sobota, 27 października 2012

Rozdział 15

Musisz mieć nadzieje "



To już tu. Jesteśmy na miejscu.
- Wracamy ? - spytałam mojego towarzysza.
- Chcesz się poddać na samym początku ?
- Chcę, ale nie mogę. Wejdziesz ze mną do środka ? Chyba że chcesz jechać do domu.
- No co ty. Nie zostawię cię samej. Zadzwonię tylko do Mich. Ile mamy jeszcze czasu ?
- Jeszcze trochę. Zdążymy.
- To daj mi chwilkę
Chłopak wyszedł z auta. Obserwowałam go cały czas przez szybę. Wyciągną telefon i po chwili przyłożył go do ucha. Ja cała w strachu nie mogłam usiedzieć. Też opuściłam pojazd i stanęłam przed nim, patrząc na budynek. Ten straszny budynek. Wydaje się tak przerażający. Najgorsze jednak będzie w środku. Ale Max ma rację. Nie mogę się poddać na samym początku. Trzeba przezwyciężyć strach i spełniać swoje marzenia, bo może już nie być na to szansy później, w przyszłości.
 Gdy Max skończył rozmowę podszedł do mnie.
- Gotowa ?
- Nie.
- Ale i tak musimy iść.
- Wiem.
- To chodź - ruszył w drogę.
Podążyłam za nim. Weszliśmy do środka. Podeszłam do jednej osoby. Siwe dłuższe włosy mówiły iż jest kobietą. Grzecznie się przywitałam i spytałam jej.
- Gdzie jest sala 20 ?
- Windą na 1 piętro i w bok. Na pewno znajdziesz. - odpowiedziała nieznajoma, starsza pani.
Udaliśmy się w wskazane miejsce. Będąc już pod tą salą usiadłam koło innych dziewczyn gadających o tym jak im się tu podoba. Chyba też się dostały. W ciągu niecałych dwóch minut, które się dłużyły wyszedł. zza szklanej ściany biura mężczyzna.
- Wejdźcie proszę - wskazał na drzwi. - ale same - powiedział Max'owi - pan panie George nie może. Do reszty towarzyszącej też to się tyczy.
- Skąd pan wie jak się nazywam - spytał chłopak.
- Ponieważ nie raz pisaliśmy o panu i reszcie band'u w naszej gazecie. - uśmiechnął się do niego.
Weszłam za resztą dziewczyn i zajęłam wolne miejsce na kanapie.
- Moje drogie i moi drodzy mam dla was smutną wiadomość. A przynajmniej dla niektórych. Zaszła mała pomyłka i mogę przyjąć tylko połowę z was - Ogarnął wszystkich po kolei spojrzeniem -  Dlatego też zaczniemy od małego wywiadu z wami. Po kolei będzie tu wchodzić i zadam wam pytania. Później zdecydujemy co dalej.
Wyjdźcie proszę. Będziecie wchodzić alfabetycznie. Osoba wychodząca będzie mówić kto następny. Wychodzimy - pokazał ruchem ręki przy tym znów szczerząc się - Pani Anderson zostaje.
Opuściliśmy pomieszczenie. Od razu usiadłam koło Max'a. Zaskoczony szybkością spytał.
- Już ? 
-  Nie. Za dużo osób i tylko połowa zostanie. Ma być rozmowa z nim. A później zdecyduje. 
-  Aha. 
Przez resztę siedzieliśmy w ciszy. Żadne z nas nie wiedziało jak zacząć rozmowę. Zresztą i tak nie miałam ochoty na pogaduszki. Cały czas martwiłam się tym że się nie ostanę. A przecież przez to musiałam opuścić moją rodzinę. Narobiłam tylu osobą krzywdę. I przestałam się specjalnie uczyć. Co ja narobiłam. Szkoda że dopiero teraz zaczęłam zdawać sobie z tego sprawę. Jestem kretynką. Prze ze mnie Meg i mój tata cierpią. Jedyna osoba która się z tego cieszy to Daphne. Przynajmniej ją uszczęśliwiłam.
Przez cały rok budziłam się z myślą że sobie ułożę życie na dobre, że wszystko będzie jak jak chciałam, a teraz mam to wszystko stracić. I powrót do domu, bo przecież tu nie zostałabym, jest najgorszym co mogło by się teraz stać. Nie mogę tak po prostu wejść do ich domu i powiedzieć, że wróciłam. W żaden sposób powrót do Kanady nie wchodził w grę. Chociaż tęsknię za niektórymi osobami, za dużo tam się stało. Muszę odnaleźć matkę. Megan musi mieć kogoś kto ją wychowa, a nie będzie udawał że to robi. Jak na razie zawsze ja byłam jej wsparciem, a teraz nie ma nikogo. Tata się załamał, a Austin nie może być ciągle przy mojej siostrze. Nie śmiałabym nawet go o to prosić. On ma swoje życie. Nie mogę się w nie mieszać, skoro to ja wszystko poplątałam.    
- Dlaczego wszystko musi się walić ? - spytałam szeptem Georga.
- Na razie nic się nie wali. Masz jeszcze szanse. Musisz być optymistką. Wierzyć w to.... 
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. Musisz mieć nadzieje
- Nadzieja matką głupich.
- Kto jak kto , ale ty nie jesteś głupia.
- Co ja bym bez was zrobiła ? Gdyby nie ty i twoja dziewczyna pewnie podałabym się i wróciła do Kanady. Szczerze mówiąc chcę to zrobić.
- Nie pozwolę ci - objął mnie - Nie zostawisz chyba przyjaciela.
- Ale tam też jednego zostawiłam. Max zaczaruj świat by nie było zła.
- Gdybym mógł na pewno bym to zrobił. Uwierz mi że też nie podoba mi si to.
- Dlaczego szczęście nie może trwa wiecznie.
- Musi tak być. Taki los.
- Ale skoro nam coś dają, to czemu za niedługo nam to zabierają ?
- Nie wiem. Nie na te pytanie.  Ale patrząc na to z innej strony, to gdyby nie było nieszczęść, nie odczuwalibyśmy szczęścia. 
W tej samej chwili usłyszałam swoje nazwisko. Wstałam i jeszcze raz przytuliłam chłopaka. Po tym weszłam i usiadłam przed moim być może przyszłym szefem. Zaczął zadawać mi pytania. Starałam zawsze przemyśleć trzy razy każdą z odpowiedzi. Po jakimś czasie który zleciał bardzo wolno pozwolił mi wyjść. 
Max nic nie mówił. Siedzieliśmy w ciszy aż mężczyzna nie wyszedł z powrotem na korytarz i nie powiedział tego co zadecydował. Nastała cisza. Wszyscy się na niego gapili. 
- Więc powiem prosto z mostu. Wyczytam teraz parę  nazwisk.  Osoby wyczytane wejdą do mojego biura i usiądą ładnie czekając. Uwaga czytam. Pani  : Allen,Lewis, Long, Ross, Russel, Thomas, Thompson, Torres i Green. A teraz panowie.
Spojrzałam na Max'a i weszłam. Słyszałam jeszcze jak wyczytuje nazwiska,  po czym niektórzy z nich dołączali do nas.
Gdy mężczyzna wrócił usiadł na biurku i oznajmił nam, że przed nami coś w stylu dogrywki.
Zaraz, zaraz. Czyli przeszłam pierwszy etap. Na prawdę mam szansę. Max ma rację. Gdyby nie jego wsparcie możliwe że sama bym zdecydowała odejście.
- Drodzy ludzie. Następna część będzie polegała na napisaniu artykułu. Oczywiście najlepszy znajdzie się w gazecie. Tematem ma być miłość. Znajdźcie jakąś parę i napiszcie o niej. Chcemy pikantnej prawdy. Załatwcie sobie wywiady i obserwujcie ich. Ma być dużo zdjęć i ciekawy artykuł. Tu macie termin spotkań. Chcę żeby każdy z was przyszedł do mnie z osobna z gotowym materiałem. Ja wam powiem co jeszcze macie zrobić, a wszyscy się spotkamy za dwa tygodnie tutaj. Godzina podana na karteczkach, razem z datami spotkań. Napiszę wam je proszę. Wstaliśmy i ustawiliśmy się w coś w rodzaju kolejki. Byłam na samym początku.
- Panna Ariana. Przyjdziesz do mnie tego dnia - zaczął pisać na karteczce - I tego dnia oddacie mi wszystkie swoje prace - powrócił do czynności.
Napisaną kartkę wręczył mi i posłał uśmiech.
- Kto ma to wychodzi. - prawie krzyknął.
Wyszłam i pobiegłam do Max'a
Od razu pokazałam mu rękami by wstał. Ruszyliśmy w drogę. Będąc przed autem przystanęliśmy na chwilkę.
- I jak ? - spytał z uśmiechem.
- Drugi etap. Muszę napisać artykuł. - odpowiedziałam z trochę kapryśną miną.
- O czym ?
- O jakiejś parze.
- Pomogę ci.
- Na prawdę ?
- Tak. Mam tam jakieś znajomości i dostęp do sławnych ludzi.
- Wiem. Dziękuję.
- Nie masz za co. Jedziemy ?
- Tak jasne. 





Następny rozdział. Jak wam się podoba ?
Dzisiaj tak na szybko.
Postaram sie jak najszybciej dodać nexta.
Dziękuję, za każdy komentarz i za to że to czytacie i jesteście ze mną
Do następnego.
Kocham was :D 

7 komentarzy:

  1. Ja też ciebie kocham :*
    Pisz szybko kolejny <3
    Rozdział jest rewelacyjny :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty rozdział:) Szybko kolejny poproszę<3 :D
    Zapraszam do mnie:

    http://natalia18wosko18.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też byłam ja bez podpisu. Jak skromnie. Lose my mind

      Usuń
  4. Fajny rozdział ; )
    Dostanie się ... :)
    Czekam na nexta ; pp

    Zapraszam również do mnie : http://gladyoucame-storyofthewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty rozdział ;P
    Dobrze, że wszystko wyszło dobrze :)
    Czekam na następny rozdział
    Weny ;)

    Zapraszam również do mnie
    http://ifoundyoustoryofthewanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział.^^
    Czekam na następny. ; P

    Zapraszam do mnie:
    http://nazawszestoryoftw.blogspot.com/
    http://opowiadanietw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń