piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 27

"  Wy jesteście moją rodziną i nie zostawię was "



Oczami Jay'a


- Jay odezwij się wreszcie ! - krzyczała na mnie Jayne.
- Co chcesz ? - podniosłem się z kanapy.
- Mógłbyś byś grzeczniejszy. Dzwonił wasz menadżer. Nie był zadowolony z tego, że nie zjawiliście się w radiu dzisiaj.
- Co mu powiedziałaś ?
- Kryłam was, ale nie zamierzam robić tego dłużej. Jay załatw to.
- Ale co mam załatwić ?
- Jak to co ?  Porozmawiaj z chłopakami.- była najwyraźniej na mnie zła.
- To nie ma sensu. Dzięki, że się o mnie troszczysz, ale nie musisz siedzieć przymnie cały czas. Wróć do rodziny.
- Jakiej rodziny ? - spytała z bólem - Wy jesteście moją rodziną i nie zostawię was.
- Nas ?
- Was, moich wspaniałych chłopaków z The Wanted. - powiedziała uśmiechając się do mnie,mimo wcześniejszych słów, które nie były miłe.
- Chcę ci przypomnieć, że już nie nie ma nas.
- To tylko puste słowa, wiem że wasze serca czują inaczej.
- Jeśli ty nie wyjdziesz z tego mieszkania to ja to zrobię. - stanąłem przed nią.
- Wyganiasz mnie ?
- Tak, bo przypominasz mi za dużo.
- Jay ja stąd nie wyjdę, będę przy tobie - przytuliła mnie, ale ja się cofnąłem - Chodź na obiad.
- Nie jestem głodny. Idę do swojego pokoju. - warknąłem.
- Jak chcesz, ale towarzystwo ci się bardzo przyda. Jakby co to możesz ze mną śmiało porozmawiać.
- Dzięki, ale nie ma takiej potrzeby - opuściłem salon i trzasłem drzwiami.
W pokoju od razu rzuciłem się na łóżko. Jestem taki głupi. Dojrzę, że straciłem chłopaków, to jeszcze wyżywam się na niczemu nie winnej osobie. Ona przecież chce nam pomóc.A ja ją traktuję jak śmiecia. Jay przystopuj trochę bo stracisz wszystkich ! Ona mimo wszystko jest sama. Nie ma rację, ma nas i ja jej nie opuszczę. Za dużo dla mnie znaczy. Zresztą my też nie jesteśmy jej obojętni. Jesteśmy rodziną.
- Jayne ! - krzyknąłem wbiegając do kuchni - Przepraszam, za moje zachowanie.
- Nic nie szkodzi James.
- James? Dawno nikt tak na mnie nie mówił - uśmiechnąłem się do niej - to co dziś na obiad ?
- Myślałam, że nie jesteś głodny.
- A jednak. To co dziś ugotowałaś ?
- Właściwie.... przypalił mi się obiad i nie jest dobry do zjedzenia,więc zamówiłam pizzę.
- A jaką ? - spytałem ciekawy.
- Twoją ulubioną - na te słowa oblizałem się, wywołując u niej śmiech.
- Oh... kochana jesteś.

Oczami Jayne


Przyznam, że słowa Jay'a nie były miłe i coś tam mnie ukuło w serce, ale on szybko zrozumiał swój, błąd, co znaczy, że jestem mu potrzebna. Mam tylko nadzieję, że wreszcie się otworzy przed chłopakami, bo to w nim mam nadzieję. W końcu musi dojść do konfrontacji po między nimi i myślę, że jeśli dogadam się z Jay'em i go dobrze nastawię to on wyciągnie do reszty pierwszy rękę. Na razie potrzebna mu pomoc,z dojściem do siebie. Musi porozmyślać nad swoim życiem i dobrze wybrać. Skoro to ja ich założyłam, nie chcę, żeby się rozpadli. Rodzina to rodzina, a oni właśnie nią są. Kocham ich jak swoje dzieci, których niestety los mi nie podarował.

Oczami Tom'a


- Kels kochanie ! Mogłabyś mi dać tabletkę na ból głowy ?
- Nie trzeba było wczoraj tyle pić - odpowiedziała mi.
- Chciałem zapić smutki.- broniłem się.
- I co udało się? - powiedziała złośliwie.
- Niestety nie pomogło ?
- No i do tego dostałeś jeszcze w prezencie ból głowy.
- Tak wiem. Czy mogłabyś dać mi tą tabletkę? - spytałem łapiąc się za głowę.
- Zaraz ci ją przyniosę.
Moja kochana dziewczyna opuściła naszą sypialnie. Chwilkę potem usłyszałem dzwonek do drzwi. Kels musiała otworzyć , bo było słychać trzask i jakieś głosy. Przysłuchałem się bardziej, co było bolesne dla mnie,gdyż musiałem się podnieść. Dowiedziałem się , że to jakieś dziewczyny. Pewnie koleżanki Kelsey. Powróciłem do pozycji leżącej i czekałem aż dostanę swoją tabletkę. Niestety nie zapowiadało się na to , żeby dziewczyna mi ją przyniosła. Zagadała się jak widać. Ostrożnie wstałem z łóżka i z trudem poszedłem do kuchni, w której od razu znalazłem tabletki. Wziąłem dwie i popiłem je wodą. Usiadłem na krześle i patrzałem się na blat, słuchając rozmowy dziewczyn.
- Zazdroszczę ci tego , że Tom zabiera cię na większość gali i imprez ze sławami.
- Taaa... ale wiesz, że to nie jest najważniejsze? - spytała się Kels.
- Chciałabym pójść tam z wami. Gdybyście mnie tylko zabrali... - rozmarzyła się Emily.
- Em lepiej powiedz mi jak tam z Mark'iem ?
- Jest okropny.
- Okropny ?  Jeszcze dwa dni temu byłaś w n nim zakochana na zabój.
- Ale my do siebie nie pasujemy. Strasznie się od siebie różnimy.
- Na przykład czym  ?
- Ja uwielbiam zakupy, a on twierdzi że chodzenie po sklepach to strata czasu, albo ja uwielbiam komedie romantyczne, a on horrory. Ja nienawidzę gdy chłopak nosi dresy, a jak wczoraj byłam u niego to miał je ubrane. - przyznam, że jej słowa mnie rozśmieszyły. Nie wiem jak można być tak pustym.
- Ale pewnie macie coś wspólnego.
- Tak. Ładne twarze. - uśmiechnęła się - następny dowód na to, że jest pusta.
- Dobra to teraz powiedźcie mi, z jakiego powodu odwiedziłyście mnie ?
- No więc... będę szczera.... chcę, żebyście mnie i Olivię zabrali na przyjęcie zorganizowane przez MTV.
- Alee.... - nie wiedziała co odpowiedzieć, więc wkroczyłem do akcji.
- Przykro mi Emily ale my się tam nie wybieramy -mówiąc to zająłem miejsce koło Kels.
- Nie zaprosili was ? - powiedziała kpiąco.
- Nie po prostu mamy inne plany.
- Co jest ważniejsze od największego wydarzenia roku ? - spytała wyolbrzymiając te przyjęcie.
- To już nie twoja sprawa.
- A co z koncertem ?
- Jak już mówiłem to nie twoja sprawa.
- Ale wszyscy już o tym wiedzą. Mówią o tym w tv.
- Em może wybierzemy się na zakupy  ? - zaproponowała jej jakaś dziewczyna stojąca w drzwiach - zaraz nam zamkną nasz ulubiony sklep.
- No tak. Przepraszam was, ale my już musimy lecieć. Kels idziesz z nami  ?
- Dzisiaj sobie dopuszczę Paa - dziewczyna odprowadziła je do drzwi i wróciła do mnie.
- Przepraszam, za jej zachowanie.
- Pusta lala i tyle. Jak możesz się z nią zadawać.
- Dzięki niej tańczę. Ona kiedyś była inna.
- Inna ?
- Tak. Była prawdziwa i przyjacielska.
- Za to ty się nie zmieniłaś, dalej jesteś kochana, tak jak kiedyś.
- Ty  też jesteś kochany. - Pocałowała mnie siadając mi na kolana.
- Dzwoniła Jayne. Chce się z tobą spotkać.
- Na razie nie mam ochoty. Wolę spędzić czas z tobą. Sam na sam.
- Ja ci nie ucieknę, a ona może to zrobić.
- I tak wybieram ciebie. - wpiłem się w jej usta.

Oczami Ariany


- Mich skoro jesteśmy już po obiedzie to może dopowiesz mi na pytania.
- Może trochę później ? Mam ochotę popływać w basenie.
- O idę z tobą, jeśli mogę.
- Jasne. To leć się przebrać.
- Ok.
Pobiegłam do swojego pokoju i szybko zrzuciłam z siebie wszystko. Założyłam strój kąpielowy, a na to narzuciłam bluzę i z powrotem wróciłam przed dom. Położyłam bluzę na leżaku i wskoczyłam do basenu.
- Ale gorąca - powiedziałam do Mich, która już w najlepsze pływała.
- Bo na dworze nie ma za gorąco, to włączyłam ogrzewanie.
- W waszym domu czuję się jak w raju.
- Uwierz mi, że ja też. Max wiedział jaki dom kupić, żeby uszczęśliwić kobietę.
- Ale wiesz że rzeczy nie mają takiej wartości jak prawdziwa miłość ? - zadałam jej pytanie.
- Wiem - uśmiechnęła się i zniknęła pod wodą.

Oczami Max'a


Leżałem na leżaku i pisałem z moją kuzynką, gdy zadzwonił telefon Ariany. Podszedłem do jej bluzy i wyciągnąłem z niej go.
- Ariana ktoś do ciebie dzwoni - powiedziałem, a ale ona mnie nie usłyszała.
Po szybkim namyśle odebrałem go.
- Słucham.
- Ariana to ty ?
- Nie z tej strony Max George, z kim mam przyjemność rozmawiać ? - spytałem kulturalnie.
- Z Austin'em.
- O Austin. Ariana pływa w basenie, więc odebrałem za nią
- To nawet lepiej. Mam takie głupie pytanie. Mógłbym do was przyjechać na kilka dni. Chcę zrobić niespodziankę Arianie.
- Jasne.nasz dom jest dal ciebie otwarty. A kiedy ?
I tak zaczęła się nasza rozmowa,planująca przybycie chłopaka. Gdy już wszystko załatwiliśmy odłożyłem telefon i wróciłem do poprzedniego zajęcia.



Wow dodałam kolejny, chociaż miałam tego nie robić Ale coś mnie naszło na pisanie i w ten oto sposób jest kolejny. Jeśli uda mi się coś jeszcze nabazgrać to dodam, ale jeśli będzie 8 komentarzy, bo od teraz
8 KOMENTARZY = ROZDZIAŁ.
Mam nadzieję, że chociaż pisany na szybko, nie jest aż tak bardzo beznadziejny i nie ma aż tyle błędów.
Do następnego :D

9 komentarzy:

  1. już nie mogę się kolejnego doczekać! :D
    next ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest,jest,jest!:D
    Dodałaś nowy rozdział jeszcze w tym roku!;D
    O! i w dodatku Austin przyjeżdża,jak słodko<3
    Ale czy The Wanted,czy oni się w końcu pogodzą?:(
    Jej,jak ja bym chciała,żeby było między nimi tak jak dawniej:<
    Rozdział świetny i czekam na następny;)
    A i oczywiście życzę Ci Wesołych Świąt!;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział ^^
    Czekam na następny
    Weeny :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że można na ciebie liczyć i nie zostawiasz swych wiernych fanów w potrzebie. Szybciutko dawaj Nexta. Widzisz moje życzenia z weną się spełniły. Lose my mind

    OdpowiedzUsuń
  5. Ludzie czego chcemy??? następnego rozdziału, więc pisać mi tu komy. Wiem, że czytacie - tak cięzko skomentować? Czy ja wszystko muszę robić sama? Taki talent trzeba rozwijać, a wam ciężko napisać komentarz - Lose my mind, która ostatnio ciągle słucha Bring it home (uwielbiam The Wanted i Dappyego też się cieszę z tej piosenki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Osiem komentarzy = rozdział. Czy mam rozumieć, że za każdą 8 będzie kolejny? ;) to świetnie, a więc o to ósmy komentarz. Czekam za rozdziałkiem. Na pewno będzie świetny - Lose my mind/ Bring it home (we are we are we are the only one)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ha ha ha będzię rozdział. Nie mogę się doczekać. - Lose my mind

    OdpowiedzUsuń