażniku? O.O Taki nie ciekawy ten komentarz i nie pokolei, ale pisałam w trakcie czytania, żeby niczego nie przeoczyć. A prpo twojego nowego zdjęcia. To chyba ty nie? To teraz zamiast Arianny z bohaterów, widzę ciebie jak to czytam xD Nie wyszedł mi ten komentarz :( Jest bezsensu, ale mam wytłumaczenie - dawno nie pisałam i wypadłam z rytmu. Następny będzie już na dawnym poziomie :) Cudnie piszesz. Dziękuje za informację na tt i proszę o dalsze. Obiecałam, że w weekend nadrobię i nadrobiłam - słowo anonima rzecz święta! Świetnie piszesz i nie zapominaj o tym :) Lose my mind
OdpowiedzUsuńnominowałam cię do The Versatile Blogger Award oraz
OdpowiedzUsuńLiebster Award <3 info znajdziesz na ; http://the-wanted-story-of-a-nathan-sykes.blogspot.com/
Świetne piszesz, co sama już wiesz xD Lubię twoje opowiadanie ( nawet bardzo!), ale znienawidziłam TW. Uważam, że mają głupie piosenki i są brzydcy i w ogóle beznadzieja xD Jakoś tak, nie wiem czemu.. Tak z dnia na dzień. Pewnie przez to, że te głupki są w czymś tam na 1 miejscu, a 1D na 3 ! Uważam, ze powinno być odwrotnie. Wiem, że to blog dla fanów TW, dla TWFamily, ale przywiązałam się do twojego opowiadania, więc będę czytać. Błagam, nie bijcie ;3 Wybaczcie, za mój gust jestem teraz wyrzutkiem ;P Wiem, że kompletnie ich nie znam, jestem pusta, patrze tylko na wygląd, sratatata. Obrażajcie ile chcecie, ja gustu nie zmienię ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paula ;*