" W takich chwilach widać na kim można polegać "
Oczami Ariany
Znów się obudziłam. Który to już raz dzisiaj ? Nie da się spać... Tak w ogóle która jest godzina ?
Sięgnęłam po telefon. Wyczułam jego kształt na szafce nocnej i wzięłam do ręki. Trzymając go, odblokowałam ekran i światła poraziło mnie w oczy. Uchyliłam lekko powieki i z trudem przeczytałam godzinę. Nie ma nawet trzeciej. Pewnie znów nie będę umiała spać. A może by tak zadzwonić do Austin'a. U niego jest jeszcze młoda godzina. Najpierw napiszę do niego wiadomość, czy może ze mną gadać.
Odblokowałam ponownie ekran i wychyliłam klawiaturę. Szybko wpisałam treść i wysłałam ją pod dany numer. Odpowiedź dostałam nie mal natychmiastowo. Austin napisał mi, że za dziesięć minut mam wejść na laptopa, bo on dopiero wrócił do domu. Wstałam z łóżka i podeszłam do biurka. Zapaliłam małą lampkę i włączyłam laptop. Szybko poszłam do toalety, gdzie załatwiłam swoje prywatne potrzeby i wróciłam do pokoju. Zostało mi jeszcze pięć minut. Picie ! Tak strasznie chce mi się pić. Znów opuściłam mój pokój i udałam się na dół. Tam nalałam sok i skierowałam się na schody. Przechodząc koło pokoju Max'a i Mich usłyszałam jakieś dźwięki. Ciekawa zbliżyłam ucho do drzwi i usłyszałam ich głosy. Zawzięcie o czymś rozmawiali. Tematem było jakieś dziecko i coś, że muszą pójść do lekarza. W słuchałam się jeszcze bardziej, gdy drzwi do pokoju otworzyły się.
- Ariana ? Co ty tu robisz ? - zadał mi pytanie Max.
- Zeszłam na dół po picie i gdy wracałam usłyszałam, że coś się dzieje. Chciałam wejść do was, ale nie wiedziałam co w waszym pokoju zastane, więc upewniałam się czy nic nie robicie.
- Słyszałaś nasza rozmowę ?
- Słyszałam że rozmawiacie, ale o czym nie - chciałam się oddalić, ale w pokoju zobaczyłam zapłakana dziewczynę.
- Co się stało ? - zapytałam i wbiegłam do pokoju. Usiadłam na łóżku koło Mich i ją objęłam.
- Nic się nie stało. Czasem trzeba tak po prostu popłakać. - chciała mnie uspokoić.
- Wiem że się kłóciliście. O co poszło ? - dążyłam dalej.
- Nie kłóciliśmy się.
- Po prostu rozmawialiśmy - dorzucił Max
- To czemu ona płacze ? - podejrzliwie zwróciłam się do chłopaka.
- Bo nie mogę mieć dzieci - wyszlochała w końcu.
- Tak mi przykro - przytuliłam ją jeszcze bardziej do siebie.
- Max chce żebym szła do lekarza, ale to nic nie da.
- A może jednak warto spróbować.
- Najlepiej będzie jeśli się rozstaniemy. Max na pewno chciałby mieć swoje dzieci.
- Mich ja będę cię mimo wszystko kochał. - uklęknął przed nami i również przytulił dziewczynę
- Ale chyba chcesz mieć dzieci ?
- Oczywiście, ale to nie znaczy, że mam cie zostawić. Może jednak warto żebyśmy się oboje zbadali i czegoś dowiedzieli.
- Max ma rację. To że nie zaszłaś w ciąże raz czy dwa, nie znaczy ze za trzecim razem wam nie wyjdzie. Jesteś jeszcze młoda więc wszystko da się leczyć. A może to po prostu przez to że byłaś ostatnio przeziębiona, albo przez stres na planie filmowym. Głupio mi o to pytać ale kiedy ostatnio to robiliście ?
- No... dwa tygodnie temu.
- Jak miałaś te głupie sesje. Pewnie się stresowałaś nimi i to dlatego.
- A skąd ty tyle wiesz Młoda ? - zapytał dziwnym głosem Max
- Ostatnio dużo o tym czytałam. Nudziło mi się, a w domu nie było nic innego oprócz pisemek Daphne, w których takie tematy mnie najbardziej zainteresowały - uśmiechnęłam się szeroko. - Nie martw się już tak.
- Postaram się - powiedziała i chociaż na chwilę na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Idę do siebie. Dobranoc.
- Dobranoc. - odpowiedziała dziewczyna
- Miłych snów.
Wróciłam do siebie i weszłam na czat. Austin był dostępny. Kliknęłam na niego i włączyłam kamerkę. Za chwilę połączyliśmy się.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaariana ! - krzyknął radośnie.
- Też się cieszę że cię widzę. - odpowiedziałam.
- Co tam u ciebie ? Czemu nie śpisz.?
- Jakoś leci, nie jest najweselej ale co się zrobi. Nie śpię, bo się obudziłam.
- Co się stało, że tak ci smutno ? - powiedział i wykrzywił usta, by zrobić smutną minkę co mnie rozbawiło i zaczęłam się śmiać.
- Nie masz pojęcia jak kocham, jak się śmiejesz.
- Nie masz pojęcia jak kocham, jak się śmiejesz.
- A ty nie masz pojęcia jak ja kocham, gdy mnie rozśmieszasz. Czemu mi smutno ? Smutno mi ponieważ The Wanted się wali, Mich ma brata w szpitalu i do tego własne problemy, a ja nie dostałam się do pracy.
- Jak to się nie dostałaś do pracy ?
- Pisałam ci o tym.... właściwie jeszcze nic nie wiadomo.
- Trzymam za ciebie kciuki.
- Wiem - powiedziałam i posłałam mu znów uśmiech.
- A co się dzieje z The Wnated ?
- No właściwie chyba już nie istnieją.
- Ale czemu ?
- No bo się pokłócili.
- A kto zaczął ? Pewnie ten cały Nathan. Normanie dałbym sobie uciąć głowę, że to on. - powiedział dają we znak że go nienawidzi.
- No w pewnym sensie on, ale wszyscy są winni.
- I tak nie lubię tego typa.
- Wiem o tym bardzo dobrze. Nie dajesz mi o tym zapomnieć.
- No bo nie mogę patrzeć na to, ze mieszkasz z nim w jednym domu. - powiedział, a w jego głosie na prawdę było czuć zmartwienie. Za to właśnie go uwielbiam. Zawsze się o mnie troszczył.
- Już nie. Wyjechał... - powiedziałam by go uspokoić.
- To dobrze.
- Dla kogo dobrze, dla tego dobrze. Przez to zespól się rozbił. Chłopcy przez to nieźle cierpią
- Może nie gadajmy już o nich,. Wolę się dowiedzieć co tam u ciebie. Poznałaś jakiś nowych ludzi ?
- No oprócz The Wanted nie. No chyba ze dziewczynę Seev'a i Tom'a. Szczególnie polubiłam Kels. Wydaje mi się, że nadajemy na tych samych falach, chociaż ja jestem chyba trochę bardziej ogarnięta i spokojna.
- Ty ogarnięta i spokojna ? - powiedział i wybuchł śmiechem .
- Mam się obrazić ? No to foch Forever.
- Na pięć minut ?
- Nie, na pięć sekund.... 1, 2, 3, 4, 5 Już mi przeszło.
- Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię.
- Ja za tobą też.
- Co byś powiedziała, gdybym wbił do ciebie ?
- Czemu nie... - powiedziałam obojętnie.
- I tylko tyle ?
- Nie ! Nawet nie wiesz jaka byłabym szczęśliwa! - powiedziałam i zaczęłam się cieszyć jak mała dziewczynka.
- Wyluzuj.
- To już nawet cieszyć się nie wolno ? - powiedziałam i zrobiłam smutną minkę
- Wolo, wolno. Ale jeszcze nic nie wiadomo.
- To ja pogadam z Mich.
- No a ja załatwię jakoś kasę.
- Ale mam nadzieję ze w normalny sposób - powiedziałam podejrzliwe- w innym razie możesz mi się nawet na oczy nie pokazywać.
- Skończyłem już z tym dawno, nie musisz się martwić.
- Mam nadzieję że mnie nie kłamiesz...
- A co nie wierzysz mi ? Myślałem że sobie ufamy bezgranicznie.
- Bo tak jest, ale...
- Jakie ale ?
- Po prostu martwię się.
- Nie musisz. Jak już mówiłem skończyłem z tym i możesz mi wierzyć na słowo.Wtedy zrobiłem to dla ciebie i teraz też robię to dla ciebie.
- Milo słyszeć. Ja chyba będę kończyć, bo coś mi się wydaje że jutro nie wstanę.
- No dobrze. Dobranoc.
- Dobranoc - powiedziałam i ziewnęłam.
Wyłączyłam laptop . Dokończyłam mój sok i położyłam się spać. Tym razem bez oporów zasnęłam.
Oczami Max'a
Mich chyba coś przede mną ukrywa. Cały czas sugeruje mi koniec. A może ona ma kogoś innego? Tylko kogo i dlaczego ? I do tego te cholerne próby jej zajścia w ciążę. Ja chyba nie jestem gotowy na założenie rodziny. W pewnym sensie dlatego zerwaliśmy nasze zaręczyny. Tylko w tedy podjęliśmy decyzję, że będziemy żyć normalnie. Jako kochająca się para. Widocznie popełniliśmy błąd. Jej rodzice przez to się zrazili do mnie, no ale oni tu nie są najważniejsi. Najważniejsza jest Mich. Cały czas się o coś martwi. Dojrzę zespół to jeszcze ona. Mam już tego dość. Muszę się przespać, bo teraz nie myślę normalnie i mogłoby mi coś głupiego w paść do głowy, a tego nie chcę Mam już dość popełniania błędów. Kiedy wreszcie nadejdą dobre dni ?
I znów mój sen kończy się tak niespodziewanie. Przetarłam oczy i lekko je uchyliłam. Podniosłam się z łóżka i zauważyłam że jest rano. Spojrzałam na zegarek i się uspokoiłam. Dopiero ósma. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie .Dzień zapowiada się nawet ciepły. Otworzyłam je i wychyliłam się. No tak, jest bardzo ciepło, jak to na wrzesień przystało. Do biura wyjdę dopiero o dziesiątej. Mam jeszcze trochę czasu, ale jak będę stać i nic nie robić, tak jak teraz, to nie zdążę.
Wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Tam doprowadziłam się do jakiegoś stanu. Ubrałam się w wybrane wcześniej ubrania. Zajęła mi to wszystko około czterdziestu minut. Gotowa opuściłam łazienkę jak i mój pokój i znalazłam się na dole. Dokładniej w kuchni, gdzie czekała już Mich z śniadaniem.
- Witaj młoda - uśmiechnęła się promiennie.
- Cześć - odpowiedziałam jej i przytuliłam na powitanie.
- Co ty tak wcześniej wstałaś ?
- Wcześniej ? Zaraz jest dziewiąta.
- Naprawdę ? Nawet nie patrzałam dzisiaj na zegarek.- Powiedziała na co ja się zaśmiałam.
- Zaraz będę musiała się zbierać, bo dziś mam coś w rodzaju konsultacji w być może mojej przyszłe pracy.
- Życzę powodzenia.
- Dzięki.
- A tak właściwie o kim pisałaś ?
-Tak właściwie to prawie nic nie napisałam, ale on powiedział że to się załatwi na miejscu .
- To i tak nie jest odpowiedź na moje pytanie ale co tam. Idę obudzić Max'a to cie podwiezie.
- Nie musi.
- Musi, musi jeszcze nam zginiesz.
- Bez przesady.- powiedziałam, a ona i tak mnie nie słuchając ruszyła w drogę.
Wzięłam się za jedzenie kanapek z serem, popijając kakaem. Po chwili Mich zeszła.
- Max się ubierze ido nas dołączy. - zajęła miejsce koło mnie i do ręki chwyciła jedną z przygotowanych przez nią kanapek - Smacznego.
- Nawzajem - posłałam jej po raz kolejny dzisiaj uśmiech.
Mimo tych wszystkich przejść, uśmiech ani mi ani jej nie schodzi z twarzy. Zapowiada się ciekawy dzień.
Nie minęło dużo czasu a chłopak, również w lepszym nastroju niż dotychczas zjadł z nami.
- Ariana chcesz tam iść w trampkach i bluzie ? - spytała mnie Mich.
- Czemu nie ? - odpowiedziałam obojętnie.
-Czemu ? To nie jest odpowiedni strój. Zaraz ci coś wybiorę. Chodź ze mną - powiedziała a ja zrobiłam co karze.
Będąc już przed jej szafą, zaczęła w niej grzebać.
- Ubierz tą sukienkę, co byłaś w niej na kolacji. Buty tez masz te same i zresztą weź się ubierz jak w tedy. - zaczęła mi dawać po kolei ubrania.
- A na to założę moją białą marynarkę.
- Świetny pomysł, na pewno będzie pasować. Przebierz się tu i zejdź zaraz na dół.
Zrobiłam to co chciała i po chwili ubrana w wybrany przez nią strój, poprawiłam włosy i udałam się na parter. Max już niecierpliwie czekał przy drzwiach.
- O fuck zapomniałam teczki - powiedziałam i biegiem poleciałam do mojego pokoju.
Wzięłam to co miałam wziąć i z powrotem tym samym tempem wróciłam koło drzwi. Założyłam buty na nogi i opuściliśmy dom. Wsiadłam do auta i odjechaliśmy.
- Denerwujesz się ?
- Teraz jeszcze nie, chociaż trochę się obawiam jak zareaguje na to co napisałam.
- Świetnie piszesz, więc się nie musisz martwić.
- Ale ja prawie nic nie mam. Pisałam wszystko na szybko.
- Pewnie przez nas, bo myśmy ci zajęli cały czas.
- Nie nie przez was, to ja chciałam was pogodzić. Wyście mnie o to nie prosili.
- No tak, zawsze i wszędzie byłaś ty - zaśmiał się- Ale i tak dziękuję ci za starania. W takich chwilach widać na kim można polegać.
- Nie masz za co.
- Mam.
- To ja powinnam ci podziękować, bo zyskałam nowych przyjaciół.Gdyby nie ten wyjazd, na który się zgodziłeś pewnie byłabym teraz w domu i użerała się z Daphne.
- Ja też zyskałem przyjaciółkę - powiedział i mnie szybko przytulił, po czym powrócił do trzymania kierownicy.
- Więcej tak nie rób. Wystraszyłam się - powiedziałam pacząc na ulicę.
- Nie było tak źle. Nie tak się jeździło - zaśmiał się.
- Zaczynam się bać z tobą jeździć - również zaczęłam się śmiać.
Droga minęła nam szybko, ponieważ cały czas rozmawialiśmy. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do środka budynku. Pamiętałam drogę więc po chwili byliśmy pod podanym pokojem. Max usiadła na krześle.
- Będę czekał. - powiedział a ja zapukałam do drzwi.
Mężczyzna przestał pisać i podniósł głowę znad biurka. Uśmiechnął się do mnie i ręką zaprosił do środka. Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Zajęłam miejsce i wręczyłam teczkę z materiałem do jego rąk.
- Zobaczmy co pani tu napisała. - otworzył ją i zaczął grzebać w papierach. - Nie dużo.
- Tak. Nie miałam ostatnio czasu na pisanie.
- A to czemu ?
- Sprawy prywatne.
Rozmowa trwałą dla mknie w nieskończoność. On zadawał mi głupie pytania, a ja odpowiadałam. Później czytał kawałki tekstu jaki napisałam i przerabialiśmy go.
- Ja mam lepszy pomysł, który jeśli pani dobrze wykona zapewni pani miejsce u nas w pracy.
- Jestem otwarta na wszelkie pomysły - uśmiechnęłam się.
- Niech pani napisze o Max'ie i Michelle.
- A dlaczego akurat o nich ? - zdziwiłam się.
- Ponieważ u nich mieszkasz, z tego co mi wiadomo.
- No tak.
- Więc podejmuje się pani tego ?
- Czemu nie.
- W takim razie do widzenia.- powiedział i wstał - Tu ma pani następną datę spotkania. Zapraszam. - podał mi karteczkę z niewyraźnym pismem.
- Dowiedzenia - odpowiedziałam i wyszłam. Podeszłam do Max'a i bez słowa opuściliśmy budynek.
Będąc w aucie dopiero zaczęliśmy rozmawiać
- I jak ?
-Mam napisać o was.
-O nas czyli o kim .
-O tobie i Mich.
-Aha.
- Musiałam się tego podjąć, bo dał mi do zrozumienia, że albo ten temat albo się nie dostanę.
- W takim razie możesz pytać o co chcesz - powiedział uśmiechnięty.
Droga do domu minęła nam szybko.Szczerze mówiąc nawet nie zauważyłam kiedy, bo cały czas zadawałam mu pytania a on mi na nie odpowiadał. Wychodząc z auta miałam zanotowaną całą kartkę.
I jest kolejny. Dedyk dla wszystkich tych co czytają mój blog, z czego się cieszę.
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale nie miałam weny. Zresztą widać po rozdziale. :D
Co jeszcze mam wam napisać ? Chyba już nic, więc do następnego.
Oczami Ariany
I znów mój sen kończy się tak niespodziewanie. Przetarłam oczy i lekko je uchyliłam. Podniosłam się z łóżka i zauważyłam że jest rano. Spojrzałam na zegarek i się uspokoiłam. Dopiero ósma. Podeszłam do okna i wyjrzałam przez nie .Dzień zapowiada się nawet ciepły. Otworzyłam je i wychyliłam się. No tak, jest bardzo ciepło, jak to na wrzesień przystało. Do biura wyjdę dopiero o dziesiątej. Mam jeszcze trochę czasu, ale jak będę stać i nic nie robić, tak jak teraz, to nie zdążę.
Wzięłam jakieś ubrania i poszłam do łazienki. Tam doprowadziłam się do jakiegoś stanu. Ubrałam się w wybrane wcześniej ubrania. Zajęła mi to wszystko około czterdziestu minut. Gotowa opuściłam łazienkę jak i mój pokój i znalazłam się na dole. Dokładniej w kuchni, gdzie czekała już Mich z śniadaniem.
- Witaj młoda - uśmiechnęła się promiennie.
- Cześć - odpowiedziałam jej i przytuliłam na powitanie.
- Co ty tak wcześniej wstałaś ?
- Wcześniej ? Zaraz jest dziewiąta.
- Naprawdę ? Nawet nie patrzałam dzisiaj na zegarek.- Powiedziała na co ja się zaśmiałam.
- Zaraz będę musiała się zbierać, bo dziś mam coś w rodzaju konsultacji w być może mojej przyszłe pracy.
- Życzę powodzenia.
- Dzięki.
- A tak właściwie o kim pisałaś ?
-Tak właściwie to prawie nic nie napisałam, ale on powiedział że to się załatwi na miejscu .
- To i tak nie jest odpowiedź na moje pytanie ale co tam. Idę obudzić Max'a to cie podwiezie.
- Nie musi.
- Musi, musi jeszcze nam zginiesz.
- Bez przesady.- powiedziałam, a ona i tak mnie nie słuchając ruszyła w drogę.
Wzięłam się za jedzenie kanapek z serem, popijając kakaem. Po chwili Mich zeszła.
- Max się ubierze ido nas dołączy. - zajęła miejsce koło mnie i do ręki chwyciła jedną z przygotowanych przez nią kanapek - Smacznego.
- Nawzajem - posłałam jej po raz kolejny dzisiaj uśmiech.
Mimo tych wszystkich przejść, uśmiech ani mi ani jej nie schodzi z twarzy. Zapowiada się ciekawy dzień.
Nie minęło dużo czasu a chłopak, również w lepszym nastroju niż dotychczas zjadł z nami.
- Ariana chcesz tam iść w trampkach i bluzie ? - spytała mnie Mich.
- Czemu nie ? - odpowiedziałam obojętnie.
-Czemu ? To nie jest odpowiedni strój. Zaraz ci coś wybiorę. Chodź ze mną - powiedziała a ja zrobiłam co karze.
Będąc już przed jej szafą, zaczęła w niej grzebać.
- Ubierz tą sukienkę, co byłaś w niej na kolacji. Buty tez masz te same i zresztą weź się ubierz jak w tedy. - zaczęła mi dawać po kolei ubrania.
- A na to założę moją białą marynarkę.
- Świetny pomysł, na pewno będzie pasować. Przebierz się tu i zejdź zaraz na dół.
Zrobiłam to co chciała i po chwili ubrana w wybrany przez nią strój, poprawiłam włosy i udałam się na parter. Max już niecierpliwie czekał przy drzwiach.
- O fuck zapomniałam teczki - powiedziałam i biegiem poleciałam do mojego pokoju.
Wzięłam to co miałam wziąć i z powrotem tym samym tempem wróciłam koło drzwi. Założyłam buty na nogi i opuściliśmy dom. Wsiadłam do auta i odjechaliśmy.
- Denerwujesz się ?
- Teraz jeszcze nie, chociaż trochę się obawiam jak zareaguje na to co napisałam.
- Świetnie piszesz, więc się nie musisz martwić.
- Ale ja prawie nic nie mam. Pisałam wszystko na szybko.
- Pewnie przez nas, bo myśmy ci zajęli cały czas.
- Nie nie przez was, to ja chciałam was pogodzić. Wyście mnie o to nie prosili.
- No tak, zawsze i wszędzie byłaś ty - zaśmiał się- Ale i tak dziękuję ci za starania. W takich chwilach widać na kim można polegać.
- Nie masz za co.
- Mam.
- To ja powinnam ci podziękować, bo zyskałam nowych przyjaciół.Gdyby nie ten wyjazd, na który się zgodziłeś pewnie byłabym teraz w domu i użerała się z Daphne.
- Ja też zyskałem przyjaciółkę - powiedział i mnie szybko przytulił, po czym powrócił do trzymania kierownicy.
- Więcej tak nie rób. Wystraszyłam się - powiedziałam pacząc na ulicę.
- Nie było tak źle. Nie tak się jeździło - zaśmiał się.
- Zaczynam się bać z tobą jeździć - również zaczęłam się śmiać.
Droga minęła nam szybko, ponieważ cały czas rozmawialiśmy. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do środka budynku. Pamiętałam drogę więc po chwili byliśmy pod podanym pokojem. Max usiadła na krześle.
- Będę czekał. - powiedział a ja zapukałam do drzwi.
Mężczyzna przestał pisać i podniósł głowę znad biurka. Uśmiechnął się do mnie i ręką zaprosił do środka. Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju. Zajęłam miejsce i wręczyłam teczkę z materiałem do jego rąk.
- Zobaczmy co pani tu napisała. - otworzył ją i zaczął grzebać w papierach. - Nie dużo.
- Tak. Nie miałam ostatnio czasu na pisanie.
- A to czemu ?
- Sprawy prywatne.
Rozmowa trwałą dla mknie w nieskończoność. On zadawał mi głupie pytania, a ja odpowiadałam. Później czytał kawałki tekstu jaki napisałam i przerabialiśmy go.
- Ja mam lepszy pomysł, który jeśli pani dobrze wykona zapewni pani miejsce u nas w pracy.
- Jestem otwarta na wszelkie pomysły - uśmiechnęłam się.
- Niech pani napisze o Max'ie i Michelle.
- A dlaczego akurat o nich ? - zdziwiłam się.
- Ponieważ u nich mieszkasz, z tego co mi wiadomo.
- No tak.
- Więc podejmuje się pani tego ?
- Czemu nie.
- W takim razie do widzenia.- powiedział i wstał - Tu ma pani następną datę spotkania. Zapraszam. - podał mi karteczkę z niewyraźnym pismem.
- Dowiedzenia - odpowiedziałam i wyszłam. Podeszłam do Max'a i bez słowa opuściliśmy budynek.
Będąc w aucie dopiero zaczęliśmy rozmawiać
- I jak ?
-Mam napisać o was.
-O nas czyli o kim .
-O tobie i Mich.
-Aha.
- Musiałam się tego podjąć, bo dał mi do zrozumienia, że albo ten temat albo się nie dostanę.
- W takim razie możesz pytać o co chcesz - powiedział uśmiechnięty.
Droga do domu minęła nam szybko.Szczerze mówiąc nawet nie zauważyłam kiedy, bo cały czas zadawałam mu pytania a on mi na nie odpowiadał. Wychodząc z auta miałam zanotowaną całą kartkę.
I jest kolejny. Dedyk dla wszystkich tych co czytają mój blog, z czego się cieszę.
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale nie miałam weny. Zresztą widać po rozdziale. :D
Co jeszcze mam wam napisać ? Chyba już nic, więc do następnego.
Czytasz = Komentujesz :D
świetny ♥
OdpowiedzUsuńdawaj nexta :D
Mi tam się podoba ten rozdział:P
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego<3
Weny;)
w ogóle nie widać żebyś "nie miała weny"
OdpowiedzUsuńty jej nie musisz mieć by napisać zajebisty rozdział
ten jest tego dowodem ;D
czekam na next ;*
zapraszam do mnie ^^
http://thewaythatyoublameme.blogspot.com/
będzie miło jeśli wpadniesz, nie mam prawie komów ;<
Zajebisty rozdział :P
OdpowiedzUsuńCzekam na następny
Wenny :D
Co tu napisać? Prostu genialny :) ale same problemy rozwiąż choć trochę. Bo tacy pechowi ci bohaterzy. Jak zwykle genialnie. Proszę o szybkiego nexta. Twoja anonimowa fanka- lose my mínd.
OdpowiedzUsuńfajne :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhttp://twgbkarollla.blogspot.com/b/post-preview?token=OQRbrDsBAAA.IFc7EqmJdqiMzjW7GaqPXw.zsKtN-wFtWKgs3vM_lhSqA&postId=345521814098959841&type=POST
OdpowiedzUsuń