" Moja kochana siostrzyczka . . . "
Oczami Amy
- Tak jasne. Chodźcie.
- Jak coś to na dole szybko wychodzicie z domu - Nath poinformował Jess i Mię, patrząc na nie pogardliwie
-Wyluzuj - cmoknęłam go.
Na dole tak jak się umówiliśmy, dziewczyny wręcz wybiegły przed dom, niestety nas zatrzymała mama Nathan'a.
- Uważajcie na dziewczynki.
- Oczywiście, mamo nie martw się. One są już duże.
- Wiem, ale i tak nie jestem pewna co do tego wyjścia.O której wrócicie ?- spytała troskliwie.
- Nie wiemy, koncert pewnie skończy się długo po północy i jeszcze przyjazd do miasta. Ale jakby co mam telefon.
- No dobrze, nie zatrzymuję was.
- Dobranoc - powiedziałam i pierwsza wyszłam.
Gdy już opuściliśmy podwórko, wszyscy wybuchnęliśmy nie pohamowanym śmiechem.
- Serio koncert ? - spytałam się Nathana
- A co innego miałem jej powiedzieć ?
- Ważnie że się zgodziła - uśmiechnęła się szeroko Jess
- Czyli kierunek znak ?
- Tak -odpowiedziałam i wskoczyła mu na plecy. Chłopak złapał mnie za tyłek i w takiej pozycji poszliśmy dalej. Gdy dotarliśmy już na umówione miejsca zeskoczyłam z niego i pobiegłam do Oliwi, z którą przywitałam się cmoknięciem w policzek.
- Siemanko - krzyknęłam reszcie, a oni podali mi ręce.
- Nath myślałem ,że po wczoraj nie dasz rady z nami jechać - powiedział Brian.
- A jednak. - przywitał się z nim.
- Jedziemy autobusem czy ciśniemy na nogach ?
- Autobus - powiedziała Jess patrząc na swoje buty.
- Kogo ja tu widzę. Mała Sykes'ówna i jej koleżanka. Nathan musi się wami zajmować ?
- Luke, uspokój się. - Podeszłam do niego
- Uspokój się ? Czyżbyś zaczęła bronić dzieci ?
- Jakich dzieci ?
- No je.
- One nie są już dziećmi.- wkurzytłam się
- Ale za to zdecydowanie za młode na imprezy z nami.
- One maja po 16 lat, a ty w jakim wieku zacząłeś kręcić się po mieście nocami ?
- Dobra, niech idą. Ale Sykes sam ich pilnuje. - podszedł do Nathana i posłał mu mordercze spojrzenie.
- Luke, nie pasuje ci coś ? - spytała się mój chłopak.
- Tak ! To że tu wróciłeś.
- Tak mi przykro, ale to już nie twój interes czy jestem tu czy w Londynie.
- Ale w moim interesie jest to z kim się obracam, a twoje towarzystwo mi nie odpowiada.
- Trudno.
- Trudno ci będzie zaraz wstać z ziemi
- Zobaczymy, komu bardziej. - Nath rzucił się na niego.
Do akcji od razu wkroczył Brian i reszta.
- Luke zostaw go w spokoju, a ty Nathan miej na niego wyjebane.
- Nath nic ci nie jest ? - wreszcie się otrząsnęłam i podeszłam do niego.
-Wszystko w porządku. Idziemy dalej ?
- Tak jasne. Zaraz powinien przyjechać autobus.
Wtuliłam się w Nathana i czekaliśmy. W niedługim czasie tak jak było powiedziane, podjechał autobus. Wsiedliśmy do niego i po chwili ruszył. W również w niedługim czasie znaleźliśmy się na miejscu. Wysiedliśmy i kawałek szliśmy, aż skręciliśmy w jedną ze ścieżek. Droga nam się ciągła. Po czym poznaliśmy że jesteśmy na miejscu ? Po unoszącym w powietrzu się zapachu benzyny i głosu motorów. Przebiliśmy się przez krzaki i stanęliśmy koło Markusa.
- Wow - powiedziała Jess.- ale miejsce.
- Super no nie ?- spytałam się jej.
Oczami Nathan'a
Od razu wiele wspomnień. Tak to tu pierwszy raz pobiłem się z kolegą, to tu pierwszy raz porządnie wypiłem i to tu pierwszy raz poczułem obrzydliwy smak papierosa i dym w gardle. I przede wszystkim tu pierwszy raz ścigałem się. Pamiętam , że przegrałem.... z Lukiem. Co jak co, ale to nie jest miłe wspomnienie, szczególnie dlatego, że przez to byłem poniżany. A później dodatkowo przez śpiew...
- Markus, gdzie jest alkohol ?
- Tam - pokazał i wszyscy udaliśmy się w tamto miejsce.
Każdy dostał po piwie, nawet Jess i Mia, co mi się nie spodobało. Ruszyłem w ich kierunku.
- Jessica, za dużo sobie pozwalasz.
- Nathan ja i Oliwia zajmiemy się nimi, a ty idź pomagać chłopakom w naprawie sprzętu Markus'a, bo inaczej nie wystartuje.
- No dobra, ale niech nie pija. Oddajcie mi piwo.
- Nathan nie wygłupiaj się - pocałowała mnie- Po jednym chyba mogą wypić.
- Ale po jednym, i nic więcej... Zrozumiano ? - spojrzałem na Amy, a później na dziewczyny, nie co ostrzej
Oczami Amy
- No to Nathan'a się pozbyłyśmy - zaśmiała się - Co chcecie robić ?
- Hmmm... a co proponujesz ?
- Ja muszę iść zapalić, idziecie ze mną ?
- Tak, bo nie zostaniemy tu same.
- To chodźcie się przejść, bo Nath nie może nas zobaczyć.
- Czemu ?
- Bo powiedziałam mu dzisiaj, że dam radę bez tego.
- On nie lubi, nie wiem czemu... - zamyśliła się Jessica
- A ty lubisz ? - spytałam się jej
- Ja jeszcze nigdy nie paliłam.
- A chcesz?
- Niee - powiedziała nie pewnie.
- Jak coś to się nikt nie dowie. To twój wybór.
- To możesz dać...
- Chwila - rozejrzałam się dookoła, by nikt nas nie widział i wyciągnęłam paczkę - trzymaj -podałam jej jednego.
- Dzięki - odpowiedziała mi.
- A ty Mia bierzesz?
- Czemu nie - wyciągnęła jednego z paczki.
Poszukałam w torbie jeszcze zapalniczkę i każdej z nas odpaliłam.
Jess po pierwszym wciągnięciu zaczęła się dusić.
- Wszytko w porządku ? - wystraszyłam się.
Oczami Jess
Amy dała nam po papierosie. Na początku miałam opory by włożyć go do ust, ale muszę w końcu spróbować. Zaciągnęłam go i zaczęłam się dusić. Amy najwyraźniej wystraszyła się tego i zapytała.
- Wszystko w porządku?
Z trudem ogarnęłam się i zapewniła ją, że to nic.
- Po prostu są za mocne.
- Jak na pierwszy raz być może... Ja się już przyzwyczaiłam.
Wciągnęłam jeszcze raz, ale tym razem normalnie. Nie wiem czemu Nathan nie lubi jak się w jego towarzystwie pali. To jest.... fajne.... może dlatego, że zakazane.....
- Jess i jak wrażenia ? - zaśmiała się.
- Podoba mi się.
- Ale nie pal.
- Czemu ?- zdziwiłam się.
- Bo Nathan by mnie zabił.
- Ale on nie musi się dowiedzieć. Wow ale ciacha - powiedziałam, na widok trzech chłopaków, którzy przechodzili niedaleko nas, na co Amy się zaśmiała.
Trzej przystojniacy, widząc nas, zaczęli iść w nasza stronę.
- Hej - przywitała się Amy.
- Cześć - powiedział blondyn.
Siemka- odezwał się szatyn.
- Amy ? - nie poznał jej drugi blondyn.
- Jak widać. Dziewczyny, poznajcie Kubę i Oliwiera, oraz Patryka
- Cześć - wykrztusiłam z siebie - jestem Jess, a to jest Mia - pokazałam na dziewczynę.
Zgasiłyśmy w trojkę papierosy, a Amy wyszeptała im coś,
- No dobra - uśmiechnęli się.
- Ja lecę, a was pozostawiam samych - puściła mi oczko i oddaliła się z Patrykiem.
- A ja dię się załatwić i wracam do Brian'a trzymajcie sikę - powiedział Oliwia.
- Ile macie lat dziewczyny
- 16 - Powiedziałyśmy równo, zachwycone nimi.
- Ładne jesteście. Może przejdziemy się ?
- Okej - odpowiedziałam bez zastanowienia.
Oni są cudowni... tacy uroczy... przystojni.... i jeżdżą na motorach.....awww...
Oczami Amy
- One prawdo podobnie się jeszcze nawet nie całowały.
- Chłopacy się nimi zajmą. A zresztą co ci tak na nich zależy?
- Chcę żeby posmakowały życia
- Ale żeby tak od razu rzucać je na głęboką wodę.
- Jaką głęboką wodę. Chce tylko, żeby się przylizały.
- No, ale jak do tego dojdzie, to Kuba i Oliwier sobie ich tak szybko nie odpuszczą.
- No to dojdzie do czegoś więcej , też mi problem.
- Jesteś okropna.
- Słuchaj - pocałowałam go, żeby się uspokoił - mam gdzieś co o mnie myślisz.
- Dlaczego mnie pocałowałaś ? - był zdezorientowany.
- Żebyś się zamknął.
- A mogę liczyć na coś więcej ?
- Nie, mam chłopaka....
- Kogo ? - zdziwił się
- Nathan'a.
- Jakiego Nathana?
- Sykes'a
- Co ? A czy to nie była jego siostra.
- Może.
- To już nie żyjesz.
- Trudno, nie wtrącaj się. A i radzę ci nie mówić nic o tym pocałunku. Inaczej długo nie pochodzisz sobie spokojnie po tej ziemi.
- Okej, okej. Będę siedział cicho.
- I o to chodzi, a teraz przepraszam - powiedziałam podchodząc do Nathan'a.
Wpiłam się w jego usta i nic innego się nie liczyło.
- Wyścig rozpocznie się zaraz- poinformował mnie.
- Okej, pójdę po dziewczyny. - powiedziałam i wyskoczyłam z jego uścisku.
- A gdzie one są ?
- Yyyyy z Oliwią.
- Ale ona jest z nami
- No dobra. Poznałam ich z Kubą i Patrykiem.
- Z kim ?
- Oni są odpowiedzialni, nie musisz się o nie bać.
- Idź po nie i szybko wracaj - odpowiedział i wziął dużego łyka piwa.
Zaczęłam biec w stronę w którą szłyśmy wcześniej.
- Dziewczyny ! - krzyknęłam widząc je. - Chodźcie zaraz wyścig - powiedziałam zatrzymując się.
Po chwili cała czwórka dołączyła do mnie i wróciliśmy.
Oczami Nathan'a
Amy poszła za Jess i Mią. Trochę miałem jej za złe to , że zostawiła je same, ale ten jej wzrok i to, że chce być taki jak kiedyś, sprawiło że moja złość przeszła szybciej niż bym przypuszczał. Po chwili, gdy dziewczyna oddaliła się wszyscy zaczęli się zbierać. Zaczęły tworzyć się grupy. Markus założył kask i wskoczył na swój pojazd.
- Powodzenia - odezwał się jako Brian.
- Dzięki. - odpowiedział mu i przeleciał wszystkich w koło wzrokiem, zatrzymując się na mnie. - Nathan ? Nie myślałem że przyjdziesz.
- A jednak, starych znajomych się nie zostawia - podszedłem do niego i przyjaźnie poklepałem po plecach.
- No to stary patrz jak się poduczyłem, podczas gdy ty latałeś po krajach.
- Pamiętam jak dziś ten dzień kiedy przyszliśmy i jeździliśmy właśnie w tym miejscu po raz pierwszy.
- To było niezłe, w szczególności, że motor był mojego wujka
- I goniła nas policja... - powiedziałem a on zaśmiał się po czym spoważniał.
- I wtedy działo się o wiele więcej.
- Tak, o wiele za dużo. Ale nie gadajmy o tym. Pokarz im kto tu rządzi. - powiedziałem a on pojechał na start.
Wszyscy pobiegliśmy za nim. Po chwili kolo mnie zjawiła się Amy, dziewczyny i jakiś dwóch kolesi. Nie przyglądałem im się jakoś szczególnie, bo byłem bardziej zainteresowany tym co się dzieje na "torze'.
- Zasady są proste. Musicie okrążyć cały ten plac, łącznie z jeziorkiem. Trzy razy. Pierwszy wygrywa ten sprzęt - pokazał na niesamowite cacko, które też bym chciał mieć - A i przypominam - wszystkie chwyty dozwolone. Uwaga ! - krzyknął - 3 ! 2! 1! START
W jednej chwili około dziesięć osób wystartowało. Pech chciał, że stary motor Markusa, ciężko startuje co spowodowało jego zwolniony zapłon i ostatnie miejsce. Na szczęście chłopak potrafi nieźle jeździć, czego bym się nie spodziewał, i po chwili dogonił resztę. Przy drugim okrążeniu był już na lepszej pozycji. Z tego co wiem jego przeciwnik z ' tamtej' drużyny był jak dotąd najlepszy w wyścigach i jeszcze z nikim nie przegrał. Pokazał nam to na początku trzeciego i ostatniego koła, jakie mieli do wykonania. Ale Markus nie odpuszczał mu i już pod koniec wyrównał się z nim. I w tych ostatnich sekundach wyprzedził go i wygrał. Wszyscy zaczęliśmy biec w jego stronę i gratulować mu.
- Łyso ci teraz frajerze ? - spytał tamtego, gdy wydostał się stamtąd.
- Miałeś po prostu szczęście. - powiedział groźnie.
- A mi się wydaje że jest po prostu lepszy od ciebie - wkroczyłem w obronie Markusa.
- Kogo ja tu widzę ?! Sykes !
- We własnej osobie.
- Po co wróciłeś do nich ?
- Nie pasuje ci to ?
- Nath idziemy - pociągnęła mnie Amy.
- To teraz z nim jesteś. Szybko zmieniasz.
- Chciałbyś być na jego miejscu co ? - wtrącił się Brian.
- Już nie, znudziliśmy się sobie co nie mała.
- Nie mów do mnie mała. Nathan idziemy - pociągnęła mnie.
- Powodzenia - powiedział kpiąco.
Tak strasznie mnie wkurza. Od razu przypominają mi się stare czasy. Siedzenie w barach i dogadywanie wszystkim. Jak tak sobie przypomnę to ja nigdy nie byłem grzecznym dzieckiem, a w domu to tylko były pozory. Dobrze że mama wszystkiego o mnie nie wie. Jeszcze by jej się szkoda zrobiło, że takiego syna wychowała
- Nathan i jak ? - spytał się mnie Markus, jak przypuszczam chodzi mu o wyścig.
- Nieźle sobie z nim poradziłeś.
- To co wbijamy do garażu.
- Dalej go macie ? - zrobiłem wielkie oczy.
- No tak, tylko teraz jest ulepszony. W końcu to mój dom.
- Jak to twój dom ?
- Matka mnie ze swojego wyrzuciła za narkotyki.
- Nie masz lekko jak widzę.
- Daję rade.- powiedział i obrócił się do wszystkich. - No to zapraszam do mnie. John skołuje nam jakieś procenty. Chodźcie !- krzyknął i wsiadł na nowy motor. - Nathan jedziesz na moim starym ?
- Ale ja jestem z Amy i dziewczynami.
- My dojdziemy. Jedź - pocałowała mnie.
- No to jak ? - powtórzył.
- Jadę - odpowiedziałem mu i również wsiadłem na motor.
Markus odpalił pierwszy i ruszył, a ja chwile po nim. Nie jechał szybko, więc go dogniłem. Jechaliśmy kawałek, bo to nie daleko. Skręciliśmy i prawie wjechałem do wody. No co ? Nigdy wcześniej nie było tu wody, przynajmniej nie tyle. Za czymś co chyba jest jeziorkiem, zsiedliśmy z pojazdu i zaparkowaliśmy przed wielkim garażem. Po chwili było słychać głosy ludzi, czyli nasza grupa się już zbliżała. Po chwili wszyscy byli już na miejscu,m łącznie z John'em który załatwił nam szampany. Przyjechał z zapakowanym w aucie alkoholem. Podszedłem do Amy i wziąłem ją na ręce po czym poszliśmy po coś do picia. Od Markusa od razu dostaliśmy szampana, od razu otwarłem go, co spowodowało małą fontannę. Po mnie zrobiła tak i reszta. Na szczęście w butelce zostało go jeszcze trochę, więc wlałem go w siebie, dzieląc się z moją dziewczyną.
- Gdzie Jess ? - spytałem.
- Nie musisz się o nią bać. Weź skończ wreszcie z pilnowaniem jej i zacznij się bawić.
- Ale to moja siostra.
- Dosyć duża. Daj jej trochę luzu. Chyba może się napić czegoś i pobawić z resztą. Po to tu chyba przyszła.
- No tak, ale mama mnie zabije.
- Nie myśl o tym, myśl o mnie.
- O tobie ? - nie zrozumiałem jej.
- No tak, bo ja czuje się taka samotna i nie wykorzystana.- wyjaśniła.
- Czy ty coś kombinujesz ?- spytałem uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Ja po prostu mam na ciebie ochotę i wiem, że ty na mnie też. - powiedziała zadziornie i również posłała mi uśmiech.
- To co my z tym zrobimy ? - udałem zamyślonego.
- hmmm... może pójdziemy się przejść z dala od nich.
- Szybki numerek w krzaczkach ? - powiedziałem ze śmiechem.
- Nazywaj to jak chcesz, to co idziemy ?
- Tak, tylko chwile poczekaj. - powiedziałem i wziąłem nie otwartą jeszcze butelkę szampana.
Oczami Jess
- Napijesz się ? - zapytał się mnie Kuba
- Nie powinnam, mój brat...
- Ale go tu nie ma. No weź się wreszcie zabaw. Tak porządnie. Chyba że chcesz stracić młodość, na pilnowanie się.
- Masz rację - powiedziałam i wzięłam pociągnęłam dość spory łyk z butelki.
W końcu muszę się zabawić, on ma rację. Nie jestem już dzieckiem., a Nathan nie będzie mi rozkazywał. Chociaż z drugiej strony, on się o mnie mnie martwi i nie chce żeby mi się coś stało. No nic przynajmniej dzisiaj sobie porządnie pobaluje. Mam dość jedzenia z nim tylko w restauracjach, od dziś będę z nim również imprezować i to tak jak on.
- Dobre - pochwaliłam gdy oderwałam się od butelki..
- Takie jak zawsze - zaśmiał się melodyjnie chłopak.
- Wskoczyłam mu na na ręce i pocałowałam.
Tak to mój pierwszy pocałunek i chyba sobie lepszego nie mogę wyobrazić. Czemu ? Wiem że nie jest ani romantyczny ani czuły, ale spontaniczny. Przynajmniej się nie denerwowałam, żeby podjąć pierwszy krok. A chłopak z którym się całuję, jest całkiem, całkiem. A nawet i lepiej...
- Mmmmm... a to jest jeszcze lepsze - powiedziałam gdy oderwałam się od niego, na co on zareagował szybko i znów wpił się w moje usta.
- Jesteś cudowna wiesz ?
- Dziękuję, ty też. - uśmiechnęłam się do niego.
- A mogę liczyć na coś więcej ?
O matko, czy on mi własnie zaproponował seks ? Nie nie jestem na to gotowa. Ja.... co ja mam mu odpowiedzieć. Nie mogę zdradzić tego że się boję.
- Nie wiem - powiedziałam zadziornie, tuszując mój strach.
Przecież mam dopiero 16 lat, albo już... Nie wiem co mam robić.
- Może się przejdziemy? Nie lubię jak jest tyle ludzi.
- No dobrze. - powiedziałam jeszcze bardziej się przejmując.
- To ja wezmę butelkę szampana, co ty na to ?
- Z chęcią się jeszcze trochę napiję.
Chłopak wziął, ze skrzynki jedną butelkę. Chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy sama nie wiem dokąd. Po pewnym czasie zatrzymaliśmy się.
- Usiądziemy na trawie ? Jeszcze słychać muzykę z garażu.
- Okej - powiedziałam nie pewnie i po chwili już rozgościliśmy się na trawię w krzakach.
Chłopak otwarł butelkę i napił się z niej, a następnie podał mi ją. Wzięłam do ręki i wlałam w siebie dość sporą ilość. Zaczęło mi się kręcić w głowie, więc oparłam głowę na jego ramieniu, a ten pochylił się i mnie pocałował. Po chwili wziął mnie podniósł, tak że usiadłam na nim okrakiem, nadal zachłannie się całując. Chłopak ściągnął ze mnie koszulkę oraz stanik i zaczął bawić się moimi piersiami. Boże dziewczyno co ty robisz! Albo postradałaś wszystkie zmysły albo ci się to podoba. Tak zdecydowanie to drugie. On jest taki cudowny... chyba zakochałam się w nim.... Skoro tak to chyba mogę mu się oddać ? Tak mogę, ale te słowa i tak nie sprawią że przestanę się bać.
- Co ty taka speszona ? - spytał.- Zachowujesz się jakbyś tego nigdy nie robiła.
No super wydało się ! Kto jak kto ale on nie musiał tego wiedzieć.
Oczami Nathan'a
Wspólnie z Amy oddaliliśmy się wystarczająco daleko. Po zatrzymaniu się i znalezieniu sobie odpowiedniego miejsca, nie czekając na nic zrobiliśmy to co zamierzaliśmy. Nie mogę powiedzieć że mi się nie podobało, bo ona jest cudowna, a w takich sprawach to nie znam nikogo lepszego. Ona jest marzeniem każdego chłopaka. Nie myślałem, że to powiem , ale chyba się w niej zakochałem, ale tak porządnie. Te jej głębokie oczy, pięknie pomalowane, miękkie usta i odpowiednio zbudowane ciało, z jej ruchami.... awww.... on jest taka seksowna, a szczególnie bez ubrań.... Ciekawe co ona o mnie myśli ?
Oczami Amy
Tego mi było potrzeba. On jest dobry, a nawet bardzo dobry w niektórych sprawach. Nie wiem jak mogłam z nim wcześniej zerwać, ale teraz nie mam zamiaru. Chociaż podobają i się inni chłopacy i z chęcią bym się z nimi zabawiła. Chcę być jak za razie mu wierna. No przynajmniej póki tu jest. W końcu kiedyś jego wakacje się skończą i wróci do zespołu. Wtedy będę z nim, ale będę się też mogła zabawić. Jak na razie nie potrzebuję nikogo innego, bo z nim jest dobrze. Jego fanki mogą mi zazdrościć. Nie znajdą sobie takiego chłopaka. Nath jest przystojny, słodki, a co najważniejszy dobry w łóżku. Chociaż jedno bym w nim zmieniła. Jego budowę, mógłby bardziej popracować nad mięśniami. Jak jeszcze to zmieni w sobie, to chyba nigdy go nie opuszczę.
Oczami Jess
W końcu i mi udało się z niego zrzucić koszulkę oraz spodnie. Z moimi rurkami stało się dokładnie to samo co z jego. No dobra co ja będę mówić co działo się później, chyba każdy głupi by zgadł, że zrobiliśmy to. Tak ja Jessica Sykes jestem już po pierwszym razie. I wiecie co ? Cieszę się.
- Jesteś moją mistrzynią, jak na pierwszy raz, to poszło ci świetnie - powiedział mi mój chłopak, na co ja się uśmiechnęłam. Oprócz że zrobiłam to to jeszcze mam chłopaka.... przystojnego.
Zaczęliśmy się powoli ubierać. Gdy miałem już na sobie majtki i stanik, on znów pociągnął mnie na siebie i tak jak poprzednio siedziałam na nim okrakiem całując się z nim. Nawet nie zauważyłam gdy ktoś podszedł do nas. Tym kimś okazał się Nathan.
Oczami Nathan'a
Zebraliśmy się i popijając szampana powoli zaczęliśmy wracać do reszty. Szliśmy w ciszy wtuleni w siebie, kiedy usłyszałem znajomy mi głos. To była na 100% Jessica. Tylko co ona robiła w krzakach ? Razem z Amy podeszliśmy bliżej miejsca hałasów i rozchyliłem wysoką trawę. To co zobaczyłem wstrząsnęło mną.
- Jessica ? I ty - krzyknąłem.
- Nathan ? - przestraszyła się.
- Ubieraj się już, a ty kolego podejdź tu do mnie.- powiedziałem.- Brat Luka ?
- Tak , jestem Kuba. -podał mi rękę, ale to zignorowałem.
- W takim razie Kuba to za moją siostrę i to co zrobiliście - walnąłem go w twarz.
- Nathan uspokój się - powiedziała Amy.
- Nie mam zamiaru. Gówniarz nie będzie pieprzył mojej siostry.
- Nathan. - krzyknęła błagalnie.
- Amy nie tym razem.
- Co tu się dzieje? - przybiegło parę osób, w tym Luke.
- Odczep się od mojego brata. - popchnął mnie.
- Ty też kurwa masz coś do mnie. To teraz to załatwmy.
- Kuba, nic ci nie jest ? - podbiegł do leżącego na trawie chłopaka.- Co on ci takiego zrobił ?
- Co ? Nie będzie zbliżał się do mojej siostry.
- To po co ją tu przyprowadzałeś ?
- Czyli to moja wina ?
- Frajerze i tak nie odpuszczę ci tego -rzucił się na mnie.
Biliśmy się razem. Obydwoje mieliśmy i wzloty i upadki, ale ostatecznie nikt nie wygrał, bo Brian i Markus nas rozdzielili.
- Nie warto Nathan. -powiedział Brian.
- A ty Lukas zabieraj tego swojego braciszka i idźcie stąd.
Kuba ubrał na siebie spodnie i buty, oraz wziął do ręki koszulkę. Podszedł do mojej siostry i ją pocałował.
- Pa Jess - powiedział, a ja jeszcze raz mu przywaliłem.
Lukas widząc to wrócił się.
- Nie wystarczy ci to ?
- Nie ! - powiedziałem stanowczo
- Wynoś się z tego miasta.
- To mój dom.
- Już nie, przynajmniej nie tu. Zostawiłeś nas i wracasz, żeby się awanturować ? Do tego przyprowadzasz jakąś dziwkę- i znów nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. Nikt nie będzie nazywał dziwką Jess.
- Sykes ! Luke ! - Krzyknął Markus i znów z Brianem nas rozdzielili.Luke zaczął się jeszcze kłócić z nimi, aj ja w tym czasie znalazłem się koło Jess i pociągnąłem ją za kurtkę. Szedłem z nią aż do garażu.
- Ja idę.
- Ja też - powiedziała Amy.
- Nie, chcę być sam z nią.
- No dobra, paa- pocałowała mnie.
Ruszyłem w drogę ciągnąć za sobą Jess.
- Dlaczego popsułeś mi jedną z ważniejszych chwil w życiu ?
- Seks w krzakach, jest dla ciebie jedną z ważniejszych spraw w życiu ? - powiedziałem kpiąco.
- To był mój pierwszy raz - stanęła, a ja razem z nią.
- To dlaczego z nim? - powiedziałem winiąc się za wszystko.
Nie wiedziałem, ze to jej pierwszy raz. Ale dlaczego nie wybrała sobie kogoś innego ?
- Nie wiedziałam że to brat Luka.
- Tu nawet nie o to chodzi. Dlaczego zachowałaś się jak dziwka i oddałaś się mu, chociaż go nie znasz.
- Ja...ja... ja.... - jąkała się.
- No właśnie.
- Nathan, bo ty nie rozumiesz.
- To oświeć mnie. - usiadłem na krawężniku.
- Bo ty, Amy, Mia i wszyscy w okół już to robiliście, ja nie. - zajęła miejsce koło mnie i z oczu poleciały jej łzy.
To dla niej jest na prawdę ważne,nie tak jak dla mnie, chociaż też to bardzo dobrze pamiętam.
- Ale ja jestem starszy.
- No ale.... opowiedz... no wiesz... swój....
- Jeśli chcesz tak bardzo wiedzieć. Miałem... tyle samo lat co ty. - zdałem sobie sprawę z tego co się wydarzyło teraz i kiedyś.
- No widzisz - powiedziała przez łzy.
- Było to na jednej z imprez na polu golfowym... z.... Amy.
- A kochałeś ją ?
- Wtedy się poznaliśmy. Przepraszam cię za moje zachowanie, ja nie byłem w cale lepszy.
- Nathan, ale nie powiesz mamie.
- Nie martw się o to, potrafię dochować sekretu.
- A co z Mią ?
- Rano się ją jakoś usprawiedliwi. Jedzie autobus jeśli pobiegniemy zdążymy, damy radę ? - uśmiechnąłem się do niej.
- Tak damy radę !
Wstaliśmy i dziewczyna ściągnęła buty. Złapałem ją za rękę i zaczęliśmy biec. Udało nam się. Wskoczyliśmy do środka i autobus odjechał.
- Jess wzięła telefon i przejrzała się w nim.
- Wyglądam koszmarnie.
- Jesteś piękna, po mnie - przytuliłem ją.
Mimo wszystko zawsze ją kochałem. Właśnie w takich sytuacjach, widać jak za sobą tęsknimy i jak nam siebie brakuje. Szkoda, że zmarnowaliśmy ten czas... Moja kochana siostrzyczka....
Tam da da dam !
Ogłaszam, że dodałam nowy rozdział.
Przepraszam że dopiero teraz, ale nie miałam internetu przez święta, co było okropne.
Wyobrażacie sobie siedzenie u babci i nudzenie się ?
Ale przynajmniej przedłużyłam go, no bo jak na mnie to dłuuuugi.
11 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ
Ale nie obiecuję, że dodam od razu, bo nie zawsze mam czas, żeby pisać :D
A i od następnego rozdziału zacznie się wszystko powoli wyjaśniać
Kocham Was <33