sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 22


" Pójdę również go szukać " 


Oczami Ariany


Podeszłam do mojego łóżka i wyciągnęłam ku nie mu rękę by dosięgnąć mojego telefonu, znajdującego się właśnie na nim.  Gdy już mój niezastąpiony przedmiot miałam w ręce odblokowałam szybkim ruchem ekran. Dostałam dwie wiadomości. Pierwsza od Austin'a.

" Siemka Ariana, dawno nie rozmawialiśmy. Żyjesz jeszcze ? Jak będziesz miała czas, napisz to pogadamy. Bez względu na czas. Bardzo się stęskniłem za tymi naszymi długimi pogawędkami :D "

Po przeczytaniu od razu na twarzy pojawił mi się uśmiech. Tak bardzo za nim tęsknię. Odkąd się wtedy pogodziliśmy, zawsze zamiast chodzić, na co niektóre lekcje zmywaliśmy się ze szkoły i gadaliśmy w jakiś odludnych miejscach. Czasem zdarzało nam się płakać, a czasem śmiać, ale zawsze wtedy wiedziałam że mam kogoś bliskiego. Kogoś komu mogę zaufać. Mam nadzieję że za niedługo znów się spotkamy, chociaż ja przez ten wyjazd dużo zepsułam. Nigdy sobie tego nie wybaczę, że zostawiłam Meg i Austin'a.
Chciałabym wrócić tam na trochę. Jestem pełnoletnia więc rodzice nie mogli by mnie od tak zatrzymać. Ale teraz  ? Teraz kiedy The Wanted przezywają najgorsze chwile w swoim życiu. Teraz kiedy Mich ma brata w szpitalu. Nie !  Nie mogę teraz i ich opuścić. Może nie potrzebują mnie, ale chcę być z nimi.
No tak jeszcze jedna wiadomość. Tym razem od nieznanego numeru. Kliknęłam na nią i otworzyła się. Po treści dowiedziałam się, że to pisał być może mój przyszły szef. Chciał się ze mną jak najszybciej spotkać w sprawie artykułu. Prosił bym zadzwoniła do niego.
Zrobiłam to co kazał. Po chwili odebrał.
- Dzień dobry, z tej strony Ariana Green.
- Oh jak miło, że tak szybko pani zadzwoniła. Chciałbym żeby pani jutro do południa zjawiła się u mnie.
- No dobrze. A jeśli można wiedzieć, jaki jest tego powód ?
- Chciał bm zobaczyć co pani napisała i być może podsunął bym pani pomysł.
- Czyli mam wziąć to co już napisałam ?
- Oczywiście, bez tego ani rusz.
- Tylko że ja za dużo nie mam napisanego.
- To już pani problem. Jutro czekam na panią do południa.
- Dobrze. Do widzenia.
- Do widzenia.
Odłożyłam telefon i podbiegłam do komputera. Włączyłam go szybko i otwarłam plik, na którym mam wszystko napisane. Wzięłam sie szybko do roboty.  Nim się obejrzałam minęła godzina. Z tego transu pisania wybudził mnie telefon. Odebrałam.
- Słuchaj mała zmiana planów - powiedziała Mich - Zjemy uroczystą kolację w restauracji, zamiast u nas w domu.
-  To dobrze, bo zapomniałam, cokolwiek ugotować.
- Nie martw się. Max zaproponował moim rodzicom , że zjesz z nami. Zgodzili się, wiec szofer podjedzie po ciebie o 17.
- A co mam na siebie włożyć.
- U mnie na łóżku powinna leżeć czarna sukienka, dobież coś do niej z moich rzeczy i gotowe.
- Okej. Dzięki za zaproszenie.
- Nie ma za co. Ja muszę kończyć. Paaa - cmoknęła w słuchawkę i się rozłączyła.
Mam jeszcze trzy godziny do wyjścia, więc mogę śmiało pisać. Ale lepiej będzie jeśli się najpierw wyszykuję .Zdecydowanie.
Wybrałam się do pokoju Mich, gdzie od razu rzuciła mi się sukienka, o której dziewczyna mówiła. Ubrałam ją na siebie. Idealnie pasuje. Po inne rzecz i dodatki sięgnęłam do jej szafki. Wybrałam szpilki, torebkę i biżuterię. Całość stroju chyba nie wyglądała najgorzej.  Jej szafa i modne ciuszki są dla mnie rajem. Ale nie wytrzymam tam patrząc na Max'a, który o niczym jeszcze nie wie. Mich wytrwała do teraz, więc ja też to zrobię.
Gotowa wróciłam do siebie i powróciłam do pisania. Tym razem od komputera odciągnął mnie dźwięk auta, pod domem. Wyłączyłam komputer i do torebki schowałam potrzebne rzeczy, po czym zeszłam na dół. Narzuciłam na siebie białą marynarkę i wyszłam z domu. Było dość ciepło, wiec nie przeszkadzało mi to że jestem ubrana na krótko. Wsiadłam do pojazdu i ruszyliśmy. Samochód nie jechał zbyt szybko, więc cały czas wglądałam za okno i podziwiałam okolicę. Po dojeździe na miejsce zobaczyłam przed sobą piękny i budynek. Weszłam do środka i powiedziałam wszystko co trzeba. Zaprowadzili mnie do osobnej sali, gdzie był tylko jeden stolik. Podeszłam do niego i przywitałam się ze wszystkimi. Zajęłam wolne miejsce koło Max'a i matki Mich. Za chwilę rozmowa, którą przerwali wznowiła się. Ja większość czasu siedziałam cicho. W niedługim czasie przynieśli obiad,który zamówili na samym początku, nie zważając na mnie. Nie mam im tego za złe bo był pyszny. Zjedliśmy wszyscy po czym rozmowa trwała w nieskończoność. Już myślałam że zasnę, aż Mich poprosiła mnie bym z nią poszła do toalety. Wykonałam jej prośbę i udałyśmy się w to miejsce.
- Powiedziałam Kels i Nareesha'y, a one przekazały to chłopakom. Nie wiem co mam teraz zrobić, bo dopóki nie będziemy w domu Max nie może się o niczym dowiedzieć.
- Jeśli chodzi ci o to żebym nić nie mówiła, to nie musisz się o nic martwić.
- Dziękuję ci. A teraz wracaj do domu, bo widzę jak ci się nudzi.
- Okej, dzięki. Zadzwonię zaraz po taksówkę.
-Po co nasz szofer stoi na parkingu. Wyślę mu sms'a a on tu zaraz będzie, zobaczysz.
- No dobra.
- Chodź się tylko pożegnaj ze wszystkimi, a ja coś wymyślę, żeby cię nie zatrzymywali.
- Ładnie wyglądasz w tym stroju Mich - pochwaliłam jej turkusowa sukienkę.
- Dzięki ty też - odpowiedział mi tym samym.
Wróciliśmy na sale a ja pożegnałam się z nimi. Nie obeszło się bez zatrzymywać, mnie na co Mich zaczęła wymyślać coś.
Wyszłam na zewnątrz i zdziwiłam się czekającym już na mnie samochodem. Do domu dostałam się szybciej niż tu, przynajmniej tak mi  się wydawało.
Będąc już w moim pokoju rzuciłam się na łózko i sama nie wiem kiedy zasnęłam.

- Czekaj ! - usłyszałam  krzyk i poprzedzający go trzask drzwi.
Zbiegłam na dół i zobaczyłam stojącą koło drzwi  Mich.
- Co się stało ? -spytałam
- Powiedziałam mu o tym, a on wybiegł z domu. - powiedział łkając
- Pójdę za nim - powiedziałam i wybiegłam z domu. Zanim zasnęłam nie ściągnęłam nawet marynarki, wiec było mi ciepło. Szłam prosto ulicą i nigdzie go nie widziałam. Ale zaraz... to chyba on !

Oczami Michelle


Po co ja mu to mówiłam. Ale nie mogłam już dużej tego ukrywać. Tylko że nie spodziewałam się, że tak zareaguje. No a czego ja głupia oczekiwałam ? Że po prostu powie jakieś słowo i będzie żył dalej ?  Ale co ja teraz mam zrobić ?  Ariana za nim wyszła, a ja jak głupia stoję w miejscu. Muszę też coś zrobić. Pójdę również go szukać.




Wiem głupi i bez sensu, ale pisany na szybko. Przepraszam, że was zawiodłam...
Mam nadzieję, że przez takie beznadziejne rozdziały nie stracę czytelników... Na prawdę nie mam kiedy pisać.
Następny nie wiem kiedy się pojawi, bo mam teraz cały czas zawalony. Ale dla was postaram się jak najszybciej o ile to możliwe  <33
+ Za wszelkie błędy przepraszam, ale tak jak juz mówiłam, pisałam na szybko xD

6 komentarzy:

  1. Ha jestem pierwsza - TWOJA największa anonimowa fanka!!! Czytałam wszyściutkie 3 blogi. I powiem, że ciesze się, że ten ciągle tworzysz. Fajne jest to, że każdy blog był inny. Thus is not gonna last forever - dziewczyna nie wiedziała, że jej sąsiadami są The Wanted. Chasing the happienst - zaprzyjaźniła się z siostrą Nathana, a ten.... Nathan okazuje sie świnią rozwalającą zespół, ale i tak wiem, że się opamięta. Piszesz znakomicie, bo nie skupiasz się na jednym wątku. Jestem jednak ciekawa co dalej z Nathanem, Tomem i Jayem, Sivą. Przecież The Wanted muszą w końcu wystąpić na scenie może jako wrogowie... Też pisze opowiadania. Jednak zostają one w mojej szufladzie może w końcu wyjdą na światło dzienne. Podsumowując jesteś super - jeżeli to przeczytałaś to odpisz... :) Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
  2. jakaś ty głupia xd myślisz, że stracisz czytelników... oh, jesteś w błędzie skarbie :D
    piszesz zbyt zajebiście ;) :D
    next xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego twierdzisz, że nas zawiodłaś? Rozdział ciekawy, może trochę za krótki. Ale przynajmniej piszesz regularnie, nie to, co niektórzy (czyli ja:D).
    Mam nawet pomysł na zakończenie tego opo. Chłopcy się pogodzą, a Ariana będzie z Austinem i zostanie słynną dziennikarką. Co Ty na to?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma być z Nathanem, może to głupie ale on na pewno nie jest taki naprawdę... A Austin to kumpel, kumpli nie można zmieniać na chłopaków oni odchodzą. A przyjaźń zostaje. Innymi słowy Nath, Nath, Nath. (w realu wydaje się normalny nie aż tak debilny jak tu, ale fajnie że jest jakieś urozmaicenie a nie inne blogi, gdzie po trzech dniach znajomośc ten nie może bez niej żyć - bezurazy) :) Lose my mind

      Usuń
  4. Wspaniały rozdział !
    Czekam na nexta ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ty jesteś treściwa, a nie taka ja co esay pisze.... :) Lose my mind (taki podpis na anonimie)

      Usuń