sobota, 10 listopada 2012

Rozdział 17

"Jestem tylko kropką, w wielkim wszechświecie"



Siedziałam, patrząc jak wszystko się wali. Zaczęło się od tego że Jay poszedł po Nathan'a. Wtedy jeszcze wszyscy się śmiali. Gdy wrócił zachowywał się dziwnie, aż w końcu wybuchł i powiedział wszystkim co myśli o całej sprawie i całym życiu chłopaków związanym z The Wanted. Opuścił nas w szoku. Michelle, chyba trochę wkurzona. Poszła do kuchni, a za nią pobiegł Max. Potem było już tylko widać jak każdy się załamuje. Nareesha w pewnym momencie wstała i poszła do Mich. Po chwili Kels dołączyła do niej. Gdy mulatka wróciła, powiedziała coś Seev'owi na ucho, po czym rzucili krótkie 'cześć' i zniknęli za drzwiami.W tej samej chwili Max wybiegł z tamtego pomieszczenia i udał się na górę. Zapewne do swojego pokoju. Albo mi się zdawało albo miał łzy w oczach. Nie dziwię mu się. Najważniejsza rzecz w żuciu, jaką miał i ja ką mieli tez pozostali właśnie się psuje. Blondynka też wracając do nas, pokazała tylko znak porozumiewawczy Tom'owi i oboje również opuścili ten dom. Zostałam sama. Sama ze swoimi myślami. Tak bardzo chciałam im pomóc, ale nie miałam pojęcia jak. Bo czy taka osoba, trzecia jak ja może jakoś wpłynąć na nich. Nie ! Ale i tak mimo wszystko nie chciałam żeby się rozpadli. Mają talent i fanów, którzy ich kochają i którzy żyją tylko dla nich i być może też dzięki nim. Na pewno nic jeszcze nie jest stracone. Jak nie chcą śpiewać dla siebie, nich to zrobią dla innych. Powinni wiedzieć że przy tym co robią dają ludziom szczęście. Powód do śmiechu i płaczu oraz do dumy że to ich własnie słuchają. Pięciu mega przystojnych chłopaków z mega talentem. Szkoda tylko że przez takie zachowanie krzywdzą siebie nie zdając sobie sprawy z powagi niektórych sytuacji. Dopiero teraz wszystko wyszło kim byli dla siebie i jak daleko się oddalili od tego co było na początku i od The Wanted. Po chwili namysłu zdecydowałam że pójdę do Mich. Wchodząc do kuchni dostrzegłam ją siedzącą przy stole z podpartą głową, spuszczoną w dół. Nie mówiąc nic podeszłam i przytuliłam ją.  Dla niej jak i dla reszty dziewczyn jest to również ciężkie jak dla chłopców. Po pewnym czasie odezwała się, wstając przy tym od stołu.
- Zaniesiesz chłopakom obiad ? Ja im naszykuję i chciałabym się przejść - powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Jasne. -odpowiedziałam, tak jak ona, opuszczona jakiejkolwiek radości.
Dziewczyna naszykowała dwie porcje i położyła je na stół.
- Tobie też ?
- Nie ja jak wrócę sama sobie zrobię.- odpowiedziałam
- Okey. Nie wiem kiedy wrócę- powiedziała będąc już w drzwiach.
Wzięłam do ręki oba talerze i poszłam na górę. Będąc już na pierwszym piętrze zapukałam na początku w drzwi do tymczasowego pokoju  Nathan'a. Nie czekając na nic otworzyłam je i weszłam do środka. Chłopak leżał na plecach, patrząc w sufit. Słysząc że ktoś jest w pokoju tylko zerknął na mnie i powrócił do poprzedniej czynności. Postawiłam mu to co przyniosłam na biurku i odwróciłam sie w kierunku wyjścia. Miałam już wychodzić, gdy usłyszałam za sobą jego głos.
- Czy ty też uważasz, że to wszytko nie ma już sensu. - powiedział jakby z lękiem
Momentalnie się odwróciłam i rzekłam.
- Nie. Jest jeszcze co ratować. Powinieneś walczyć o was.
- Jak? Jak to ja za dużo powiedziałem i Jay się wkurzył i im też wygarnął tak samo jak mi.
- To nie ma znaczenia kto zaczął. I tak prędzej, czy później by to wszystko  wyszło. Nie da się żyć wiecznie wiedząc że coś jest nie tak.
- Ja tylko powiedziałem prawdę i to co czuję - powiedział stłumiony głosem.
Po tych słowach skończyłam. I tak już za długo z nim gadałam. W końcu dalej jeszcze kontynuowałam mój plan. Ale szkoda mi go było, zresztą jak wszystkich. Przynajmniej wiem od kogo się zaczęło. Musiał nieźle nagadać, że Jay nie wytrzymał. Tak sama prawda... Tak bardzo chcemy żeby każdy był wobec nas szery ale jak przyjdzie co do czego to cierpimy przez te parę słów. Prawda niestety boli.
Zamykając za sobą drzwi udałam się kawałek dalej i tak jak poprzednio weszłam bez czekania na pozwolenie. To co zobaczyłam jeszcze bardziej mnie zaskoczyło. Położyłam na stoliczku jedzenie i spojrzeniem ogarnęłam Max'a. Ten zrobił to samo.
- Nigdy nie widziałaś płaczącego chłopaka?
- Nie... - nie zdążyłam skończyć zdania.
- Uwierz mi że nawet ty być to robiła, gdybyś była na moim miejscu. Wszytko się wali i do tego jeszcze mnie o wszystko obwiniają.
- Max ! - krzyknęłam - Nikt cię o nic nie obwinia. Jesteście w tym razem, więc jesteście wszyscy po trochu winni.
- Ale to mi każą nas pogodzić.
- Mich ? - spytałam, na co on kiwnął głową - Pewnie dlatego, że ciebie uważa za najbardziej porządnego. Słuchaj to nie ma znaczenia kto zaczął, tylko jak to rozwiążecie. Razem. Chciałabym wam pomóc jak pewnie i inne osoby, ale ja nie mam pojęcia jak. Tylko wy możecie sobie pomóc. Musicie tylko chcieć.
- Tak da chcącego nic trudnego.... tylko to trochę poważniejsza sprawa.
- Nie takie rzeczy się widziało. Max proszę cię obiecaj że nie będziesz się obwiniał i spróbujesz pomyśleć o tym jak to naprawić. Macie trudny czas, ale tak samo jak w skłóconym małżeństwie idzie wszystko naprawić.
- Obiecuję.
Przytuliłam go i chwilę tak siedziałam z nim. Po jakimś czasie poklepałam go po plecach i wyszłam.
Udałam się do swojego pokoju, gdzie od razu rzuciłam się na łózko. W ciszy leżałam i zastanawiałam się nad wszystkim.

Oczami Max'a


Gdy przyszła Ariana chciałem ukryć łzy, ale byłem jak sparaliżowany. Nie mogłem podnieść ręki i przetrzeć policzki. Dziewczyna położyła coś na biurku i patrzała się na mnie. Nie wytrzymałem i powiedziałem dość złośliwie, chociaż nie chciałem by tak wyszło:
- Nigdy nie widziałaś płaczącego chłopaka ?
- Nie...- zaczęła się tłumaczyć. Nie dałem jej dokończyć zdania. Bezczelnie jej przerywając.
- Max ! - krzyknęła - Nikt cię o nic nie obwinia. Jesteście w tym razem, więc jesteście wszyscy po trochu winni.
I tak zaczęła się rozmowa. Po skończonej wypowiedzi zdań, która prowadziłem z dziewczyną, ta mnie objęła i przytuliła. Po chwili wyszła zostawiając mnie z wszystkim samego. Tak sam na sam ze sobą. Znów pogrążyłem się w myślach. Nie chciałem żeby to się skończyło, bo nie widziałem świata poza The Wanted. I jeszcze fani... tak to oni są tu najważniejsi, a nie nasze ego... muszę coś zrobić. Ja ! Nie będę użalał się nad sobą tylko zacznę działać.... jak tylko coś wymyślę. Musi być przecież jakieś rozwiązanie.
W pewnej chwili zadzwonił dzwonek. Już miałem otworzyć gdy usłyszałem że ktoś schodzi po schodach. Pewnie Ariana. Położyłem się z powrotem na łóżku i wróciłem do poprzedniej czynności.

Oczami Nathan'a


Po wyjściu Ariany myślałem. Jeszcze więcej myślałem. Nad wszystkim. Nad całym moim życiem i nad tym co bym teraz robił gdybym nie poszedł kiedyś, w dalekiej przeszłości na casting do The Wanted. Nie poznał bym tak wspaniałych ludzi jakimi są chłopcy. Tak nie doceniałem tego. Musze to wszytko na spokojnie przemyśleć z dala od nich. Chcę wrócić na jakiś czas do miejsca w którym się to zaczęło. Do mojego pokoju, w moim rodzinnym domu.. Tak muszę odwiedzić rodzinę i mieć parę dni. Wolnych o zespołu. Dokładnie poukładać sobie myśli i pomyśleć nad sensem życia.
Czym prędzej wstałem z łóżka i podszedłem do szafy. Zacząłem wyciągać ubrania, które wylatywały mi z rąk. Wkurzyłem się przy którejś koszulce. Rzuciłem ją na ziemie i opadłem z powrotem na łóżko. Nic mi nie wychodzi. Całe to życie mnie przerasta. Jestem tylko kropką, w wielkim wszechświecie. Kropką która w końcu zginie nie z robiąc  nic co by się komukolwiek później przydało.

Oczami Ariany


 Wybudził mnie z tego zamyślenia dzwonek. Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi, w których stała cała mokra  Mich. Wpuściłam ją, a ona tylko powiedziała że zapomniała o kluczach i poszła do łazienki.



Część dalsza nastąpi.
I jak wam sie podoba ?
Według mnie jest beznadziejny.... męczyłam się z nim przez parę dni.
Bo nie idzie pisać o czymś smutnym mając ciągle dobry humor.
No nic.... zostawiam go wam.
A co do komentarzy to oczywiście mile widziane. I jeśli można prosić to same szczere. Trochę krytyki się przyda i o blogu i opowiadaniu i o moim pisaniu. Chyba że macie jeszcze inne zastrzeżenia.
+ zapraszam do obserwowania mojego bloga

Kocham was wszystkie :D
Tina <3

8 komentarzy:

  1. Wcale nie jest beznadziejny. c:
    mi się podoba.
    tylko żeby zespół się nie rozpadł. :c
    weny c:

    OdpowiedzUsuń
  2. nie masz pojęcia, jak się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam next! :D
    jest świetny, oby wszystko się ułożyło! ♥
    next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. o losie...
    wszyscy mają w swoim życiu ciężki okres... :(
    mam nadzieję, że jakoś poradzą sobie z problemami.
    jakoś na pewno...
    trzymam za nich kciuki! są silni, dadzą radę! :D
    rozdział jest świetny! :)
    ja nie mam żadnych zastrzeżeń! :)
    oprócz jednego...
    pisz szybciutko następny kochanie.♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyno!!! Ile ja czekałam za tym rozdziałem. Już myślałam, że go porzucisz jak poprzednie blogii, które też są świetne! Uwielbiam twoje opowiadania pisz częściej!!!

      Usuń
    2. To też byłam ja. Jaką treściwa - Lose my mind

      Usuń
  4. Rozdział megaa <3
    Tylko oni muszą być nadal zespołem !
    Nie mogę się rozpaść .. !
    W głębi duszy, przecież oni na pewno tego żałują ..
    Liczę na to, ze ich pogodzisz i wszystko będzie ok jak najszybciej ; pp
    Czekam na następny ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne eeeny zycze czekam na nexta i zapraszam do mnie:
    http://warzone-opowiadanieothewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. według mnie jest świetny pisz dalej nie mogę sięoderwać nawet czasami stawają mi łzy w oczach ale najbardziej gdy to czytałam i usłyszałam ich piosenkę przy odbieraniu wiadomości

    OdpowiedzUsuń