wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 2

" To ten dzień "


   To już dziś ! - obudziłam się z ta myślą. Na szczęście nie zaspałam, chociaż zapomniałam nastawić budzik. Wstałam pełna pozytywnej energii i niemal w podskokach podeszłam do łóżka Megan.  Potrząsałam lekko nią aż się obudziła. Powiedziałam tylko " Już czas " i pomknęłam dalej. Szybko wzięłam ubrania do ręki. Po cichu uchyliłam drzwi pokoju. Wychyliłam się by sprawdzić czy droga wolna. Na szczęście tak. Poszłam do łazienki. Tam jak nigdy w około pięć minut zrobiłam wszystko. Gotowa wróciłam do pokoju, wyciągnęłam walizkę z dna szafy i powędrowałam na dół. Czekała tam już na mnie moja siostra. Przytuliłam ją i wręczyłam trzy listy. Jeden dla niej, drugi dla taty a trzeci dla Daphne.
Napisałam w nich to co czuję.
- Meg pamiętaj że zawszę cię kocham.
-Ja ciebie też. Będę tęsknić.
-Ja również. Jak będziesz mieć wolne od szkoły poproś tatę, żeby cię zawiózł do cioci w Plymouth. To trochę daleko od Londynu, ale w Anglii, więc coś się wymyśli.
W tej samej chwili podjechała taksówka,którą zauważyłam przez okno. Objęłam jeszcze raz Meg, wzięłam oddech i wyszłam z domu. Po tym jak usiadłam już w aucie, pomachałam mojemu rodzinnemu domu. Prze to wszystko oczy zaszkliły mi się i pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Czemu rozstania muszą tak boleć ? To cena która muszę zapłacić, żeby tam pojechać.
W drodze na lotnisko cały czas oglądałam to wszystko co muszę zostawić. Mimo wszystko kocham to miasto. Moje kochane Toronto. To tu chodziłam do szkoły, poznałam ciekawych ludzi i za przyjaźniłam się z niektórymi. Właśnie przejeżdżałam koło domu Austina i coś we mnie pękło. Nawet nie zdążyłam się z nim pożegnać.  Kocham go. Od dziecka się przyjaźniliśmy. To z nim pocałowałam się po raz pierwszy. Tak to był wyjątkowy, pierwszy pocałunek, mimo tego że nie byliśmy parą. Musiałam się zatrzymać, więc poprosiłam o to kierowcę. Wysiadłam i podeszłam bliżej domu. Obeszłam go w koło i wspięłam się na poręcz tarasu. Włożyłam klucze do drzwi, które dał mi abym mogła wchodzić kiedy chcę i przekręciłam nimi tak aby drzwi się otworzyły. W środku po cichu poszłam do jego pokoju. Obudziłam go tak samo jak Megan. Gdy otwarł oczy od razu rzuciłam się mu w objęcia.
-Myślałem że o mnie zapominałaś.
- O tobie nie da się zapomnieć. Przepraszam że cię budzę ale nie mogłam wytrzymać. Właśnie jadę na lotnisko.
-Mogę jechać z tobą ?
-Jeśli chcesz- uśmiechnęłam się do niego - ale pośpiesz się z ubieraniem, bo taksówkarz się wścieknie. Mówiłam że tylko na chwilę tu przyszłam.
-Ok. - Po tym krótkim słówku zniknął w łazience. Po chwili wrócił. Zeszliśmy na dół i ta drogą jak poprzednio wydostaliśmy się przed budynek. Weszliśmy do auta i pojechaliśmy dalej.
Po około półgodzinnej drodze byłam już na lotnisku. Zapłaciłam taksówkarzowi i  wzięłam bagaż. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Michelle.
-Hej. Gdzie jesteście ?
-Poszliśmy na śniadanie. A ty gdzie się aktualnie znajdujesz ?
-Na parkingu, właśnie przybyłam na miejsce.
-Poczekaj zaraz po ciebie wyjdę. Max idziemy - powiedziała i się rozłączyła.
Żeby oszczędzić czasu udałam się już w kierunku budynku. Podeszłam do dużych, obrotowych drzwi i czekałam. Po chwili zjawili się. Podbiegłam i rzuciłam się na dziewczynę.
-To już dziś ! - powiedziałam
-Tak to twój dzień. .
- Cześć Max. - podałam rękę z uśmiechem na twarzy,gdy już puściłam jego dziewzczynę
-Hej mała. Więc uciekasz z domu ? Oj nie ładnie, nie ładnie.
-Bez przesady mam ukończone 18 lat. Właśnie dzisiaj są moje urodziny.
-To wszystkiego najlepszego - powiedzieli równo na co się zaśmiałam.
- Dziękuję. Idziecie na to śniadanie bo pękam z głodu.
-Tak jasne.
- A może dołączyć się do nas mój przyjaciel Austin ? Wyciągnęłam go prosto z łóżka jak przejeżdżałam koło jego domu.
- Czemu nie.  Jestem Michelle a to mój chłopak Max -podeszli do niego.
-Miło mi. - Odpowiedział i wziął moją walizkę.
Weszliśmy do środka. Przed restauracją czekała na nas reszta. Chłopcy wydawali się być całkiem sympatyczni, ale muszę pamiętać że pozory mylą. Max wypchną mnie na środek i powiedział.
-To jest Ariana. Będzie nam towarzyszyć w podróży i mieszkać ze mną oraz z Michelle. A to jest jej przyjaciel Austin i zje z nami śniadanie, bo przyszedł pożegnać się z małą.
Po jego słowach wszyscy zaczęli się ze mną i chłopakiem witać po przez podanie reki, a przy tym przedstawienie się. Po powitaniu i zapoznaniu, Jay za proponował abyśmy weszli do środka. W ich towarzystwie czułam się dziwnie. Po wybraniu stolika, wszyscy się na niego rzucili. Wyszło na to że usiadłam w jednym wolnym miejscu pomiędzy Austin'em  a Nath'em. W przeciągu paru sekund przynieśli nam menu. Każdy zamówił coś innego. Max pizzę, Michelle sałatkę królewską, Tom spaghetti, Jay naleśniki, Nathan jajecznicę, Austin coś czego nigdy nie uda mi się wymówić a ja nie miałam pojęcia co chcę. Postanowiłam wziąć sałatkę owocową. Zamówienie dostaliśmy w mgnieniu oka. Wszyscy zaczęli jeść i co trochę spoglądali na mnie. Było to strasznie peszące, więc zjadłam troszeczkę, po czym mi się odechciało.
- Ile mamy jeszcze czasu ? - zapytał Nathan
- Za dwadzieścia minut musimy się zbierać.
- To ja pójdę do toalety - wstałam
-Ja też - rzekł najmłodszy chłopak.
Z restauracji wyszliśmy oboje. Przez tłum ludzi tez przeciskaliśmy się razem. Nathan w pewnym momencie złapał mnie za rękę, ale ja go puściłam. Nie chciałam żeby obcy chłopak mnie dotykał, nawet jeśli będzie to ręka. Przy toalecie już się rozdzieliliśmy, ale nie na długo, bo jak wyszłam z kabiny on tam stał.
-Co ty tu robisz ? - spytałam
- Jak to co, chyba nie chcesz się zgubić.
- Nie bój się o mnie.
-Oj no nie być taka?
-Jaka ?
- Tak niedostępna. Wiem że ci się podobam.
-Niby po czym takie przypuszczenia ?
-Za każdym razem jak się na ciebie spojrzę try się rumienisz.
-Ale żeś to sobie wymyślił. I dla twojej wiedzy znam o wiele więcej przystojnych i pociągających chłopaków od ciebie.
Patrzał się na mnie wywalając te swoje tęczówki na wierzch. Wykorzystałam ten moment i poszłam. Zdążyłam dojść tylko do drzwi a on pociągną mnie za nadgarstek i oparł o ścianę.
- Będziesz jeszcze moja.
-Pomyłka.
- Zobaczymy.
-Puść mnie zboczeńcu !
- Tylko nie zboczeńcu,bo pogadamy inaczej.
-Odpierdol się ode mnie.
-Jaka ty jesteś agresywna. Zobaczymy co zrobisz jak wezmę cię tutaj- pociągnął mnie do jednej z kabin.-Jesteśmy tu tylko ja i ty. Co powiesz na takie połączenie?
- Zostaw mnie. Nathan to boli, nie ściskaj mojej ręki tak.
- Przepraszam - wyszeptał - pociągnął mnie za rękę i wróciliśmy. Przy restauracji puścił mnie i spojrzał prosto w me brązowe oczy. Ja żeby uniknąć jego wzroku weszłam do środka i usiadłam przy stole.
Dopiero od niecałej godziny go znam a już go nienawidzę.




WAŻNE !
Jeśli chcecie częściej rozdziały, to byłoby dobrze gdyby  wszyscy ci którzy czytają mojego bloga zawsze dawali komentarze. W tedy będę wiedzieć czy opłaca mi się dodawać częściej.
Oczywiście też każdy komentarz jest dal mnie motywacją, bez której nie pisałabym tego bloga
Za poprzednie dziękuję wam bardzo :D
+ dodałam bohaterów z 1 i 2 rozdziału :D
Kocham was :D








9 komentarzy:

  1. Serio 7:54 ? O tej to ja jeszcze śpię. :D
    Rozdział genialny <3 mwah, taki zły Nathan. :D <3

    OdpowiedzUsuń
  2. haha :D zrobiłaś z Nathana playboya xDDD
    fajnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nathan diabełek ^^
    Kocham <3
    Czekam z niecierpliwością na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Sssuupppeeerrrr fajny obrót spraw....chamski Nathan...
    Może być ciekawie....czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  5. ahaha! Nathan jaki men xdddd
    świetny rozdział! :D
    next ♥ (ale dopiero w poniedziałek lub dziś ;D xd)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie fajnie ;***
    Next'a oczekuję z niecierpliwością ! :d
    Aaa Nath jaki zadziorny ;*** Mraauu <333

    Mychaaa ;***

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :)
    Czekam na więcej :D
    PS. Mam rozumieć że piszesz opowiadanie żeby Ci się opłacało? ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojojoj niegrzeczny Nathan, genialne :)xx
    Pisz kolejny, nie mogę się doczekać :)xx

    OdpowiedzUsuń